Nie obstawiłem ostatecznie Mirnyjów, ale się zastanawiam co my byśmy zrobili na miejscu "Ryśka" Peyi i Soaresa. Puścilibyśmy? Czy jednak doszlibyśmy do wniosku, że lepiej mieć teoretycznie słabszych rywali w Londynie (bo Frytyki w wybornej formie nie są).
Obie pary raczej nic nie zwojują w Londynie, chociaż tak Mirnyje większa odporność i doświadczenie.
Tutaj już to pisałem od pierwszego dnia kto kogo bardziej lubi i kto już śpi na walizackach
Jak widać Hiszpanie zawsze trzymają się razem i uciekli z debla w II dni przy tej samej parze...
Zobaczymy co dzisiaj wyjdzie