kiedyś działałem w ultrasach i dużo jeździło się na wyjazdy i dużo się też widziało.
wiadomo ze czasami gliny ordynarnie prowokują kibiców ale jak ktoś nie chce brać udziału w dymach i stoi z boku to nie ginie od broni gładkolufowej.
pamiętam jak 10 lat temu w Chorzowie po dymach Ruchu z Wisłą jeden "grzeczny" kibic stracił od gumowej kulki oko.
nawet jego mamusia się wypowiadała że syn student, spokojny i nikogo by nie zaatakował.
Później na kamerze policyjnej było widać co ten grzeczny chłoptaś wyprawiał