Stephen Maguire vs Allister Carter (+3,5 frejma) 2 @ 1.72
Półfinał Mistrzostw Świata - pierwszy i zarazem bardziej emocjonujący, bo zapowiadający się wyśmienicie. Pograłem początkowo grubo Maguire'a do końcowego awansu, ale po głębszym namyśle dołożyłem też ten stostunkowo bezpieczny hc +3,5 frejma na grającego na tym turnieju wybornie the Captaina, bowiem myślę, że to może być 'very close match'. 13-10 wystarcza.
Maguire od początku roku zdaje się być w formie zahaczającej o życiową, gra pewnie, wbija niesamowite bile, robi dobre wyniki, głowa jakby mu się mniej gotuje niż kiedyś. W tym turnieju miał stosunkowo łatwą przeprawę - wpierw młodziutki Luca Brecel, potem Joe Perry i w 1/4 imponujące 13-2 z Hendrym. A więc nikogo z top16 po drodze.
Carter, który od roku borykał się z problemami zdrowotnymi (całkiem poważnymi), co powodowało totalny brak formy, odpadał regularnie w 1R i zbierał cięgie baty, gdzie popadło. Tak się złożyło, że problemy ze zdrowiem ma chyba już za sobą, forma przyszła kapitalna, a i po ostatnich porażkach jest niezwykła motywacja do gry i koncentracja (świetnie to było widać w meczu z Trumpem, gdzie odrabiał mecz z sytuacji beznadziejnej). Ograł Marka Davisa, wrócił z dalekiej podróży w epickim, ponad 7,5h godzinnym meczu z faworyzowanym Trumpem 13:12, ograł niedocenianego Jonesa 13:11. Carter w tym turnieju gra bardzo soludnie jak kiedyś, a prócz tego jest chyba najbardziej zdeterminowany z całej stawki.
Maguire to znany olewacz, nie wierzę, że zlekceważy 1/2 "snookerowego mundialu", ale wejście w mecz może mieć nieco mniej skoncentrowanego. Carter będzie megawalczył, choć dalej sądzę, że Maguire z Ronnim to powinna być obsada finału, to jednak na dystansie 25 frejmów The Captain zdecydowanie jest w stanie wziąć chociaż 10.