Zacznę od opinii, że cała czwórka walcząca o podział sztab złota -
K.Bekele,
J.Isibajewa,
K.Stewart,
S.Richards - podtrzyma swoją świetną passę w meetingach Złotej Ligi.
Isinbajewa nie popełni już błędów z MŚ i nie będzie zaczynała konkursu od niebotycznych wysokości, to co wydarzyło się w Berlinie będzie dla niej nauczką do końca życia.
Stewart. Przewidywania, że razem z Fraser podzielą między siebie złoto i srebro sprawdziły się. Być może nieco niespodziewanie wygrała drobniejsza z Jamajek. Stało się tak dzięki fantastycznemu wręcz wyjściu z bloków. Przez zdecydowaną większość dystansu Fraser prowadziła o dobre 2 metry, jednak Kerron była nieustępliwa, "na kratach" doszła swoją rodaczkę i dosłownie kilku centymetrów zabrakło by to ona wygrała. Jestem przekonany, że dziś Stewart nie bedzie miała aż tak dużej straty po pierwszej części dystansu, a z jej wytrzymałością szybkościową wygra ten pojedynek jak i cały bieg.
Richards. Sanya jest w świetnej formie. Pokazuje to na przekroju całego sezonu, pokazała to na MŚ nie pozostawiając złudzeń swoim rywalkom. Mimo, że obsada biegu jeszcze mocniejsza niż w finale z Berlina (!) (Allyson F. i Sanders zamiast Dunn i Kapachinskiej) myslę, że reprezentantka USA po raz kolei potwierdzi swoją klasę.
Biegnie dziś z toru #3 co jest bardzo ważne, może kontrolować tempo wszystkich najgroźniejszych rywalek, które ma przed sobą.
K.Bekele. Raczej nie wymaga komentarza. Czy to na 3000m czy na 5000m, nawet jeśli ktoś utrzyma się przy Kenenisie, to ostatnie okrążenie pokonywane w jego wykonaniu w niemal sprinterskim tempie nie pozostawia nikomu złudzeń.
Evora - Girat.
Portugalczyk mocny na przekroju całego sezonu. W Berlinie musiał uznać wyższość tak genialnego jak szalonego Idowu.
Kubańczyk z kolei chyba najlepszą część sezonu ma już za sobą. W występach na Starym Kontynencie nie czaruje tak jak "u siebie". Dowodem tego niech będzie dopiero 5-te miejsce w Berlinie...dopiero, ponieważ jestem przekonany, że celował tam conajmniej w podium.
Brown - Gillick.
Chris na pewno zawiedziony po MŚ, o ile porażkę z Merrittem i Warinerem można było niejako wkalkulować, o tyle o najniższym stopniu podium reprezentant Bahama na pewno myślał bardzo realnie. Niestety rewelacyjne odkrycie tego sezonu - Quow - dzięki swoim niebanalnym finiszom zabrał mu ten medal.
Gillick solidny, SB 44,77 nawet lepszy od Browna, którego SB to 44,81, jednak teraz Irlandczyk nie biega juz tak szybko.
W berlińskim finale gorszy od Browna mimo, że ten widząc, że nie ma już szans na medal wyraźnie odpuścił ostatnie 20-25 metrów.
Thompson - Burns.
Forma reprezentantów T&T idzie w górę, jednak odnoszę wrażenie, że obecnie w lepszej dyspozycji jest Richard (czego dowodem niech będzie finał MŚ).
Co ponadto..
Tradycyjnie polecam
Dawn Harper na wysokich płotkach u kobiet. W finale MŚ zahaczyła o płotek, zgubiła rytm i dlatego tak odległa pozycja. Jednak jej występ z półfinału (12.48) jest oznaką wysokiej formy Amerykanki.
Thorkildsen powinien potwierdzic swoją dominację w świecie oszczepników. O ile w eliminacjach miał pewne kłopoty, o tyle final bezdyskusyjnie należał do niego.
Strasznie nędzny kurs na
Merritta. Nie sądzę by jego przewaga nad
Warinerem była aż taka ogromna. Może warto poszukać tu niespodzianki?
Uważałbym również na
S.Williams. W Berlinie świetna, jednak duża ilość występów (indywidualnie, sztafeta) może się odbić na jej dyspozycji.
Temat uważam za wyczerpany