Nadchodzi, a może juz nadszedł KRYZYS


Zawsze jest tak, że ktoś wygrywa na jakimś kryzysie, np. producenci leków na epidemii. Dlatego w pierwszej fazie kryzysu i stresu może zarobić właśnie branża rozrywkowa, bo ludzie odreagowują go w taki sposób, jaki podpowiada im cywilizacja. Tylko że ten zarobek może spaść, gdy poszkodowani przez kryzys zrozumieją, iż muszą się pogodzić z rzeczywistością. Dziś ci odporni odstresowują się w hazardzie. Wiosną, gdy przyjdą pierwsze zwolnienia, ci mniej odporni będą odwiedzać kościoły, bo „jak trwoga, to do Boga”, ale też psychologów i psychiatrów. Prognozuję, że wiosną poradnie zdrowia psychicznego będą mieć jeszcze więcej chętnych niż obecnie.
Opinia: Jacek Santorski, psycholog biznesu

Na krachu też da się zarobić

Czy Ktoś z was odczuwa albo może już odczuł ten KRYZYS?

Ja odczułem. Może nie na własnej skórze, ale znam osoby, którym strach zajrzał w oczy. Wiąże się to z pracą w bankowości.

A tak mniej serio: On odczuł kryzys na własnej skórze!

jak najbardziej zwolnienie prawie 50% pracownikow na produkcji. Brak wplywu nowych zlecen. Dodam ze firma jest uzalezniona od sytuacji w Niemczech.

Odczulem i to jak, akurat jestem w centrum tej recesji.
Polske niby recesja ominela, tak mowia w rzadzie, ale jak patrze na nasza walute i widze ze euro po 4,36, dolar po 3,36, a funt po 4,70 to chyba cos sciemniaja

Kryzys odczujemy. Do Polski przychodzi wszystko z opóźnieniem.
Na razie nieliczni sie przejmują. A to błąd.
Ale co tam! Ważne aby koszyk był pełny w sklepie.
Zdecydowana większość Polaków nie oszczędza. A potem będzie płacz ...

Bo nie mają z czego oszczędzać.

Prąd podrożał o 40%, ci od gazu łupią każdego kogo się da, woda droższa, śmieci droższe, żywność coraz droższa...

Nam naprawdę nie potrzebny żaden kryzys made in USA. Mamy swój własny.

dokładnie,większości Polaków nie stać na, w miarę godne życie codzienne(rozrywka,kultura,sport,fryzjer,obiad na mieście itd,itp..),a co tu mówić o oszczędzaniu.

Panowie, nie martwie cię, przecież staroforumowe porzekadło głosi, że "po recesji zawsze przychodzi secesja i odwrotnie"

Panowie nie ma co oszczedzac w Polsce poniewaz to jedynie poglebi recesje, wydawac, koszyki pelne, kino, piwo i recesji nie bedzie

w tym szalenstwie jest metoda

W UK recesja pelna geba, ale swiateczne i poswiateczne wyprzedaze bily rekordy.

Największym problemem jest fakt, że co nie włączysz lub z kim nie porozmawiasz to każdy wrzeszczy kryzys, krysys, kryzys. Rzygac się chce... Nie wiem kto ma w tym interes, ale powtarzanie tego w kółko potęguje tylko poczucie strachu w społeczeństwie. Jak na razie ja nie widzę oznak wielkiego kryzysu. Owszem poczytam tu i tam, ale moje pieniądze są bezpieczne, w sklepach nie widzę żadnego wzrostu cen jeśli chodzi o codzienne zakupy (bo niby skąd skoro paliwo w dół np.?).
Jest kilka obszarów zagrożonych recesją typu giełda, banki, nieruchomości (nareszcie kończą się irracjonalne ceny mieszkań) czy rynek pracy (ale tu spokojnie bo wciąż w wielu miejscach przyjmują z otwartymi rękami i nie ma chętnych) itp. ale bez paniki. Najgorsze co może byc to panika i brak opanowania.
Moja żona pracuje w handlu. Obroty w drugiej połowie zeszłego roku i na początku tego ZNACZNIE lepsze niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Klientów też więcej. Podwyżka jej się szykuje. Firma otwiera kolejne sklepy, płaci coraz lepiej. Szef robi swoje a nie truje na lewo i prawo o kryzysie. Atmosfera w pracy dobra i każdy koncentruje się na pracy, a nie tylko narzeka (jakie to typowo polskie niestety). Ci co mają trochę oleju w głowie zawsze sobie poradzą, a koniunktura z czasem się poprawi

Ten kryzys to taka troche samospelniejaca sie przepowiednia, ale nie zmienia to faktu, ze kryzys jest, a na takie zadupie jak Polska to dopiero dotrze za jakis czas.

Mnie wk... cena dolara. Gdy byl po 2 PLN to mozna bylo choc aspirowac do zycia na poziomie europejskim, a teraz nagle za wszystko trzeba placic o 75% wiecej - wschodnioeuropejska bida

Spokojnie dolar przez jakis czas bedzie drogi. Ale kiedys wkoncu zacznie bardzo leciec w dol i nie wiadomo czy kiedykolwiek osiagnie tak wysoki poziom jak obecnie.

No dobra, ale wielcy znawcy mowili tez, ze funt nie przekroczy juz 4,50(gdy bylo okolo 4). Euro nie ma szans na 3,50(gdy bylo 3,20). A dolar o poziomie 2,50 moze tylko marzyc(przy 2,05)... i tez mowili spokojnie aaa o franku szwajcarskim przy 1,95 specjalisci zgadnij co mowili... a teraz 2,95.

Dlatego jak nie masz kontaktow z Nostradamusem to raczej nie ma nic pewnego gdzie mozna powiedziec SPOKOJNIE.

Wlasnie o to chodzi, ze ja nie patrze na tych pseudoekspertow.
Ja tylko pisalem o dolarze, o innych walutach nie mam zielonego pojecia jak sie beda zmieniac.
Gdy dolar byl po 2zl kupilem sobie kilka setek. Sprzedalem po 3,10.
Odnosnie dolara: obecnie wiekszosc krajow ma rezerwy w dolarach, rope przelicza sie w dolarach itd itd.
Po kryzysie widac ile jest warta ta waluta, jak Fed pieknie drukuje sobie w razie potrzeby, nie patrzac na nic.
Przez to zielona sa coraz mniej warte patrzac w punktu widzenia gospodarki.
Stopniowo rozne panstwa beda wymieniac swoje rezerwy na inne waluty i złoto.
Kurs wkoncu zacznie leciec w dol, dlug Usa bedzie coraz wiekszy. Beda drukowac jeszcze wiecej co dodatkowo oslabi kurs dolara, i tak stopniowo dojdziemy do punktu w ktorym dolarami bedzie sie mozna podcierac w kiblu.
Miedzy czasie zeby temu zapobiec pewnie powstanie wspolna waluta Usa, Kanady i Meksyku - Amero.
Co nieco podratuje sytuacje Stanow.

No dobra zapedzilem sie

jeszcze w styczniu do mnie do firmy przychodzilo pytac o prace moze 1-2 osoby w tygodniu. od poczatku roku jest po 5 osob na dzien i to takich co sie podejma kazdej pracy bo wkolo pozwalaniali po kilkuset ludzi z zakladow. a zeby bylo ciekawiej to Ci co pytaja o prace znaja sie z poprzednich miejsc pracy.

Kryzys finansowy głównie w głowach

10 szokujących prognoz" analityków Saxo Banku można by potraktować jako klasyczny przykład czarnowidztwa, gdyby nie to, że w ub. roku ci sami analitycy dokładnie przewidzieli obecną recesję

10 szokujących prognoz

Tylko co piąty Polak, który ma jakieś zaskórniaki, przyznaje się, że jego oszczędności stopniały z powodu kryzysu, wynika z badań ARC Rynek i Opinia, do których dotarła "Gazeta Wyborcza".

Z przeprowadzonych w listopadzie, ale jeszcze niepublikowanych badań wynika, że wśród Polaków posiadających jakiekolwiek oszczędności aż 59 proc. nie zauważyło, by w ciągu ostatniego roku one wzrosły lub zmalały. Do spadku wartości zaskórniaków przyznało się tylko 22 proc. osób. Jednocześnie aż 17 proc. osób uznało, że ich oszczędności w ostatnim roku się powiększyły.

Z badań wynika też, że w reakcji na falę kryzysu większość z nas zachowała zimną krew i postanowiła nie wykonywać żadnego ruchu ze swoimi oszczędnościami. Taką strategię przyjęło 82 proc. Polaków. Tylko co dziesiąty zdecydował się oszczędności wycofać.

Rząd walczy z kryzysem

Cięcia nie ominą sportu. Jak nas zapewniono w resorcie, ograniczone zostaną wydatki na administrację oraz dotacje dla związków sportowych. Nie będą ruszone takie projekty jak budowa orlików, realizacja programu przygotowań olimpijskich, programu waliki z dopingiem