Czytam wywiad na Weszło o jakimś doktorku:
Widzicie to, jeżdżąc choćby na staże do Barcelony.
Mój dobry kolega, doktor Jabłoński, jest tam prawie rok i wraca w lipcu. Ja w każdym wolnym momencie dolatywałem, by zobaczyć, co robią, jak leczą, jak pracują z młodzieżą. Wokół 5-latka biegają wszyscy – jak mu się but rozwiąże, to mu zawiążą, jak się posmarka, to mu wycierają nos. Najpiękniejsze jest to, że po treningu taki dzieciak wchodzi do budynku, bierze worek z lodem i wie, co ma zrobić. A jak coś go boli, to bierze sobie wałek i się roluje. Jest mega wyedukowany, zna tę profilaktykę. Takie zachowania stają się jego nawykiem.
Taaaa już to widzę. A nawet jeśli to prawda to współczuję.