Przed wyjazdem czytalem duzo o glupich Angolach. teraz sam moge podzielic sie moimi doswiadczeniami w tym temacie. Otoz kolezanka Angielka (po college'u), jak dowiedziala ze studiuje w Polsce, postanowila mnie sprawdzic z geografii liczac ze mnie zagnie. Spytala sie 'co jest stolica Azji?' Zbladlem. Jak sie pozniej okazalo myslala ze sa 4 kontenty: 2 Ameryki, Europa i Azja. Jej kolezenka w ogole nie wiedziala czym sie rozni kontynent od panstwa. Po prostu masakra !!!
Z jezykiem tez sa jaja. Mieszkam w M'cr i ciezko zrozumiec niektorych ludzi, szczegolnie tych ktorzy nie skonczyli zadnej szkoly. Jeden wielki belkot. kumpel z pracy nie umie napisac poprawnie 'available' ani nie zna, nie rozumie slow z gazet. Czasem mnie tez nie kumaja, chociaz mowie powoli i poprawnie gramatycznie. Dzwonilem kilkakrotnie do Londynu i nie bylo zadnych problemow, a w monopolowym na osiedlu zawsze sa. Raz jak poprosilem o 'Maltesers', to ekspedientka do mnie: 'Twelve what?'. no po prostu kabaret
Polakow jest mnostwo albo i jeszcze wiecej. Taki urok UK.
Pozdrawiam!