Dzis sluchalem wywiadu Wilandera z Jerzym.
Wilander zapytal JJ jak to jest być gwiazdą w swoim kraju bo przeciez taka jestes, że pewnie nie mozęsz sie przyzyczajic do popularności, ze pewnie na kazdym kroku spotykasz sie w Polsce z podziwem i sympatia...na co JJ wyrażnie zmieszany ze Wilander chyba nigdy nie byl w Polsce stwierdzil ze poznaje go czasem osoba ktora oblusguje go na stacji benzynownej.
Zmierzam do tego ze bardziej szanuja nas inni niz my sami siebie nawzajem. Wystraczy pierwszy lepszy artukul o JJ na onecie czy wp i wiadro pomyj na jego glowe w komantarzach.
Smutne to ale taka chyba nasza cecha narodowa ze jak komus sie udaje to trzeba go zgnojic a nie cieszyc sie razem z nim