w technikum chodzilismy do buka, i kolega ktory kompletnie sie nie znał, polazł z nami, jebany zagrał 3-4 mecze za 2 zł, jakieś kursy po 2.5 , 3 i nawet 4.
My na to patrzymy i jednoglosnie: cos ty pograł, wjebiesz bankowo. Nikt nie sprawdzał tyhc wynikow w weekend bo nawet nie pamietał co zagrał kolega.
Skubaniec przychodzi w poniedzialek i macha nam kwitem przed pyskami, nam gul skacze, ktos z nas sie chwali ze wygrał 20zł a ten wygrał ok 200 zł ( to było dużo dla nas).
Ale chłop sie tak podjarał ze grał te swoje wynalazki jeszcze z 10 razy, wszytskie wjebał i odpościł. Z nami nie łaził do buka
ja miałem podobnie na studiach, raz z 50zł ugrałem 750zł i z kumplem odbierałem wygraną.
kumpel który nie interesował sie sportem postanowił zacząć grać.
najlepsze jest to że walił tasiemce po 12-15 spotkań za 2 zł na wygraną ponad 10 kafli.
za każdym razem był podjarany że wygra.
nie wygrał ani razu i wiem że mimo małych stawek był na sporym minusie