Biczyk - ja kiedyś śmigałem na stadion po skarpetki i koszulki nike, adidas
w piątek po szkole się jechało, w nocy zakupy, a w sobotę przed południem stałem już z towarem na ulicy koło hali targowej. Kase wtedy się na tym robiło że jak straż miejska podchodziła ( nie uciekałem nawet) to mandaty na miejscu chciałem płacić. Z jednym dostawcą byłem już tak zaznajomiony że słał mi paczki do Gdyni żebym nie musiał za często jeździć a jak już jeździłem to tylko na melanże. Piękne czasy to były, całe osiedle śmigało w koszulkach i skarpetach ode mnie i jeszcze pomagali gonić po swoich znajomych
a ja miałem starszego kumpla co w latach 90 zapoznał Turasa i robił z nim interesy na jeansach (spodnie, kurtki, koszule)
W ciągu 5 lat zbił taką kasę że wybudował sobie pałacyk na wsi z basenem a później gdy już szło gorzej otworzył restaurację