Widzew to mój największy wróg z lat 90. Po meczu z nimi w 96 zaliczyłem nockę na dołku. Ale szacunek się należy.
Teoś, kurwa...
szykuj się - ciepło się zrobi - rżnę do Kołobrzegu...
pomożesz mi odszukać paru synków...jakieś 15 lat temu, tylko kuchenny nóż mnie uratował wtedy...dzięki niemu pewnie...teraz piszę
zdrówko Panowie

Milan zdziesiątkowany...
nie przegra