Dodam jeszcze tylko, że porozumienie stron odpada gdyż: "porozumienie stron od razu mi odmówili i że nie mam na co liczyć a przez to staje sie NIEWOLNIKIEM a nie pracownikiem"
Podpisując umowę wiedziała jakie ma prawa i jakie obowiązki, może sobie pisać o niewolnictwie ale punkty w umowie dotyczą zarówno pracodawcy jak i pracownika,
pracodawca ma święte prawo odówić rozwiązania umowy za porozumieniem stron i trudno mu się dziwić.
Twoja znajoma ma pecha bo nic nie wskóra.
Do mnie przyszła kiedyś dziewczyna która pracowała w sekretariacie z identyczną propozycją, musi odejść bo czeka na nią lepsza praca, ja to rozumiem ale u nas też był gorący okres, a ona miała do dokończenia kilka rzeczy, koniec końców puściłem ja w połowie miesiąca i umówiliśmy się ze przez drugą część miesiąca przychodziła popoludniami kończyć co miała,
po za tym zobowiązała się że jak na jej miejsce będzie nowa osoba to przyjdzie przez tydzień również popoludniami ją szkolić z podstawowych rzeczy i słowa dotrzymała.
Wg mnie postąpiła bardzo uczciwie, sama złożyła wiekszość z powyższych propozycji i ja nie ucierpiałem specjalnie, a i ona zyskała to co chciała.
Można się dogadać, trzeba tylko chcieć, a stawianie sprawy ja muszę, bo inaczej to niewolnictwo i podobne nic nie daje, żeby coś chcieć trzeba często najpierw dać.