Biczyk - ja kiedyś śmigałem na stadion po skarpetki i koszulki nike, adidas
w piątek po szkole się jechało, w nocy zakupy, a w sobotę przed południem stałem już z towarem na ulicy koło hali targowej. Kase wtedy się na tym robiło że jak straż miejska podchodziła ( nie uciekałem nawet) to mandaty na miejscu chciałem płacić. Z jednym dostawcą byłem już tak zaznajomiony że słał mi paczki do Gdyni żebym nie musiał za często jeździć a jak już jeździłem to tylko na melanże. Piękne czasy to były, całe osiedle śmigało w koszulkach i skarpetach ode mnie i jeszcze pomagali gonić po swoich znajomych
złote czasy
mój ziomal niestety świętej pamięci zrobił taki biznes że po 6 latach nie musiał już więcej pracować, wiesz na czym ? Ikony i Obrazy z bohomazami jakimiś
Jeździło się do niego na błonie waliło ruskie bolszoj a towar się sam sprzedawał.... marża 200 %