ale ten sezon playoffów jest pozbawiony magii, widowiskowości, emocji to aż smutno patrzeć, aż 3 mecze w drugiej rundzie pachną 4-0, a rywalizacje można uznać za zakończone.
Beznadziejne Mavs dostało od SAS, a te nawet nie podjęło rękawic i to z kim ? Ekipą Słońc ze swoim run and gun, gdzie gra cała masa pusiaków, z jednym walczącym na tablicach Amundson, który i tak nie gra, a i tak gromią SAS.
Odpadło Denver, które w tym sezonie miało odzyskać to co tak bezsensu stracili rok temu z Lakersami i co? przegrali z osłabionym Utah, Ci niby 3 mecze walczyli, ale tak słabego LAL nie było dawno, zresztą słabną z roku na rok. Utah ponoć przestało być uzależnione od własnego parkietu, ponoć miało przełamać kompleks Lakers, a wynik może być gorszy niż przed rokiem Jeszcze Oklahoma z kilkoma świetnymi chłopakami pokazała, że można grać, były świetne mecze, przy doświadczeniu i Durancie z pampersem mogli ich pchnąć, stracili pechowo własny parkiet i szkoda, że nie doszło do 7 meczu.
Orlando z którego stylu gry proponowanego przez Van Gundy'ego szydziliśmy tu nie raz, 3 gromi Atlantę Hawks, po której na prawdę można było sobie obiecywać więcej, mieli świetne mecze w zasadniczej, zresztą to był 3 zespół konferencji. A wyniki takie jakby grali z drużyną po za NBA.
Ja jestem rozczarowany. nawet te Boston - Cavs to te mecze dziwne, raz jedni grają dobrze i gromią potem drudzy, a wszystko to pozbawionego tego dreszczyka, takie pykanko.
A finał który ma być ponoć na tym mocno obsadzonym zachodzie to już dla mnie zupełny upadek i prawdopodbnie znowu finał z Lakersami i jak oni wygrają pierścień to ja mówię golę czachę na zero.
Jutro mam zamiar pograć Atlantę, handicap jest na poziomie 5,5 no kuźwa oni muszą coś zagrać jak to wygląda takie pogromy w 2 rundzie.
A jedyny mecz z 7 to było Atlanta - Kozły, basket był często zupełnie toporony. Kozły bez Boguta ich o mało nie tknęli.
TRAGEDIA w kilku aktach.
Playoffy 09/10
