Ogólnie niezbyt ciekawy wyścig (mało walki na torze + bardzo kiepska realizacja transmisji) z jednym jakże wymownym wydarzeniem...
To była pierwsza awaria silnika w bolidzie Michaela Schumachera od
ponad 5-ciu lat... coś czego koleś nie uświadczył przez tyle czasy nagle dało o sobie znać w tak newralgicznym momencie... po prostu dramat...
I choć nie jestem kibicem ani Schumachera ani Alonso (ani Ferrari, ani Renault - nie ma dla mnie żadnego znaczenia kto z nich będzie lepszy) to jednak na dobrych parenaście sekund zamarłem... bardzo mi żal Michaela i czuję po tym wyścigu ogromny niesmak...
Z drugiej jendak strony możnaby powiedzieć, że los oddał to co odebrał we Włoszech... oddał to co usilnie stara się odebrać FIA...
Tylko teraz rodzi się kolejne pytanie - co takiego się wydarzy co spowoduje, że Michael Schumacher będzie w Brazylii świętował 8 tytuł Mistrza Świata?
Kara przesunięcia Ferdka na koniec stawki przed wyścigiem za 'blokowanie' nic nie da, a dyskwalifikacja po wyścigu w takiej sytuacji byłaby zbyt oczywistm przegięciem...
W tej sytuacji do akcji muszą wkroczyć sami kierowcy... czyli albo Massa poświęci swoje 3 miejsce w klasyfikacji kierowców na rzecz bliskiego spotkania 3-go stopnia z niebieską strzałą (przypadkowego rzecz jasna)... albo (wersja zasłyszana) jakiś Super Ogórek czy inny Spyker podczas dublowania przez Ferdiego 'straci kontrolę nad bolidem'...
Będzie ciekawie...