Zanim przejdziemy na poważnie do pierwszej kolejki polskiej Ekstraklasy w piłce nożnej, moją uwagę mocno absorbują rewanżowe spotkania trzeciej rundy eliminacji do piłkarskiej Ligi Mistrzów 2010/2011.

RedBull Salzburg – Omonia Nikozja

O niezaprzeczalnym fakcie, że siły cypryjskiej piłki nożnej nie można lekceważyć, przekonywać nikogo już nie trzeba. W eliminacjach do mistrzostw świata 2010 reprezentacja Cypru radziła sobie całkiem nieźle. Stoczyli wyrównane pojedynki z niedocenianą Irlandią (dwie jednobramkowe porażki), nie dali się pokonać Czarnogórze (2 remisy) ani Gruzji (zwycięstwo u siebie i remis na wyjeździe). Na szczególną uwagę zasługuje zwycięstwo 4-1 z Bułgarią i równorzędna walka z wówczas aktualnymi mistrzami świata – Włochami (2-1 dla graczy z Półwyspu Apenińskiego na Cyprze, natomiast we Włoszech Cypr niespodziewanie prowadził już 2-0, by ostatecznie ulec 3-2 po hat-tricku Alberto Gilardino zdobytym na przestrzeni ostatnich 13 minut meczu). Klubowa piłka notuje równie spory progres. Coraz śmielsze transfery i mądra polityka szkolenia młodzieży zaowocowały niemałym sukcesem w minionej edycji Ligi Mistrzów: APOEL Nikozja grając w eliminacjach przebrnął m.in. przez Partizan Belgrad i FC Kopenhaga, w 6 meczach stracili 3 bramki, strzelając 10 (3 z nich były autorstwa Michała Żewłakowa, jedna Kamila Kosowskiego). We właściwych rozgrywkach trafili do „grupy śmierci” (z Chelsea, Atletico Madryt i FC Porto), gdzie również poradzili sobie nadspodziewanie dobrze – dwukrotny remis z Hiszpanami (późniejszymi zdobywcami pucharu UEFA), remis na Stamford Bridge, oraz tylko jednobramkowe porażki w pozostałych 3 spotkaniach to wynik, który jak na razie może pozostać w sferze marzeń któregokolwiek polskiego klubu. Rok wcześniej Anorthosis Famagusta zaskoczył piłkarską Europę rozprawiając się w eliminacjach z Rapidem Wiedeń oraz Olympiakosem Pierus (Obie ekipy w meczach u siebie pokonali aż 3-0!) i z powodzeniem radząc sobie w fazie grupowej: dwukrotny remis z Werderem Brema, dodatni bilans z późniejszym zwycięzcą grupy – Panathinaikosem Ateny oraz remis 3-3 z Interem i tylko jednobramkowa porażka w Mediolanie. W tym sezonie w eliminacjach do najbardziej prestiżowej ligi klubowej świata, „kraj starć Turków i Greków” reprezentować będzie Omonia Nikozja. Czy stać ich na powtórzenie sukcesów zespołów zza miedzy i Famagusty z minionych lat? Pomimo wszystko, moim zdaniem… NIE!

Działaczom cypryjskiego klubu nie można zarzucić, że przed nachodzącym sezonem osłabili drużynę. Wręcz przeciwnie – spisującego się poniżej oczekiwań, 34-letniego Macieja Żurawskiego wymieniono na mającego za sobą występy m.in. w Newcastle United, FC Portsmouth, Olympiakos Pireus reprezentanta DR Kongo – Lomana Tresor LuaLua (wartość wg transfermarkt: 3 500 000 €). Czy jednak pomimo to, kadra Omonii jest wystarczająco dobra? Nie zapominajmy też, że LuaLua jest osobą w zespole całkiem nową, więc nie powinien dziwić fakt, że na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie, podobnie jak Hernan Rengifo, zmieniając Michalisa Konstantinou w 82 minucie. Transfermarkt szacuje, że kadra RedBulla jest ponad dwukrotnie więcej warta. Oczywiście niepowetowaną stratą (ale na szczęście jedyną) było oddanie gwiazdy zespołu – Marc’a Janko do Twente Enschede. Pozyskane jednak w ten sposób 7 000 000€ mądrze zainwestowano, pozyskując obok Davida Mendesa da Silva z AZ Alkmaar (wartość 2 500 000€) dwóch napastników: wycenianego na 3 000 000€, 23-letniego Joaquin’a Boghossian’a z Urugwaju, oraz gwiazdę Grasshopper Zurich – Gonzalo Eulofio Zarate, który zaczął się spłacać zdobywając bramkę w pierwszym spotkaniu z Cypryjczykami.

W drugiej rundzie tegorocznych eliminacji obie ekipy nie miały ciężkiej przeprawy. Omonia poradziła sobie ze znacznie niżej notowanym macedońskim Renova FK (kursy na zwycięstwo Cypryjczyków wynosiły średnio: 1,15 u siebie i 1,48 na wyjeździe), natomiast Salzburg zapewnił sobie awans praktycznie już w pierwszy meczu, wygrywając 5-0 z HB Thorshavn. Prawdziwą próbą sił był dopiero pierwszy bezpośrednio pojedynek omawianych ekip. Austriacy znakomicie poradzili sobie z 35-stoponiwowym upałem, i będąc drużyną lepszą od 8. Do 91. minuty prowadząc 1-0. Wówczas wyrównującą bramkę z rzutu karnego zdobył wspomniany LuaLua, podbijając wartość akcji ekipy RedBulla w rewanżu. Atmosfera wokół drużyny z Salzburga jest bardzo dobra, a gra w pierwszym spotkaniu napawała ich kibiców optymizmem. Wziąwszy pod uwagę fakt, że przy premiującym awansem gospodarzy wyniku 0-0 to goście muszą otworzyć się na grę i szukać swoich szans, jestem przekonany o zwycięstwie gospodarzy. Możliwy również osobny zakład na dokładny wynik: 2-0 dla gospodarzy za mniejszą stawkę "dla sportu".

RedBull Salzburg -1.0 (2,210 - Pinnacle)

PAOK Saloniki – Ajax Amsterdam

Choć w kadrze PAOK Saloniki znajduje się kilka znanych nazwisk (głównie weterani, tacy jak Pablo Garcia czy Pablo Contreras) to przy personalnej sile rywali wypadają bardzo słabo. Niech o wartości Greków świadczy obecność w wyjściowej jedenastce zapomnianego w rodzimym kraju Mirosława Sznaucnera. Co prawda zespół wzmocniono Dimitriosem Salpingidisem, to jednak na jego boiskowe zrozumienie z kolegami trzeba jeszcze poczekać. Ajax natomiast okres transferowy zaliczyli na szóstkę. Ogromnym sukcesem nazwać trzeba utrzymanie w słabej mimo wszystko holenderskiej Eredivisie bohaterów ostatnich mistrzostw świata: Luiza Suareza i Maartena Stekelenburga, którzy udowodnili, że w pojedynkę potrafią wygrywać mecze, a o zainteresowaniu najlepszych europejskich ekip tym pierwszym było bardzo głośno jeszcze na długo przed mundialem. Również Demy de Zeeuw (który w półfinale MŚ kontynuował grę pomimo utraty kilku zębów i podejrzenia złamania szczęki po starciu z Cacerasem), perspektywiczny 22-letni Gregory van der Wiel, 23-letni Jan Vertonghen, 24-letni Urby Emanuelson to zawodnicy, o których ekipa pokroju mistrzów Grecji może tylko pomarzyć. Marko Pantelica, z którym postanowiono nie przedłużać umowy zastąpiono marokańską gwiazdą – El Hamdaoui, zdobywcą 18 bramek na boiskach Eredivisie w minionym sezonie, a rok wcześniej zdobywcy tytułów króla strzelców ligi i mistrza kraju oraz nagrody dla najlepszego piłkarza roku w Holandii.

Przed sezonem 2010/2011 greccy kibice nie uważają drużyny z Salonik za tą, z największym potencjałem i największymi szansami w Lidze Mistrzów spośród greckich drużyn. Podobnie jak my przed sezonem 2007/2008 wolelibyśmy być reprezentowani przez inną ekipę niż Zagłębie Lubin, czy w obecnej edycji Ligi Europejskiej przez Legię Warszawa zamiast Ruchu Chorzów. Sukces PAOK-u na rodzimym podwórku wciąż uznaje się przypadkowy i nie do końca powtarzalny. W Grecji nikt nie wiąże dużych nadziei z tą ekipą, co przerodziło się zresztą na fatalną atmosferę wokół drużyny. Wszystko zaczęło się od odejścia z klubu najważniejszej osoby, autora całego sukcesu – trenera Fernando Santosa, który zdecydował się zastąpić okupującego od 9 lat stanowisko selekcjonera kadry narodowej – Otto Rehhagela. Mario Beretta, który objął stanowisko po Santosie, trenerem PAOK-u był przez… 2 tygodnie. Wymieniono go na Pavlosa Dermitzakisa (zwolnionego z Panathinaikosu, uznanego za winnego niepowodzeń „Koniczynek” w minionym sezonie). Okres przygotowawczy był nieudany, a zawodnicy przestali wiedzieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Wynik, jaki osiągnęła drużyna PAOK-u w pierwszym spotkaniu należy uznać za dużą niespodziankę. Odnieść to możemy jednak tylko i wyłącznie do wyniku, bo gra sama w sobie nie była dobra. O przewadze zawodników ze stolicy Holandii świadczą m.in. statystyki: 16 strzałów Ajaxu i tylko 3 gości (w tym żadnego celnego poza tym, z którego padła bramka), 11 rzutów rożnych Ajaxu i tylko 1 gości. Presji nie wytrzymał również arbiter, który nie podyktował ewidentnego rzutu karnego dla Ajaxu w 92 minucie, kiedy to zawodnik zatrzymał piłkę otwartą ręką w polu karnym.

W rewanżu widzę tylko jedno możliwe rozstrzygnięcie – choć do łatwych to spotkanie należeć nie będzie, Ajax powinien zapewnić sobie awans w 90 minutach.

Ajax Amsterdam -0.5 (2,190 - Pinnacle)