Jednak Szwajcarzy dzisiaj polegli, ale walczyli dzielnie i za to należą im się brawa.
Mecz Finów bez bez historii. Byłem wręcz zaskoczony łatwością tej wygranej. Jutro chyba już tak lekko nie będzie i po kursie 1.2 to ja serdecznie podziękuję.
Zły jestem strasznie na Rosjanki, które przegrały praktycznie wygrany mecz. Nie wiem jak to dokładnie wyglądąło w tym 9 i 10 endzie. Czy zdobycie 1 punktu przez Rosjanki to była konieczność wynikająca z sytuacji na lodzie czy zwykły błąd taktyczny. Bo jeżeli to drugie to... ehh lepiej nie pisać. Fakty są jednak takie, że w ostatnim endzie dały sobie wbić 2 punkty i w końcowym rozrachunku przegrały całe spotkanie.
Ten pozorny niuans sprawił jednak, że dzisiejszego wieczoru do specjalnie udanych zaliczyć nie mogę, gdyby nie ta wpadka byłoby zgoła odmiennie.
Jutro już na Privivkovą nie postawię, czyli znając życie zapewne wygra.
Jeżeli chodzi o mecze o medale pań to Norwegii po takim kursie za nic w świecie nie biorę.
Natomiast o Szwedkach napisałem już wystarczająco dużo i nie mam zamiaru dokładać do tego ani odrobiny. Moje zdanie w tej sprawie jest chyba jasne. Jedyne co mogę napisać o samym finale, to fakt iż z każda chwila nabieram coraz silniejszego przekonania, że będzie to spotkanie baaardzo zacięte. Owszem Anette Norberg w końcowym rozrachunku zatriumfuje ale zaskoczeniem będzie dla mnie zwycięstwo wyższe niż róznicą 2 punktów.
Aż zaczął mi łazić po głowie spread +1.5 dla Szwajcarek ale chyba jednak nie...