troche o wczorajszym pojedynku Bellucciego dla tych co nie widzieli
od początku grał bardzo przeciętnie ale na Russella zwyczajnie to starczało,
no i tak bezstresowo pojedynek się kończył do stanu 6:4 *5:4 kiedy to miał serwis na wygranie meczu no i... połamał się do zera...
wyglądał jakby grał 5-setowy bój na ziemi, lało się z niego strasznie, zero pomysłu to gry, mnóstwo głupich błędów,
w 3 secie przegrywał już 0:3, dwa razy sie połamał, potem przypadkowo jeszcze nadal słabo grając pierwszy raz odłamał na 1:3
i nagle wrócił do żywych kontrolując od tego momentu przebieg meczu, zdecydowanie dominując...