Na miano bohatera zasłużył też Alex Bruno. Niespełna 19-letni Brazylijczyk debiutował w ligowym meczu Widzewa, chociaż w drużynie jest od zimy. Mroczkowski wypatrzył go i Emersona Carvalho podczas zgrupowania w Tunezji, na boisku obok hotelu. Dwóch młodych zawodników wkrótce zjawiło się w Łodzi. Przez kilka miesięcy tylko ćwiczyli. Klub wynajął im pokój w bursie, wykupił obiady i migawki. Carvalho nie został jeszcze zgłoszony do gry z powodu kłopotów z certyfikatem. Bruno już pracuje na miano ulubieńca kibiców. W sobotę imponował wyszkoleniem technicznym, dokładnością podań i ambicją. Malutki i chudziutki Brazylijczyk najpierw zmarnował świetną szansę, później ogrywał dwumetrowego Marka Wasiluka, nie pozwalając bezkarnie się faulować czy odpychać! Lewonożny Carvalho jest równie waleczny i podobno lepszy piłkarsko.
Obaj Brazylijczycy pasują do Widzewa jak ulał. To najmłodsza drużyna w ekstraklasie. Średnia wieku piłkarzy to 23 lata, o dwa lata mniej niż w poprzednim sezonie. W końcówce meczu bramkę Śląska atakowali 21-letni Princewill Okachi, 19-letni Mariusz Rybicki i dwa lata młodszy Mariusz Stępiński. Miło było popatrzeć na ich akcję. "Dzieciaki Mroczkowskiego", a jest ich przecież więcej, to przyszłość Widzewa. - To dopiero pierwszy mecz. Nie ma co ukrywać, że Śląsk nie pokazał w tym meczu wielkiej piłki. Od poniedziałku myślimy już o kolejnym spotkaniu. Czeka na nas przecież wicemistrz Polski Ruch Chorzów. Będzie równie trudno, a może i trudniej - słowa 17-letniego Stępińskiego pokazują, że mają dobrego trenera, że są w dobrych rękach. Oby tylko w klubie nikt im nie przeszkadzał...