Chyba pierwszy raz w życiu kibicuję Ruizowi.
Po pierwsze dlatego, że wreszcie boksuje zamiast uprawiać zapasy.
Po drugie dlatego, że jest ewidentnie słabszy, wyboksowany. Jego sierpy prawą ręką wyglądają na słabe i pchane. Ale jest twarde bydlę, trzeba mu to przyznać.
Po trzecie dlatego, że wku*wia mnie Haye. Uliczny cwaniaczek, który najlepiej potrafi pyskować i się przechwalać. Widać też, że lekceważy Ruiza już od pierwszej rundy.
Po czwarte - ten sędzia. Skąd oni go kur** wytrzasnęli?
Za drugi nokdaun dał ostrzeżenie, a za trzeci nie? Ewidentny faul, czarny wali w tył głowy i dopiero po tym pada. A sędzia to uznaje. Parodia jakaś.