Chilavert kochał takie mecze. O wysoką stawkę. Jeden z moich ulubieńców.
On, to by tam rządził i bardzo możliwe, że PAR, pokusiłby sie o zwycięstwo.
chyba kazdego ulubieniec bawil sie na boisku
czlowiek orkiestra I tu masz rację, ale bawił... To raczej Higuita a Chilavert rzczej straszył przeciwników. Juz samym pobytem na boisku.
Campos był najlepszy
Ten człowieczek z Meksyku tez był dobry. W straszeniu koszulką. "Nie dajmy się zwariować" - jak mawia Jan Tomaszewski, jeśli jakiś południowoamerykański kiper jest dobry, to ląduje w dobrym, europejskim klubie. Jeśli nie, to znaczy, że nie był dostatecznie dobry.
Pamiętacie tego Argentyniola z Majorki, co mu odjebało? Dobry bbył, ale chciał się poświęcić bogu, czy coś takiego... Rea, chyba miał na nazwisko...