Strona 21 z 28 < 1 2 ... 19 20 21 22 23 ... 27 28 >
Opcje tematu
#4430006 - 05/02/2011 19:15 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
Ojro Offline
Na pełnejjj kurrr...

Meldunek: 02/04/2004
Postów: 29911
Fro, a jesli 'zabol' nie identyfikujacy sie z ultras i innymi takimi grupami, ale bedacy fanatykiem, pokaze sie w barwach narodowych na meczu repry w Poznaniu to tez zostanie wyproszony ? Oczywiscie, chodzi o okolice gniazda, w stanie nie wskazujacym na spozycie alkoholu.

i tak, mowie o sobie

Do góry
Bonus: Unibet
#4430012 - 05/02/2011 19:17 Re: Kibice [3] [Re: Linc]
Skiper Offline
shaken not stirred


Meldunek: 07/07/2005
Postów: 10769
Skąd: Kraków
Originally Posted By: Linc
Skiper przeciez GW to zydowskie pismo, klamia, manipuluja opinia publiczna, to niewiarygodne zrodlo a autor tego tekstu pewnie sympatyzuje Wisle i dorabia w Policji wink zreszta zapytaj sie Fro Lecha jaka jest GW wink

Skiper jak mniemam jestes kibicem Wisly? wink


Odnieś się lepiej do artykułu, bo jest prawdziwy...(pewnie zapytasz - tak, nie przyjmuję wszystkiego z GW za pewnik, ale akurat ten artykuł, inaczej niż zwykle jak piszą o sferze kibicowskiej, jest solidnie napisany.)

Do góry
#4430048 - 05/02/2011 19:35 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
Amkwish Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 13/01/2004
Postów: 29182
Originally Posted By: Fro_Lech
Normalnemu piknikowi, przestrzegającemu podstawowych zasad normalnego zachowania włos z głowy nie spadnie.


Pozostaje wyjasnic sobie co rozumiemy pod okresleniem "normalny piknik" grin

Pewnie nie zaliczymy do nich okazjonalnych przebierańców, w towarzystwie wesolutkich żonek i rowrzeszczanych bachorów, a wszyscy wystrojeni jak na odpust, w gadzety klubowe, od stóp do głow.

W Polsce niewyobrazalne, ale w Barcelonie na porzadku dziennym, ze siedza obok siebie tacy przebierańcy, jeden w blaugranie, drugi w barwach gości, żra kanapki, pija piwko i słuchaja w radyjku...meczu, który własnie ogladaja laugh

Tylko jeden raz w ciagu czterech lat, tyle jestem w Barcelonie, zdarzyło sie na Camp Nou, ze ludzie w barwach gosci musieli siedziec tylko na sektorze wydzielonym, nawet szalik był zabroniony.
To było na meczu eliminacyjnym do CL, FCB - Wisła smile

Nie zycze nikomu, kto chodzi na mecze w Polsce, by doszło do zainstalowania takiego cyrku, jaki obecnie rozpanoszył sie na Camp Nou.

Co z tego, ze poziom wysoki, jak sie tego nie da juz normalnie ogladać, bo tysiace miejscowych pajaców plus wycieczki przyjezdnych żółtków sa nie do strawienia, przynajmniej dla mnie.

Ciekaw jestem co zrobi ta banda kretynów, jak przyjedzie do Polski na Euro.
Pewnie wielu trzeba bedzie potem leczyc na depresje grin

Do góry
#4430056 - 05/02/2011 19:39 Re: Kibice [3] [Re: Ojro]
Fro_Lech Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 18/06/2003
Postów: 15179
Skąd: Poznań
Originally Posted By: Ojro
Fro, a jesli 'zabol' nie identyfikujacy sie z ultras i innymi takimi grupami, ale bedacy fanatykiem, pokaze sie w barwach narodowych na meczu repry w Poznaniu to tez zostanie wyproszony ? Oczywiscie, chodzi o okolice gniazda, w stanie nie wskazujacym na spozycie alkoholu.

i tak, mowie o sobie


Nie, nie zostanie wyproszony. Np. w Warszawie na meczu kadry obok siebie wisiały flagi z Warszawy i Poznania.


Normalny piknik smile Facet bez odchyłów, trzeźwy, normalnie wyglądający (bez 100 szalików na ramionach etc.) - niech ma nawet jakąś tam czapkę, ale bez przesady. Nie musi być zainteresowany aktywnym dopingiem, jednak taka osoba wtedy nie zasiada na sektorach do tego przeznaczonych, gdzie każdy kto przychodzi wie po co tam jest.


Edited by Fro_Lech (05/02/2011 19:46)

Do góry
#4430252 - 05/02/2011 20:44 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
Dziabor Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 11/08/2005
Postów: 14266
Skąd: Civitas Kielcensis


na rozluznienie tematu laugh

Do góry
#4430267 - 05/02/2011 20:48 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
mat2000 Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 15/10/2005
Postów: 4824
Skąd: Tomaszów Lubelski/WWA
Uważałbym z szufladkowaniem. Różne są pikniki, hulsy, ultrasy wink


Tamten koleś powinien dostać po buzi za nieszanowanie barw i przychodzenie na stadion wstanie nieważkości, może wtedy by zrozumiał co zrobił.


Nie uwierzę, że wszyscy na Lechu (także na wyjazdach) są zawsze w 100% trzeźwi smile Chodzi chyba o to żeby nie przekroczyć pewnej granicy i ogólnie umieć się zachować.
Pod reszta wypowiedzi w pełni się podpisuję.

Do góry
#4430894 - 05/02/2011 23:35 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
MagiK Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 01/01/2005
Postów: 11245
Originally Posted By: Fro_Lech
Nikt nie będzie kasować postów jeżeli coś wnoszą do tematu (jak ten wyżej chociażby).
Sposób interwencji podejrzewam, że nikt nie pochwala. Tamten koleś powinien dostać po buzi za nieszanowanie barw i przychodzenie na stadion wstanie nieważkości, może wtedy by zrozumiał co zrobił.
Oskarżony nie uciekał od odpowiedzialności, przeprosił, wie, że nie powinien się tak zachować.
Jednakże rozdmuchanie sprawy okazuje się być zwykłym tematem zastępczym w gazetach, jest parę spraw które powinny trafić na światło, a nie ta. A przynajmniej jeżeli już się znalazła to zdecydowanie za późno. Akurat trafiło na osobę wysoko postawioną, myślicie, że gdyby to był ktoś inny dowiedzielibyśmy się o tym ? Śmiem wątpić.
Co do kateringu smile Normalnemu piknikowi, przestrzegającemu podstawowych zasad normalnego zachowania włos z głowy nie spadnie.
Z większością tego co napisałeś się zgodzę,ale nie z pogrubionym tekstem. Fanatycy to jednak często też pojeby. Taki pikniki idąc na mecz Legii wybierając Żyletę - wie czego może się tam spodziewać, bo o Żylecie słyszała cała Polska, tak jak o Kotle w Poznaniu itp...ale czy np piknik wybierający się na stary stadion Legii na trybunę krytą, górną, sektor D (jedne z lepszych i droższych miejsc) mógł spodziewać się takich samych atrakcji jak nie lepszych niż na Żylecie? Mógł, ale skąd miał o tym wiedzieć?
Poza tym z moich doświadczeń wynika,że łatwiej jest oberwać na meczu reprezentacji. Przykład z Klagenfurtu. Mecz Euro Polska - Chorwacja. W pewnym momencie do mnie i brata przybywa delegacja "kibiców Polski" z Płocka - w bluzach z kapturem z naszywkami Wisły/Petrochemii - to przecież takie normalne,że jadąc na mecz repry zakładasz barwy klubowe. O co poszło? Podwiązałem im troczek od flagi bo się odwiązał i fruwał mi po głowie.
Zaczęli dyskusję od miłych słów:
- Co k*rwa chcesz od tej flagi? ( w tym momencie zostałem odepchnięty)
Więc nie pisz bzdur, że przestrzegając jakiś 'podstawowych zasad normalnego zachowania włos z głowy nie spadnie'.
Ja jeżeli zachowałbym się tak jak ten gościu z Poznania, to skończyłbym na glebie, ale wykazałem się większą bystrością umysłu mimo,że też trochę wypiłem (swoją drogą to jakieś 3/4 było pod wpływem na naszym sektorze. Lekka dygresja - pili wszyscy tak samo Chorwaci jak i Polacy, w Klagenfurcie byłem od rana - wywracali się i prowokowali praktycznie sami nasi. Dla kontrastu - Dortmund MS Polska - Niemcy, pociąg specjalny - my nastawieni agresywnie, Niemcy pokojowo. Przed meczem wspólna zabawa. Po meczu o dziwo Niemcy byli bardzo agresywni...)
Chyba,że Twoją podstawową zasadą jest przeproszenie takiego ćwierć-inteligenta "Przepraszam,że podwiązałem Twoją flagę, bo się odwiązała, mea culpa"

Do góry
#4434307 - 07/02/2011 00:39 Re: Kibice [3] [Re: MagiK]
lupus Offline
antimadrista

Meldunek: 06/01/2005
Postów: 26258
Skąd: Fenway Park, Boston, MA
Ty kozaku wink

Do góry
#4435417 - 07/02/2011 13:46 Re: Kibice [3] [Re: MagiK]
Fro_Lech Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 18/06/2003
Postów: 15179
Skąd: Poznań
Originally Posted By: MagiK
Originally Posted By: Fro_Lech
Nikt nie będzie kasować postów jeżeli coś wnoszą do tematu (jak ten wyżej chociażby).
Sposób interwencji podejrzewam, że nikt nie pochwala. Tamten koleś powinien dostać po buzi za nieszanowanie barw i przychodzenie na stadion wstanie nieważkości, może wtedy by zrozumiał co zrobił.
Oskarżony nie uciekał od odpowiedzialności, przeprosił, wie, że nie powinien się tak zachować.
Jednakże rozdmuchanie sprawy okazuje się być zwykłym tematem zastępczym w gazetach, jest parę spraw które powinny trafić na światło, a nie ta. A przynajmniej jeżeli już się znalazła to zdecydowanie za późno. Akurat trafiło na osobę wysoko postawioną, myślicie, że gdyby to był ktoś inny dowiedzielibyśmy się o tym ? Śmiem wątpić.
Co do kateringu smile Normalnemu piknikowi, przestrzegającemu podstawowych zasad normalnego zachowania włos z głowy nie spadnie.
Z większością tego co napisałeś się zgodzę,ale nie z pogrubionym tekstem. Fanatycy to jednak często też pojeby. Taki pikniki idąc na mecz Legii wybierając Żyletę - wie czego może się tam spodziewać, bo o Żylecie słyszała cała Polska, tak jak o Kotle w Poznaniu itp...ale czy np piknik wybierający się na stary stadion Legii na trybunę krytą, górną, sektor D (jedne z lepszych i droższych miejsc) mógł spodziewać się takich samych atrakcji jak nie lepszych niż na Żylecie? Mógł, ale skąd miał o tym wiedzieć?
Poza tym z moich doświadczeń wynika,że łatwiej jest oberwać na meczu reprezentacji. Przykład z Klagenfurtu. Mecz Euro Polska - Chorwacja. W pewnym momencie do mnie i brata przybywa delegacja "kibiców Polski" z Płocka - w bluzach z kapturem z naszywkami Wisły/Petrochemii - to przecież takie normalne,że jadąc na mecz repry zakładasz barwy klubowe. O co poszło? Podwiązałem im troczek od flagi bo się odwiązał i fruwał mi po głowie.
Zaczęli dyskusję od miłych słów:
- Co k*rwa chcesz od tej flagi? ( w tym momencie zostałem odepchnięty)
Więc nie pisz bzdur, że przestrzegając jakiś 'podstawowych zasad normalnego zachowania włos z głowy nie spadnie'.
Ja jeżeli zachowałbym się tak jak ten gościu z Poznania, to skończyłbym na glebie, ale wykazałem się większą bystrością umysłu mimo,że też trochę wypiłem (swoją drogą to jakieś 3/4 było pod wpływem na naszym sektorze. Lekka dygresja - pili wszyscy tak samo Chorwaci jak i Polacy, w Klagenfurcie byłem od rana - wywracali się i prowokowali praktycznie sami nasi. Dla kontrastu - Dortmund MS Polska - Niemcy, pociąg specjalny - my nastawieni agresywnie, Niemcy pokojowo. Przed meczem wspólna zabawa. Po meczu o dziwo Niemcy byli bardzo agresywni...)
Chyba,że Twoją podstawową zasadą jest przeproszenie takiego ćwierć-inteligenta "Przepraszam,że podwiązałem Twoją flagę, bo się odwiązała, mea culpa"


Swoje jak to ująłeś "bzdury" opieram na kilkuletnim jeżdżeniu za Lechem, więc nie używaj takich określeń, bo mecze kadry jak to wyżej opisałeś to jednak wielka alkoholizacja(sam piszesz, że byłeś pod wpływem i nie wiesz jak to wyglądało zi ich strony). A to pociąga za sobą wiele konsekwencji - brak dobrego dopingu, brak chęci i zainteresowania by to zmienić na meczach kadry, nikogo takie alkoholowe spędy nie interesują.
Wprawdzie są podjęte działania by poprawić atmosferę na kadrze, ale do sukcesu daleka droga.

Do góry
#4435668 - 07/02/2011 18:26 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
MagiK Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 01/01/2005
Postów: 11245
Originally Posted By: Fro_Lech
Swoje jak to ująłeś "bzdury" opieram na kilkuletnim jeżdżeniu za Lechem , więc nie używaj takich określeń, bo mecze kadry jak to wyżej opisałeś to jednak wielka alkoholizacja(sam piszesz, że byłeś pod wpływem i nie wiesz jak to wyglądało z ich strony). A to pociąga za sobą wiele konsekwencji - brak dobrego dopingu, brak chęci i zainteresowania by to zmienić na meczach kadry, nikogo takie alkoholowe spędy nie interesują.
Wprawdzie są podjęte działania by poprawić atmosferę na kadrze, ale do sukcesu daleka droga.


@Fro czy my dyskutujemy na temat sytuacji, która miała miejsce na meczu reprezentacji czy Lecha?
Z opcją,że nie wiem jak to wyglądało z ich strony - zabawny wypad. Tak byłem po spożyciu alkoholu, jednak możesz być spokojny - nie byłem w stanie upojenia alkoholowego, więc trzeźwość umysłu zachowałem.

Poza tym, nie wierzę, że jak jeździłeś na wyjazdy z Lechem to większość z Was była całkowicie trzeźwa, ale zostawmy już ten temat.
Co do dopingu na reprezentacji, to poza alkoholem problemem jest również rozmieszczenie kibiców na stadionie - co dobrze było widać właśnie w przypadku tego incydentu. Podczas meczu klubowego, każdy wie gdzie ma zająć miejsce. Wiadomo dla kogo jest "Kocioł", dla kogo "Żyleta" itd. Mecze reprezentacji to idealny moment kiedy piknik może zaszpanować jakim to on kibicem nie jest! Często widziałem wśród znajomych zajawki:
- jedziemy na mecz Polski?
- Tak, ale kup koniecznie bilety na Żyletę, bo nie będziemy obok pikników na krytej siedzieć (rozmowa dwóch znajomych, choć żaden wcześniej na meczu nie był laugh )
Później taki nowy kibic jest często zdziwiony,że musi stać...albo,że doping to w sumie męczące zajęcie...ale co tam jutro będzie mógł opowiedzieć w szkole/pracy jak to super było na meczu i czego on tam nie robił.
Poza tym taki 'kibic w kapciach' często jak już trafi na stadion to czuje się jak Pan i Władca - w końcu zapłacił za bilet. Dodając do tego alkohol otrzymujemy mieszankę wybuchową, a później są kwiatki jak ten ostatni w Poznaniu.
Trudno jest też zmienić coś w dopingu przez system sprzedaży biletów - taki jak np. na Euro. Moim zdaniem dużo większa część biletów powinna trafić do 'normalnej' sprzedaży w kasach, gdzie w kolejkach ustawiliby się ludzie, którym bardzo zależy na obejrzeniu tego spotkania, a tym samym często na dopingu.

PS. Nie wiem czemu Was tak też dziwi układ Litara jeżeli chodzi o catering. O ile mnie pamięc nie myli to Amk chciał zobaczyć przetarg w tej sprawie. Tylko po co? Przecież dookoła tyle wałków, a ten to pikuś. Zaryzykowałbym stwierdzenie,że nawet w przetargu wygrałaby firma Litara - uczciwie. Nawet jeżeli miałby mniej atrakcyjne ceny od konkurencji...pamiętajmy jednak,że ma też jednak jeden plus, którego żadna inna firma cateringowa nie zagwarantuje - spokój na stadionie,a to jest dla włodarzy bezcenne.
Ten incydent nic nie zmieni, bo Litarowi tak samo zależy na spokoju na stadionie, jak i właścicielom klubu. W myśli idei 'więcej pikników - więcej kapuchy'. Poza tym władze klubu chyba zdają sobie sprawę z siły WL, bo musieli nieźle zajść za skórę GW tym swoim protestem, żeby połasili się na taką tanią prowokację grin

Do góry
#4435673 - 07/02/2011 18:30 Re: Kibice [3] [Re: MagiK]
Fro_Lech Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 18/06/2003
Postów: 15179
Skąd: Poznań
Oczywiście, że trafiały się spitusy, ale już kilku boleśnie się przekonało czym się kończy taki stan. Co do reszty to mogę się pod tym podpisać.

Do góry
#4446949 - 11/02/2011 20:52 Re: Kibice [3] [Re: Fro_Lech]
Wychowany_Na_Nalewce Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 27/12/2003
Postów: 3297
Niniejszym tekstem rozpoczynamy kolejną serię na Kibolach.

Tym razem będzie to wywiad.

Docelowo, wywiady mają być przeprowadzane z przedstawicielami różnych grup kibicowskich, a także z osobami, które piszą o kibicach i interesują się tematyką stadionowych fanatyków.

Pierwszego wywiadu udzielił, doskonale wszystkim znany, Jerzy Dudała. Doktor nauk humanistycznych w dziedzinie socjologia sportu, autor książki Fani &#8211; chuligani. Rzecz o polskich kibolach.

W wywiadzie można znaleźć ciekawe poglądy osoby, która na mecze chodziła i jeździła na wyjazdy w latach 80tych i 90ych, na temat obecnej sceny kibicowskiej w Polsce.

Polecamy. Miłej lektury smile.



Skąd u Pana zainteresowanie światem kibicowskim?

- Urodziłem się w Sosnowcu, a wychowałem na Piaskach, które graniczą z Sosnowcem.Na Piaskach zawsze było mnóstwo aktywnych fanów Zagłębia. Pamiętam, jak pod koniec lat 80-tych na Zagłębie jeździło z Piasków około 50, 60 czy nawet więcej osób, choć to w sumie była wtedy niewielka i naprawdę ekstra miejscowość. Dopiero później nastawiano w niej bloków.

W latach 80-tych wujek zabrał mnie na mecz Zagłębie-Widzew. Zagłębie z Ryckiem, Urbanem, Kordyszem, Bębnem w składzie, a Widzew ze Smolarkiem, Wragą, Bolestą, Myślińskim. Zagłębie mecz przegrało, natomiast utkwił mi w pamięci stadion - około 38 tysięcy osób (ta liczba była też podawana w mediach - między innymi w Sporcie i Tempie) i morze fanatyków w biało-czarnych szalikach (tak na marginesie - wtedy fanów Widzewa w Sosnowcu nie widziałem, w Łodzi praktycznie liczył się tylko ŁKS). Jak wiadomo, Zagłębie ma barwy czerwono-zielono-białe, ale kibice mieli też szaliki i flagi w swoje nieoficjalne barwy biało-czarne. Tak zostało do dziś. Mam w domu szalik-kostkę biało-czarny z końcówkami czerwono-zielono-białymi. I to jest mój najlepszy szalik, nie zamieniłbym go na żaden inny. Byłem z nim jako nastolatek na wielu wyjazdach - na piłce i hokeju. Między innymi pamiętam mecz w Krakowie na stadionie Wawelu Kraków, gdy Wisła tam grała z Zagłębiem, bo swój stadion miała w remoncie, wiele meczów na Górnym Śląsku - w Chorzowie, Zabrzu czy Katowicach. Wówczas największe emocje wywoływały mecze z Ruchem, który miał na Górnym Śląsku najwięcej kibiców. Z kibicami Ruchu częste były też konfrontacje w trakcie meczów hokeja Zagłębie Sosnowiec-Naprzód Janów (Janów to dzielnica Katowic).Wtedy na meczach Zagłębia z klubami z Górnego Śląska w powietrzu wręcz czuć było agresję. Takiej nienawiści i takiej agresji chyba nie było wówczas nigdzie indziej w Polsce. Jedynie mecze z GKS-em Katowice w latach 80-tych były mniej burzliwe, bo GKS nie mógł się wtedy kibicowsko równać z Górnikiem, o Ruchu nawet nie wspominając.

W latach 80-tych mecze hokeja - to była najlepsza atmosfera. Wyjazdy do Bytomia, czy Tychów w około półtora tysiąca osób i okrzyki w stylu: &#8222;nie ma zomowca na szalikowca z Sosnowca&#8221; , czy &#8222;nie ma lepszego od skina sosnowieckiego&#8221;. Wtedy w Sosnowcu było wielu skinów, taka konkretna ekipa. Lata 80-te oraz 90-te były najlepsze, wówczas była najlepsza atmosfera na meczach. Spontaniczne przyśpiewki, czasem nieco głupawe, ale ogólnie było wesoło. Wówczas na wielu stadionach śpiewano : ole, ole, ole ole - my mamy czas za...ać was&#8221;. Przerabiano na przykład przeboje Perfectu i wydzierano się: &#8222;jak co dzień rano z pałą drewnianą robię zadymę przed stadionu bramą&#8221;. Teraz mamy karykaturę tamtego kibicowania - wyreżyserowane choreografie, podziały na tych od śpiewania i od bicia. Takie to wszystko sztuczne, jak całe te czasy. Te internety, komórki, to trzymanie wszystkich na smyczy, ta dyspozycyjność. Ludziska się cieszą z różnych gównianych gadżetów nawet nie widząc, jak im się pętla na szyi zaciska.

A wracając do fascynacji kibicowaniem - zawsze pociągało mnie to, że osoby z różnych środowisk, zajmujące się często czymś zupełnie innym - jednoczą się i razem jadą gdzieś na koniec Polski za swym klubem. Ta fascynacja pozostała mi do dziś. Kibicowanie to emocje, to przyjaźnie, przygody, idee.

Natomiast obecnie atmosfera meczów jest zaledwie namiastką tamtych czasów. Ile razy teraz pójdę na mecz, tyle razy jestem rozczarowany i porównuję obecną sytuację z tą sprzed lat. I zawsze obecna sytuacja wypada mocno, mocno na niekorzyść. Ale cieszę się z tego, że się wyjeździłem w latach 80-tych i 90-tych.



Poświęcił Pan swoją rozprawę doktorską kibicom. Jak Pana temat przyjęło środowisko naukowe?

- To było zupełnie naturalne. Całe lata jeździłem na mecze, na Zagłębie i Legię, na reprezentację, czasem wyskoczyło się gdzieś za granicę - na przykład na mecz FC Koszyce-Manchester Utd. w Lidze Mistrzów (do dziś koresponduję z kibicami United), na finał Ligi Mistrzów Milan-Ajax w Wiedniu (gdzie tifosi Milanu pokazali Holendrom, na czym polega głośny doping) czy na mecz Sigma Ołomuniec-Juventus Turyn.

Ponadto pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w katowickim Sporcie, który był wtedy dużym, ogólnopolskim dziennikiem sportowym. Publikowałem wówczas w Sporcie również wywiady z kibicami - w tym między innymi z Manolem, kibicem Zagłębia Sosnowiec, czy z Romkiem Zielińskim, kibicem Śląska Wrocław, autorem kultowego już Pamiętnika kibica i Ligi chuliganów. Kibicowanie to był i jest mój konik, więc stąd praca doktorska dotycząca kibicowania i kibiców. Sądzę, że środowisko naukowe dobrze przyjęło moją pracę. Dlatego, że wcześniej żadnych prac na temat kibicowania nie było. I tym bardziej, że jako pierwszy i jedyny (do tej pory nic się w tej materii nie zmieniło) w Polsce przeprowadziłem badania wśród zagorzałych kibiców, jeżdżących na mecze. Inne późniejsze książki o kibicach na polskim rynku, to tylko zebrane w jednym miejscu i byle jak zredagowane teksty innych autorów. Nic tam nie ma, poza pracą odtwórczą. Mam tu na myśli książki aspirujące do miana &#8222;naukowych&#8221; - one są byle jakie. Natomiast książki Romka Zielińskiego, książka fana ŁKS-u &#8222;Nasza historia staje się legendą&#8221;, czy też wreszcie książka księdza i kibica Lechii Gdańsk Jarosława Wąsowicza &#8222;Biało-zielona Solidarność&#8221; - to znakomite pozycje. Pisały je bowiem osoby znające temat, zaangażowane. Pisały, żeby coś przekazać Czytelnikom, a nie tylko po to, by uciułać parę punkcików w &#8222;karierze naukowej&#8221;.



Jak wygląda obraz polskiego kibica - fanatyka, okiem socjologa?

- To temat rzeka. Ilu kibiców - tyle zachowań, postaw. Wśród kibiców są bardzo różni ludzie, nie sposób tego środowiska zaszufladkować. Są bogaci i biedni, spokojni i niespokojni, itd. Obecnie kibice są poddani totalnej inwigilacji. Chcesz jechać na mecz, podaj swoje dane, wpisz się na listę imienną, itd. Wszystko to sprawia, że ze świata wolności - świat kibicowania stał się światem reglamentowanym. W ogóle te obecne czasy i to, jak Polska traci swe szanse - mi się nie podoba. Mainstreamowe media powielają stereotypy na temat kibiców. Nagłaśniają jedne wydarzenia, a inne celowo przemilczają. Jakoś Ogólnopolska Pielgrzymka Kibiców na Jasną Górę, o której piszę co roku w Sporcie - została pominięta przez mainstreamowe media, w tym przez tytuł słusznie bojkotowany w Wielkopolsce oraz w innych częściach kraju. Zresztą takie podejście mediów nie dotyczy tylko świata kibiców. Media mają swe sympatie i antypatie, jednych wspierają, a innych napiętnują. Poza tym trzeba pamiętać o tym, że polskie media są słabe, nieliczne i rachityczne. Wystarczy spojrzeć na sport - jest w Polsce, w końcu nie najmniejszym kraju, jeden ogólnopolski dziennik sportowy, w którym trudno znaleźć coś ciekawego. Wiele tytułów padło, wśród nich choćby Słowo Polskie, czy Tempo. Poza tym albo te media są w rękach oligarchów, albo w rękach zagranicznego kapitału. Trudno więc mieć wobec nich jakieś większe oczekiwania.



Dlaczego, Pana zdaniem, media przedstawiaja kiboli wyłącznie w negatywnym swietle?

- Dlatego, że krew i agresja się lepiej sprzedaje. Poza tym, co niektóre media toczą wojnę z kibolami i podają tylko te informacje, które potwierdzają ich tezę, że kibic to coś najgorszego, to bydlak i idiota.

A kibicowanie to ogromna przewaga pozytywów - to przywiązanie do klubu, do miasta, regionu, to angażowanie się w różne cenne inicjatywy, to przyjaźń i bezinteresowność. Znam bardzo wielu kibiców, którzy nadal regularnie jeżdżą na mecze oraz tych, którzy teraz bywają na meczach sporadycznie. To w większości ludzie z pasją, z zainteresowaniami, pomocni, potrafiący coś zrobić dla idei. Zawsze podkreślam, że kibicem tak, jak i alkoholikiem zostaje się na całe życie. Ale ktoś, kto kibicem nie był, tego nie zrozumie. To bowiem trzeba poczuć.

Jak Zagłębie grało swe mecze, to czułem, że muszę tam być, że jak mnie nie będzie, to stracę coś ważnego. A więc przychodziłem ze szkoły, rzucałem plecak, brałem szalik i jechałem na mecz. I tyle. Mama się o mnie bała, ale potem przywykła do tych wyjazdów. Jako dwunastolatek jechałem sobie na przykład do Opola na mecz Odra Opole-MCKS Czeladź. Trochę mi się tych meczów wyjazdowych uzbierało. Nie wiem, ile, ale w zeszycie z biletami (a wcale tych biletów nie zbierałem, raczej w pewnym momencie zaprzestałem je wyrzucać) jest tych biletów ze sto - z meczów piłkarskich, hokejowych. Czasem wybrałem się też na kosza - byłem m.in. na Śląsku, na meczu w Hali Ludowej we Wrocławiu, gdzie Zagłębia zameldowało się kilka setek i był fantastyczny doping z obu stron.

Jednak najbardziej pociągała mnie atmosfera hokeja i piłki. Koszykówka nie dla mnie, a siatkówka już w ogóle mnie nie kręci. Jakieś klepanie piłki przez siatkę. Bez sensu. Największe emocje, zmiany tempa - są na hokeju na lodzie. Jak w latach 80-tych przyjeżdżali do Sosnowca kibice Polonii Bytom czy GKS-u Tychy, to atmosfera naprawdę była gęsta. Zwaśnione, liczne grupy dość blisko siebie, jak to na hali. Poza tym akustyka sprawiała, że ten doping na hokeju dosłownie powalał. Zresztą Zagłębie na hokeju było od strony kibicowskiej najlepsze. Niezła atmosfera była też w Tychach czy Bytomiu, ale w porównaniu z atmosferą w Sosnowcu i tak wypadała raczej blado.



Czy kibice są na dobrej drodze, aby zmienić swój wizerunek w społeczeństwie?

- To źle postawione pytanie. Kibice choćby robili jakieś wspaniałe rzeczy, angażowali się w szczytne inicjatywy, to i tak określone media to przemilczą, bądź podadzą w określonym świetle (na przykład dodadzą coś sprzed lat, zaraz zapytają, co kibice chcą w zamian osiągnąć, itd.). I tym samym wytworzą obraz stawiający kibiców w niekorzystnym świetle. Jeżeli czyjąś intencją jest dowalanie danemu środowisku, to zawsze znajdzie sposób, by mu dowalić.

Jeżeli przeciętny Kowalski nie interesujący się sportem i kibicowaniem - będzie budował swe postrzeganie kibiców na podstawie doniesień medialnych, to będzie miał kibica za kogoś z marginesu, bez przyszłości, za bandziora.

Natomiast kibice muszą się wzajemnie szanować, bo inaczej będzie jeszcze gorzej. Określone zdarzenia mogą bowiem spowodować, że inwigilacja będzie jeszcze większa i generalnie całe to kibicowanie stanie się zupełną mega-karykaturą tego sprzed lat. Ono w tym kierunku zmierza, pytanie tylko, czy tą mega-karykaturą będzie za chwilkę, czy też nieco później.

Kluby będące czymś bardzo ważnym dla kibiców, zostają w dzisiejszych, plastikowych czasach zawłaszczane przez oligarchów, którzy traktują je tylko i wyłącznie w kategoriach biznesowych, w kategoriach kolejnego dealu. Nie ma tu żadnej pasji, miłości do klubu, do piłki nożnej czy fascynacji kibicowaniem. Chodzi jedynie o promowanie siebie, marki swego przedsiębiorstwa oraz zarabianie dzięki sponsorowaniu lub byciu właścicielem danego klubu.

Dla kibica klub to lata tradycji, to przywiązanie do herbu, barw, to legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wszystko to, co najważniejsze dla kibiców - najczęściej pozostaje zupełnie nieistotne dla właściciela klubu. On chce mieć korzyści - kasę, znajomości, reklamę, właśnie dzięki klubowi. Kibice są dla klubu, oni jeżdżą za nim często narażając życie i zdrowie. Natomiast dla właściciela czy sponsora klub jest - no właśnie dla niego. On chce dzięki klubowi osiągać różnorodne korzyści.

Jest też kwestia podejścia kibiców do różnych spraw. W 1993 roku decyzją syndyka upadło Zagłębie Sosnowiec, ale kibice cały czas byli. Istny fenomen - nie było formalnie klubu, ale byli liczni kibice - jeżdżący na mecze reprezentacji i zaprzyjaźnionej Legii Warszawa, która miała od Zagłębia szczególnie mocne wsparcie na Górnym Śląsku. Takiej Legii potrafiło na Ruch przyjechać z 50 osób, a Zagłebia było ze czterystu. Kibice Zagłębia, gdzie tylko mogli, to krzyczeli: &#8222;Było jest i będzie - zawsze Zagłębie!&#8221; A hasło &#8222;Wiara, która przetrwała&#8221; umieszczone na flagach czy szalikach - w Sosnowcu nigdy nie było pustym sloganem. Zagłębie odrodziło się dzięki Kibicom. W sezonie 1997/1998 zawodnicy Zagłębia wygrali mecz w Libiążu i awansowali do trzeciej ligi. Szał był nie z tej Ziemi. Fani Zagłębia tułali się za swym klubem po wiochach, w okręgówce. Ale przetrwali, a klub przetrwał dzięki Nim, dzięki Ich zaangażowaniu.



Jak Pan odbiera bojkot Gazety Wyborczej przez kibiców Lecha?

- Odbieram bardzo dobrze. Sam nie kupuję tej gazety, bo ona nawet nie próbuje grać na obiektywizm, tylko rozdaje razy swoim adwersarzom.

W ogóle w Polsce porobiło się tak, że media przestały w znaczącym zakresie pełnić swą podstawową funkcję, jaką jest funkcja kontrolna - czyli informowanie o nadużyciach, nieprawidłowościach, przekrętach, korupcji.

Po prostu niektóre media uznały, że nie będą informować o nieprawidłowościach występujących w środowiskach, którym sprzyjają. To bardzo groźne i niedobre dla ludzi i dla Polski, która tonie w układach, układzikach i korupcji. Ale cóż, media nam spsiały tak, jak wszystko inne w Polsce.

W Polsce nic nie działa - idziesz do lekarza - problem, załatwiasz coś w jakimś urzędzie - problem. Osoby majętne wszystko załatwiają prywatnie - jak są chore, to biorą kasę i szybko załatwiają wszystko u lekarza. Mają nianie, posyłają dzieci do prywatnych szkół. Nie oceniam, że to źle. Robią tak, bo u nas ze wszystkim jest problem i nic nie działa. Państwo opuściło swoich obywateli. Płaci się podatki, zapieprza i gówno z tego ma. Najlepiej nigdzie nie wyjeżdżać, bo jak człowiek przyjedzie dajmy na to z takiej Hiszpanii, to sobie miejsca nie może znaleźć, ma depresję poprzyjazdową. Tam ludzie żyją, a tutaj ciągle walczą o przetrwanie.



Wiele razy powtarzał Pan, że Klub to coś więcej, niż piłkarze. To kibole, barwy, herb, tradycja. To w takim razie, czym jest dla Pana próba wymiany fanatyków, na kibiców zainteresowanych wyłącznie tym, co się dzieje na murawie, a nie na trybunach?

- Próba wymiany kibiców na trybunach - to znak obecnych, syfiastych czasów. To tylko kwestia czasu, kiedy sytuacja z Legii będzie miała miejsce w innych miastach. Myślę, że dobrze o tym wiedzą we Wrocławiu czy Gdańsku.

Doszło do takiego paradoksu, że kibic Legii chodzący na jej mecze od &#8222;zawsze&#8221; i nie akceptujący polityki obecnego właściciela - jest zmuszony na tę Legię nie chodzić! A jak będzie chodził, to będzie zasilał wpływami z biletów taką, a nie inną kieszeń.

Tę zmianę na gorsze widać wszędzie. Kiedyś kupowałem każdy numer tygodnika Nasza Legia, który robili kibice. Czasem niewiele ciekawych rzeczy tam było, ale kupowałem każdy numer, żeby wesprzeć tę ideę. A teraz ta cała Nasza Legia to reklamowy, nic nie warty miesięcznik, który jest tubą propagandową obecnego właściciela. Za darmo bym tego nie chciał. Poza tym takie mamy czasy, że w różnych miejscach znajduję dziwne określenia. Na przykład klubowy herb mający dla kibica olbrzymią wartość nazywany jest... logiem. Nic, tylko się zrzygać. Mamy czasy dealu, logo, netu, hajsu. Gówniane czasy, kiedy wszystko sprowadza się do pieniędzy. Dawniej kluby to były fabryki emocji. A teraz rzygać się chce, jak się ogląda po raz kolejny te Reale, Barcelony i inne. Ja nie oglądam.



Przez pewien czas jeździł Pan na wyjazdy Zagłebia Sosnowiec. Jakie wspomnienia z tamtych lat utkwiły najbardziej w Pana pamieci? Czy był Pan w Poznaniu z Zagłębiem?

- W Poznaniu byłem. Choć wtedy Lech nie był wcale uważany za szczególnie mocny kibicowsko. Owszem frekwencja była na meczach Kolejorza wysoka, ale ona w latach 80-tych w ogóle była niezła. W Sosnowcu jak było 15 tysięcy ludzi na Ludowym, to było mało. Na mecze z klubami z Górnego Śląska, czy z Legią przychodziło grubo ponad dwadzieścia tysięcy.

Pamiętam też, jak do Sosnowca w kilka tysięcy zawitała Jagiellonia Białystok, która potem awansowała do pierwszej ligi. Fani Jagi zrobili duże wrażenie. W Sosnowcu był wtedy marazm, Zagłębie dołowało. A tu zwaliło się mnóstwo gości z super - jak na tamte czasy - flagami. Zapadły mi też w pamięci między innymi wyjazdy na Zagłębie do Krakowa - na Wisłę, czy na Hutnik (na meczu z Hutnikiem Zagłębie pogoniło fanów Hutnika, a potem pod dworcem zostało zaatakowane przez Cracovię i Wisłę, wtedy mój kolega, też nastolatek, biegnąc zgubił flagę, czego nie może odżałować do dziś). Wtedy byłem łebkiem, starsi koledzy pytali wtedy w Krakowie, czy nie chcę jechać taksówką, bo może być różnie, ale wolałem zostać z całą grupą. Teraz często jest tak, że w różnych miejscach Sosnowca spotykam 40, czy 50-latków. Chwilę pogadamy, zawsze padnie pytanie: jeździsz dalej na Zagłębie? Przez tyle lat się jeździło, to wiele osób się pamięta.

Niezły był też mecz Wisła-Legia w 1993 roku, kiedy to Legioniści w dobrym i licznym składzie przybyli na Reymonta. A jak pamiętam, to Wisła Kraków obok klubów z Górnego Śląska była w Sosnowcu szczególnie nie lubiana. Mecze z Wisłą to były istne festiwale bluzgów. Ciekawy był też pamiętny mecz Polska-Anglia na Stadionie Śląskim czy mecz Janina Libiąż-Zagłębie, kiedy do Libiąża wybrało się ok. 3500 kibiców Zagłębia. A euforia była, jakby Zagłębie zdobyło mistrza Polski.

Pamiętam też mecz w latach 80-tych Odra Opole - MCKS Czeladź, kiedy w przerwie ewakuowaliśmy się ze stadionu Odry. Miałem wtedy ze dwanaście lat. Nas było ze 40 osób, w tym z pięciu z Sosnowca. A ruszyło na nas parę setek Odry. Wówczas bardzo dobrze wyszedł mi skok przez płot, a porządkowy krzyczał: gdzie, to, przecież jeszcze nie koniec meczu! Jajca były, nie ma co. Tym bardziej, że naszą grupkę eskortowała na dworzec jedna milicyjna nyska. Potem dojechaliśmy do Strzelec Opolskich, gdzie czekając na pociąg - graliśmy w kapsle. Aż tu nagle głośne okrzyki i jacyś goście zdrowo po trzydziestce. Pomyślałem, że to kibice Odry, a okazało się, że to było trzech fanów Górnika Zabrze, którzy za moment potracili swoje szaliki. Wspominam też z łezką w oku mecz w Sosnowcu z lubelskim Motorem w sezonie 1988/89, kiedy to nastąpiło oberwanie chmury i lało niesamowicie. Na tym meczu było ze dwadzieścia tysięcy osób. Pamiętam, że już wtedy zgoda z Motorem to była przeszłość, bo obie ekipy wyzywały się, ile wlezie. I nie podobało mi się to. Uważałem, że ze względu na niedawną zgodę nie powinno być tych wrzutów. Zresztą ja wolałem Legię, ale miałem dobrych kumpli, którzy jeździli na Motor - na Górny Śląsk czy do Łodzi, czy Krakowa. I ze względu na to - Motor nigdy nie był klubem, którego bym jakoś szczególnie nie lubił.



Jak oceni Pan zmiany, które zaszły na polskiej scenie kibicowskiej od czasów, kiedy był Pan aktywnym kibicem, do czasów współczesnych?

- Tych zmian jest całe mnóstwo, te zmiany są fundamentalne i bardzo mi się nie podobają. Kiedyś kibicowanie kojarzyło się z wolnością - jechałeś gdzieś w Polskę, miałeś takie, czy inne przygody, znajomych. Wówczas, w latach 80-tych, jeździło się bez obstawy milicji. I jakoś trzeba było sobie radzić. Pamiętam, jak po jakimś meczu w Krakowie przyszedł milicjant i spytał: drogę na dworzec znacie? Na to my, że znamy i dalej do tramwaju wiedząc, że pewnie bez przygód do Sosnowca nie wrócimy.

Był spontan, kibice kontestowali otaczającą ich szarą rzeczywistość, wielu z nich walczyło z komuną, o czym traktuje świetna książka &#8222;Biało-zielona Solidarność&#8221; księdza Jarosława Wąsowicza. Zresztą wspomina też o tym Romek Zieliński w Pamiętniku kibica.

A teraz jest totalna inwigilacja, zamiast wolności - reglamentowane wyjazdy na mecze. Do tego dochodzi często nieprofesjonalne zachowanie służb porządkowych, które swym nieodpowiedzialnym zachowaniem same doprowadzają do awantur. Kibic za byle jakie przewinienie ma być karany. Natomiast pytam, jakie konsekwencje są wyciągane wobec policjantów przekraczających swe uprawnienia?! Należy mówić o braku profesjonalizmu firm ochroniarskich oraz policji w kontekście zabezpieczania imprez sportowych. W Polsce to jest problem. Bardzo często kibice zachowują się spokojnie, a ci, którzy mają pilnować porządku, tylko tych kibiców prowokują.

Obecnie zamiast spontanicznego dopingu, są wyreżyserowane choreografie - wcale mi się to nie podoba. Tak samo nie podobają mi się te sztuczne podziały na hooligans, ultras i resztę. Dawniej ktoś, kto regularnie jeździł od lat na mecze, był w zależności od sytuacji chuliganem, ultrasem (na tamte realia) i angażował się w głośny doping. To było naturalne. A teraz mamy sztuczne podziały, które są gówno warte.

Poza tym dochodzi używanie tzw. sprzętu i zachowania, których nawet nie chcę komentować. Natomiast mocno dziwią mnie opinie na temat sytuacji w Krakowie sensownych osób kibicujących klubom, które przyjaźnią się z krakusami. Na co dzień te osoby oceniają różne zdarzenia na trzeźwo, trzymając się własnych zasad i przekonań. Aż tu nagle schodzi na Kraków i zaczynają: &#8222;tam jest inaczej, to inne realia&#8221;. To nie powinno mieć miejsca.

Albo masz stałe, własne przekonania i zasady, którym jesteś wierny, albo zmieniasz optykę wypowiadając się o Krakowie. Żeby nie przedłużać, dla mnie te krakowskie &#8222;realia kibicowskie&#8221; - bez zagłębiania się w jakieś dywagacje - to zupełne dno. Choćby było tysiąc super wydarzeń z udziałem kibiców, akcje pomocy dzieciakom z Domów Dziecka, pielgrzymki kibiców, itd. - to i tak wszystko na nic, bo media będą w kółko nawijały o tych, co latają z siekierami czy nożami. A przeciętny Kowalski, który nie interesuje się sportem i kibicowaniem, będzie na podstawie relacji medialnych miał zagorzałego kibica za kompletnego pojeba.



Czy interesuje się Pan kibicami spoza Polski? Jeżeli tak, to fanatyków jakich klubów by Pan wyróżnił i dlaczego?

- Zawsze podobało mi się kibicowanie w stylu angielskim - liczne wyjazdy, głośny doping, przeciwstawianie się różnym przeciwnościom. Wiadomo, że chodzi o Anglię sprzed lat, bo teraz na stadionach angielskich atmosfera nie przypomina tej z lat 80-tych. Lubię Manchester United, a z londyńskich klubów West-Ham, a ponadto włoskie Lazio. W Polsce moim pierwszym klubem jest Zagłębie Sosnowiec, a drugim moim klubem jest Legia Warszawa. Wychowałem się na zgodzie z Legią (jak byłem kajtkiem, to część kibiców Zagłębia przyjaźniło się z kibicami Motoru Lublin, a część z Legią) i dla mnie Legia to też mój klub. Lubię Legię z jej barwami, herbem, atmosferą, tradycjami, kibicami. Trochę na tę Legię pojeździłem - między innymi do Łodzi, Krakowa, na Górny Śląsk. Natomiast na mecz na Łazienkowskiej obecnie bym się nie wybrał. Nie przy tym właścicielu klubu. Legia jako idea, jako wspomnienia, przygody - tak. Natomiast Legia jako własność wiadomego koncernu - już nie. I tyle.

Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, ale niebawem może być tak, że prawdziwi, oddani swemu klubowi kibice - z założenia nie będą chodzić na mecze, by nie zapełniać kieszeni właścicieli, czy sponsorów, dla których posiadanie klubu, czy też sponsorowanie go, to tylko i wyłącznie biznes i więcej nic. A kibiców, barwy, tradycje - mają ci nowi właściciele za nic. A zatem trudno, by byli akceptowani przez tych, dla których Ich Klub stanowi często treść życia.

Do góry
#4446987 - 11/02/2011 21:07 Re: Kibice [3] [Re: Piostar]
akagi Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 21/12/2009
Postów: 37269
Pane Havranek

To se ne vrati.


Pięknie było, można by opowiadać godzinami,
ale wszystko się kiedyś kończy.

Teraz, inne czasy i takie wywiady,
są dla młodszych kibiców - prehistorią.

Do góry
#4447182 - 11/02/2011 22:31 Re: Kibice [3] [Re: akagi]
ultra1978 Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 29/07/2007
Postów: 3046
Jak już ten gość z taką nostalgią wspomina tamte czasy to mógłby przy okazji wspomnieć o ciemnych stronach tamtej epoki i tego czego prawie teraz nie ma. Czyli wszechobecnego wandalizmu i złodziejstwa. Za tych pięknych czasów razem z szalikiem traciło się zwykle kurtkę, zegarek, pasek, czapkę czy buty jakikolwiek mecz wyjazdowy wiązał się z promocją na stacji benzynowej bądź w sklepach które były po prostu okradane notorycznie. Zwykle po meczu leciały szyby w sklepach, tramwajach czy autobusach. Do tego zaczepianie osób postronnych było na porządku dziennym a w ryj mógł chwycić albo pieniądze stracić każdy podróżny który trafi akurat na pociąg z ekipą wyjazdową.
"A jak pamiętam, to Wisła Kraków obok klubów z Górnego Śląska była w Sosnowcu szczególnie nie lubiana." A za to pewnie Cracovię chlebem i solą w tamtych czasach witano tongue

Do góry
#4447263 - 11/02/2011 22:55 Re: Kibice [3] [Re: Piostar]
Bzyku Offline
Blade Runner

Meldunek: 04/05/2004
Postów: 27145
Skąd: Szczecin
"Promocje" w przydrożnych sklepach są do dzisiaj.

Oczywiście w tych, których nieostrożni właściciele nie zdążą uprzednio zamknąć spodziewając się przejazdu kibiców.

Do góry
#4447874 - 12/02/2011 02:20 Re: Kibice [3] [Re: Bzyku]
AGASSI Offline
Knockin' On Heaven's Door

Meldunek: 21/03/2007
Postów: 12041
http://ekstraklasa.wp.pl/kat,32284,title,Lech-surowo-ukarany-przez-UEFA,wid,13126957,wiadomosc.html

znów głośno o Lechu

Do góry
#4448009 - 12/02/2011 03:13 Re: Kibice [3] [Re: AGASSI]
Amkwish Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 13/01/2004
Postów: 29182
Originally Posted By: AGASSI
http://ekstraklasa.wp.pl/kat,32284,title,Lech-surowo-ukarany-przez-UEFA,wid,13126957,wiadomosc.html

znów głośno o Lechu


Hehe, kolejna zagrywka europejsatego poprawniactwa.

"Wasze flagi" Junkersów pasuja zamiast odpowiedzi :


Do góry
#4448776 - 12/02/2011 13:18 Re: Kibice [3] [Re: Piostar]
Bezdomny Offline
AVE LAZIO

Meldunek: 18/05/2006
Postów: 21516
Skąd: Leicester City

Do góry
#4453033 - 14/02/2011 01:52 Re: Kibice [3] [Re: Piostar]
Szypii Offline
Carpal Tunnel

Meldunek: 29/01/2007
Postów: 3040

Do góry
#4453103 - 14/02/2011 02:08 Re: Kibice [3] [Re: ultra1978]
APOLLYON Offline
Celtic Glasgow FC

Meldunek: 19/12/2003
Postów: 8371
Skąd: Wrexham; GLIWICE w moim sercu
Originally Posted By: ultra1978
Jak już ten gość z taką nostalgią wspomina tamte czasy to mógłby przy okazji wspomnieć o ciemnych stronach tamtej epoki i tego czego prawie teraz nie ma. Czyli wszechobecnego wandalizmu i złodziejstwa. Za tych pięknych czasów razem z szalikiem traciło się zwykle kurtkę, zegarek, pasek, czapkę czy buty jakikolwiek mecz wyjazdowy wiązał się z promocją na stacji benzynowej bądź w sklepach które były po prostu okradane notorycznie. Zwykle po meczu leciały szyby w sklepach, tramwajach czy autobusach. Do tego zaczepianie osób postronnych było na porządku dziennym a w ryj mógł chwycić albo pieniądze stracić każdy podróżny który trafi akurat na pociąg z ekipą wyjazdową.
"A jak pamiętam, to Wisła Kraków obok klubów z Górnego Śląska była w Sosnowcu szczególnie nie lubiana." A za to pewnie Cracovię chlebem i solą w tamtych czasach witano tongue


Teraz nie jest inaczej. Nie pałją do naszych klubów miłością. To było Księstwo Polskie a my to niby "Niemcy". Zresztą, z naszej, górnośląskiej strony jest tak samo. Wielcy Polacy na tym Zagłębiu. Uważają sie za ;epszych od nas. Moja była narzczona pochodziła z Dąbrowy Górniczej. Wiem coś na temat wzajemnych relacji Zagłębiaków i Górnoślązaków. Mówię bez akcentu śląskiego, bo jestem z Gliwic, ale na różnych imprezach słyszałem wiele krzywdzących uwag i uszczypliwości na temat Górnoślązaków. Poza tym, studiowałem w Sosonowcu. Kilku debili myślało nawet, że u nas, ulice są nazwywane w dwóch językach: polskim i niemieckim smirk

Do góry
Strona 21 z 28 < 1 2 ... 19 20 21 22 23 ... 27 28 >

Moderator:  Biszop, rafal08 



Kto jest online
0 zarejestrowanych użytkowników (), 3455 gości oraz 6 wyszukiwarek jest obecnie online.
Key: Admin, Global Mod, Mod
Statystyki forum
24772 Użytkowników
97 For i subfor
45050 Tematów
5584359 Postów

Najwięcej online: 4506 @ 14/05/2024 20:07