#1870247 - 20/12/2007 17:28
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: wojciechq]
|
veteran
Meldunek: 01/12/2007
Postów: 1365
Skąd: CB
|
Porazka Spurs w Kanadadzie niewatpliwie niespodzianka... chociaz im sie zawsze gralo z miśkami. Miśki po raz kolejny potwierdzaja, że kto ich zlekcewazy, ten za to zaplaci.
Memphis jest w USA... to już nie Vancouver moim zdaniem kolejka marzenie do wygrania większej kaski BOBCATS (+7,5) vs Utah - jeśli Koty przegrają, to na pewno nieznacznie, sądzę, że Okafor i spółka powalczą o zwycięstwo New York vs CAVS (-3,5) - to co grają Knicks woła o pomstę do nieba... BUCKS (-4,5) vs Kings - Królowie zaczęli wygrywać na wyjeździe, ale w hali Kozłów górą będą Kozły Rockets vs MAGIC (+5,5) - bedzie bardzo wyrównany meczyk, stawiam na Orlando, tym bardziej po handi Seattle vs HORNETS (-2,5)- nieobliczalne Szerszenie powinny uporać się ze słabymi w tym sezonie Naddźwiękowcami i w ten sposób otrzymujemy AKO: 17.40 cholera przejechałem się na Cavs, oni najbardziej zawiedli.. NYK wygrali z palcem w d... :/ natomiast Bucks niespodziewanie łatwo polegli z Kings, ale to był mój błąd, mogłem postawić izi na Indianę i byłoby pieknie planowe wygrane Magic, Bobcats i Hornets, czyli łącznei 3/5, mogło być lepiej
|
Do góry
|
|
|
|
#1870277 - 20/12/2007 18:16
NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: wojciechq]
|
Porucznik
Meldunek: 15/04/2005
Postów: 32699
Skąd: Pers Y Siro Sun Camp
|
|
Do góry
|
|
|
|
#1870306 - 20/12/2007 18:50
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Zabielany]
|
Live fast, die young
Meldunek: 25/02/2004
Postów: 14919
Skąd: lublin/warszawa
|
No i Boston pokazal na co go stac. Pierwszy mocniejszy rywal w tym sezonie i wtopa. Za wcześnie ich ochrzszono mistrzami. Jeszcze daleko ich to takich ekip jak Pistons, Spurs czy Mavs.
Boston sie ciagle zgrywa. Dlatego tez czasem niezrozumiale rozgrywaja ostatnie akcje, tak jak wczoraj. Poza tym sytuacja decydujaca, troche smieszna, pisze o niej Skipper, ale lepiej, zeby Tonemu sie to przydarzylo w RS niz PO. PS. Poczekaj do rew. w Detroit, zobaczymy, co wtedy napiszesz. Ale fakt, wczoraj Det zagralo bardzo dobre spotkanie. A Boston gral przez 3 kwarty.
|
Do góry
|
|
|
|
#1870459 - 20/12/2007 22:23
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Skiper]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/02/2005
Postów: 5727
Skąd: Bytom
|
Moze i nigdy nie powstrzymal... ale przypominasz sobie kogos kto bylby w stanie zatrzymac Nasha ?
Robert Horry. [/quote] Chodzilo mi o mniej dosłowną odpowiedz. Oczywiscie, Memphis w kanadzie... juz 2 raz robie taki blad. Pierwszy raz na trzezwo, wczoraj niekoniecznie. Na kacu podtrzymuje... Harris najlepszym obrońcą w NBA.
|
Do góry
|
|
|
|
#1870493 - 20/12/2007 22:52
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: polskignom]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/02/2005
Postów: 5727
Skąd: Bytom
|
PS. Poczekaj do rew. w Detroit, zobaczymy, co wtedy napiszesz.
Po co ? Ja tylko oceniam fakty. Pierwszy poważny przeciwnik Bostonu w tym sezonie, ktory jest realnym kandydatem do mistrzostwa i porazka. Meczu nie oceniam, bo nie widzialem. Sam wynik. Piszecie, że Boston dość łatwo oddal koncowke, wiec tym gorzej to o nich swiadczy. Jedna jaskolka wiosny nie czyni, dlatego trzeba czekac na mecze celtów z Spurs, Suns, Mavs, Houston czy Jazz. Takie teksty jak zacytowalem brzmią mniej wiecej " tak, dzisiaj przegrali, ale oni i tak sa najlepsi i sie odegraja". Odegraja sie, to pogadamy. polskignom juz wczoraj lekko przesadziles, mowiac, ze Boston to najlepsza ekipa w lidze. Moim zdaniem po prostu im kibicujesz, i nie potrafisz obiektywnie oceniac koszykarskiej rzeczywistosci.
|
Do góry
|
|
|
|
#1870539 - 20/12/2007 23:23
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: polskignom]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 04/02/2006
Postów: 5118
Skąd: Kraków
|
[quote=Zabielany]
No i Boston pokazal na co go stac. Pierwszy mocniejszy rywal w tym sezonie i wtopa. Za wcześnie ich ochrzszono mistrzami. Jeszcze daleko ich to takich ekip jak Pistons, Spurs czy Mavs.
Zupełnie nie zgadzam się z tym co napisałeś Boston pokazał na co go stać heeheehe W Nba gra się 82 spotkania plus faza play off nie można oceniać szans zespołu na Mistrzostwo na podstawie jednego spotkania Detroit też zdarzaly sie słabsze mecze A Boston do tej pory nie przegrał ani 1 spotkania na swoim parkiecie kiedyś to musiało nastąpić akurat nastąpiło z Detroit Różnica 2 pkt świadczy jak było to wyrównane spotkanie Zresztą miałem okazje je oglądać Boston przegrywał 6 pkt na 1:30 przed końcem zebrał sie i rzucił 2 trójki na 25 sec przed końcem Detroit miało piłke ale odebrał ją Tonny Allen 5 sec przed końcem Pierce nie trafia a na 0.7 sec przed syreną fauluje niepotrzebnie Tonny Allen Billups wykorzystuje 2Ft i brakuje już czasu na wyrównanie Obie ekipy są bardzo mocne i napewno mają mistrzowskie aspiracje Trzeba pamietać że Boston dalej ma najlepszy bilans w lidze i wielki potencjał i ocenianie siły tej ekipy na podstawie 1 wyniku nie jest zbyt wiarygodne Z jednym moge sie zgodzić do roztrzygnieć w sprawie Majstra jest bardzo daleko ale obie ekipy pozostają poważnymi kandydatami
|
Do góry
|
|
|
|
#1870549 - 20/12/2007 23:26
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Zabielany]
|
newbie
Meldunek: 13/11/2007
Postów: 47
|
[quote=polskignom] Po co ? Ja tylko oceniam fakty. Pierwszy poważny przeciwnik Bostonu w tym sezonie, ktory jest realnym kandydatem do mistrzostwa i porazka. Meczu nie oceniam, bo nie widzialem. Sam wynik. Piszecie, że Boston dość łatwo oddal koncowke, wiec tym gorzej to o nich swiadczy.
Wiesz, ocenianie zespołu po suchym wyniku jest akurat niewiele warte. Ja mecz ogladałem i o ich porażce zadecydowały dwie rzeczy: a) Trener idiota b) Chauncey Billups Przez 3 kwarty Boston spokojnie kontrolował mecz, grając mądrze i będąc po prostu zespołem lepszym. Problemy zaczeły się w 4, keidy detroit wzmocniło obronę. 2 straty (Rondo i Posey'a) skończyły się 4 łatwymi punktami i z +6 zrobiło sie momentalnie -6. Billups jechał z Rondo strasznie. Młodziak celtów wogóle nie miał pomysłu na powstrzymanie rozgrywajacego Detroit. Billups trafił kilka cięzkich rzutów. Mimo tego Boston zdołał wyrównać, bo trójkach Housa i niesamowitym rzucie Allena. Potem przechwycili i na 5 sekund przed końcem meczu był remis i Boston miał gałę. I wtedy dał o sobie znać geniusz Riversa. Co z tego, że Ray był tego dnia świetnie dysponowany, gral na bardzo wysokiej skuteczności i w 4 kwarcie trafił dwie kosmiczne trójki. Co z tego że Allen już im w tym seoznie trafił zdaje się 2 lub 3 game winnery. Rivers zdecydował, żeby ostatnia akcję zagrac na Pierca, który wczoraj wyróznił się właściwie tylko tym, że tracił idiotycznie piłki. Pierce nie dość, że nie trafił, to jeszcze zostawił Pistons 2 sekundy na grę. No a potem Billups pokazał Tony'emu whos the boss. Cóz, czasem okazuje się, że trzech All-starów jest mniej wartych niż jeden cwaniak
|
Do góry
|
|
|
|
#1870613 - 21/12/2007 00:00
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Abaddon]
|
Live fast, die young
Meldunek: 25/02/2004
Postów: 14919
Skąd: lublin/warszawa
|
Boston ma zdecydowanie najlepszy bilans w lidze. I to jest fakt. Dla mnie graja najlepsza koszykowke. Wczoraj spotkaly sie 2 najlepiej broniace ekipy w lidze i mecz byl moim zdaniem znakomity. Fantastycznie zagral Billups, bardzo dobrze Rip, niewidoczny w ofensywie byl Prince, ale to dzieki jego znakomitej grze w obronie wczoraj Pierce gral jak gral i min. nie trafil decydujacego rzutu. Dolozyl cegielke na tablicy Maxiell. Moim zdaniem Detroit wczoraj zagralo ponad swoj obecny poziom, spieli sie max. na Celtow, zeby im pokazac, ze nie bedzie latwo z nimi wygrac. A Boston podszedl do meczu, jak do kazdego innego. PS 1. Masz racje, nie potrafie oceniac realnie rzeczywistosci koszykarskiej, ale w spotkaniach, w ktorych graja Byki, bo cos mi po MJ-u zostalo. PS 2. Takich Pistonsow chcialem widziec w zeszlorocznych PO, takich jak w nocy. Niestety wtedy mnie zawiedli. PS 3. Na chwile obecna bardziej niz Jazz i Rockets sa w stanie sprawdzic Celtow Warriors i Lakers chociazby. PS 4. Tytulu nikomu nie przyznalem, wiec nie wiem po co te teksty, ale jak chcesz to sprawie Ci radosc i sie z Toba zgodze. Sprawa jest jeszzce nierozstrzygnieta, aczkolwiek najwiecej daje szans wlasnie Celtom. PS 5. Z tym Harrisem i nie do konca dobrej ocenie rzeczywistosci w spotkaniach Mavs daj spokoj Mavsi mieli swoja niepowtarzalna szanse na tytul, mieli pierscienie w garsci, ale w najwazniejszym momencie zrobili w gacie. W tym skladzie personalnym, forumla na sukces Mavs moim zdaniem sie wyczerpala wraz z porazka z Heat. Ale nie ma co sie zalamywac, tamci skonczyli jeszcze gorzej
|
Do góry
|
|
|
|
#1870825 - 21/12/2007 01:11
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: polskignom]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/02/2005
Postów: 5727
Skąd: Bytom
|
@hrabia - zle mnie zrozumiales, albo ja sie malo jasno wyrazilem. Nie chodzi o pojedyncze spotkanie, tylko o przeciwnika. Boston jak narazie ogrywal sobie slabiakow(slabiakow w porownaniu do potentatow, bezpieczniej jest ich okreslic sredniakami) ze wschodu... jak Heat, Bulls czy Toronto.. a kiedy przyszlo, lecz lepiej uzyc czasu przyszlego- przyjdzie do weryfikacji ich umiejetnosci, to poznamy ich prawdziwa wartosc. Moim zdaniem Boston nie ma bilansu 20-3, tylko 0-1. Za spotkania z Heat u siebie i Toronto nalezy im sie po pol zwyciestwa w moim subiektywnym rankingu wiec 1-1. @Abaddon - calkowicie sie zgadzam, ze sam wynik jest hu-ja wart. @polskignom - pisanie, ze Boston jest najlepszy, jest glownym kandydatem do mistrzostwa bo ma najlepszzy bilans po 20 kilku spotkaniach to moim zdaniem spore naduzycie. To tak jak ocenianie spotkania, po suchym wyniku, czy ksiazki po okladce. Trzeba tez spojrzec na to, z jakimi przeciwnikami sobie taki bilans wyrobili. Warto luknac na to z szerszej perspektywy. Moim zdaniem Detroit wczoraj zagralo ponad swoj obecny poziom, spieli sie max. na Celtow, zeby im pokazac, ze nie bedzie latwo z nimi wygrac. A Boston podszedl do meczu, jak do kazdego innego. Moim zdaniem prawda, jest taka, że spotkalo sie 3 koszykarskich desperatów, ktorzy nigdy nic nie wygrali i nagle zaczelo im sie wszystko ukladac. Celtics są obecnie w euforii, i tą euforią ogrywali kolejnych slabych przeciwnikow. Pistons ich wczoraj lekko sprowadzili na ziemie, dajac im "psztyczka" w nos. Nie wiem jak zagralo wczoraj Pistons, ale moim zdaniem to o czym piszesz to mądrość zespolu. Kilka zespolow sie juz na tym przejechalo jak chocby pistons i mavs przed rokiem i teraz staraja sie wyciagac wnioski. Boston jest w czolówce nowy (jak mi ktos wyjedzie z Birdem i Parishem to ukatrupie )i nie potrafi szachowac silami na jak wielcy. Sanders wie, ze Bobki czy Atlante warto pokonac jak najmniejszym nakladem sil, przy jak najmniejszym obciazeniu... po takie oszczedzanie sil zaprocentuje za miesiac, 2 czy w PO. A Boston gra na maxa... jedzie kazdego jak leci po +25, a jak przyjedzie ktos lepszy niz Wash to są bącki. Pistons ze slabszymi grają, byle wygrac... dlatego w ich przypadku optymalnym rozwiazaniem sa zaklady na zwyciestwa 1-12 punktowe. A z grubasami potrafia sie skoncetrowac i pokazac, ze nie nalezy ich lekcewazyc i ile sa tak naprawde warci. Jezeli jest tak, jak piszesz... w co srednio mi sie chce wierzyc, ze Boston poszedl to tego spotkania, tak jak do kazdego innego to sa po prostu naiwni i dali sie poniesc chwili, nie opanowali euforii, ktora panuje w mediach, w klubie i kibicach. PS 3. Na chwile obecna bardziej niz Jazz i Rockets sa w stanie sprawdzic Celtow Warriors i Lakers chociazby.
Zgadzam sie co do Lakersów. Wojownicy to jest zespol na RG, moze na 1 runde PO..chyba ze trafią na Mavs... to moze cos wiecej.
|
Do góry
|
|
|
|
#1870826 - 21/12/2007 01:11
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: GaloGalo]
|
newbie
Meldunek: 13/11/2007
Postów: 47
|
Cleveland
Poza tym jestem ciekaw jak poradzi sobie Ilgauskas kontra szybki Bynum. Litwin to kawał chłopa ale do szybkich on nie należy i myślę, że należy się spodziewać że może on szybko złapać kilka fauli co na pewno też jakoś ustawi mecz w drugiej połowie. To akurat może pójść w drugą stronę. Ilgauskas może i jest wolny, a technicznie bije Bynuma na głowę i tym własnie może zmuszac młodego centra LAL do fauli. Jeśli wziąć pod uwagę że CLE w grze na tablicach może liczyć tylko na Ilgauskasa i LeBrona to cienko ich widzę z ekipą z LA. Czyli co? Niemal 10 zbiórek na mecz Goodena mozna o kant dupy potłuc? :> Dla mnie mecz to no bet. Niby cleveland jest w kiepskiej formie, ale w składzie gościa, który w tym sezonie wyprawia cuda na kiju, to wszystkiego można sie spodziewać. ja natomiast spróbuje dziś zagrać Miami. Wprawdzie po ich wtopie z Washingtonem powiedziałem sobie, że nigdy wiecej, ale widzą ckursy na dzisiejsze spotkanie jakos nie mogłem sie oprzeć. NJN są chyba w jeszcze gorszej dyspozycji od Żarów, bo poza zwyciestwem na Cleveland przegrywaja wszystko jak leci. Szak ostatnio gra fatalnie, ale z drugiej strony Netsi nie maja nawet jednego przyzwoitego centra, co powienno nieco spaslakowi ułatwic zadadanie. No i Wade, na którego netsi nie mają odpowiedzi.
|
Do góry
|
|
|
|
#1872331 - 21/12/2007 06:27
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Skiper]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 28/02/2005
Postów: 5727
Skąd: Bytom
|
Cleveland Cavaliers - Los Angeles Lakers Oba zespoly znajdują sie na przeciwleglych biegunach. Cavaliers po zeszlorocznym finale, w tym sezonie ostro zamulaja. Spadają ostro w dol.. widac, ze sukces przyszedl za wczesnie i zespol nie byl na niego przygotowany. Lakersi konsekwetnie budowani przez wielkiego szkoleniowca i widac, ze to procentuje. Obok Spurs chyba najlepsza ławka rezerwowych w lidze. Mysle, ze to wlasnie rezerwowi beda kluczem do zwyciestwa. W Lakersach zmiennicy zdobywaja blisko 40 punktow w meczu.. co jest w top5 ligi, natomiast rezerwowi Cavs ledwo ponad 20.. to jest jednym z 5 najgorszych wynikow w lidze. Kawalerzyści to juz praktycznie tylko LeBron...a Lakersi sa w znacznie mniejszym stopniu uzaleznieni od Kobi'ego. Kurs na jeziorowców mnie srednio satysfakcjonuje, dlatego wole zagrac ich 1-12... po 2.30. Takiego pogormu jak wczoraj w Medison square garden Cavs nie powinni zaliczyc. Miami Heat - New Jersey Nets Pora chyba na t-shirty z napisami "we still belive" dla kibiców żarów. Zwyciestwo w Phoenix wydawalo sie, ze moze byc przelomem. Nic z tego. Wade'a i spolka w kolejnych 3 latwych spotkaniach u siebie, zdolali wyszaprac jedynie zwyciestwo z leśnymi wilkami. ( )Miami zawsze niezle radzilo sobie z Netsami, ktorzy nie mieli antidotum na Szaka, ktory rzadzil i dzielil pod tablicami. Ja sobie PO bez mistrzów z 2006 roku nie wyobrazam i wierze, ze nadejdą lepsze czasy dla Heat. Kurs na Heat ladny, biorac pod uwage" handicap" parkietu(lepszy bilans maja na wyjazdach, dlatego cudzyslow.) oraz porownywalnie slabego rywala. QuinN bedzie mial okazje sie wykazac oraz.. czegos nauczyc.
|
Do góry
|
|
|
|
#1872359 - 21/12/2007 06:33
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4 *DELETED*
[Re: Matias88]
|
newbie
Meldunek: 13/11/2007
Postów: 47
|
Post deleted by platynowy007
|
Do góry
|
|
|
|
#1872445 - 21/12/2007 07:03
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Abaddon]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 08/07/2007
Postów: 3858
|
ja dzisaij chyba na przekór wszystkich na Clevland, atut własnej hali, plus Lebron mogą namieszać tyle wiemy, ale to jest b. mocny zespół z kilkoma przyzwoitymi zawodnikai, jeżeli mocno zaczną mogą trzymać poziom a na Jamesa można liczyć. Na pewno nie grałbym LA na wyjeździe po takim kursie. Przykład dzisiaj Real w euro
|
Do góry
|
|
|
|
#1873199 - 21/12/2007 20:24
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Matias88]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 08/07/2007
Postów: 3858
|
ja się zgadzam, ale boje się, że 3 zawodników na ławce Devner to za mało aby wygrać boje się tego meczu ale lepszego kursu już nie będzie na ich porażke
|
Do góry
|
|
|
|
#1873364 - 21/12/2007 22:35
Re: NBA - sezon 2007/08 cz.4
[Re: Skiper]
|
Carpal Tunnel
Meldunek: 20/11/2006
Postów: 9985
Skąd: denn Du bist, was Du isst
|
Zgadza się co do Denver. Kusi zagranie przeciwko Portland na przerwanie ich passy, ale z drugiej strony 108 minut spędzonych wczoraj razem przez liderów Nuggets(Iverson & Anthony) na parkiecie musi się odbić na ich dzisiejszej dyspozycji. Plus to co napisał już Skipper... Hmmm... wychodzi chyba NO BET
|
Do góry
|
|
|
|
|
|