a teraz to sobie ludzie z jednego piętra w bloku, dzień dobry nie mówią..parszywe czasy..
jak trzy, cztery lata miałem to sam w domu zostawałem jak starsi na jedną zmianę w kombinacie naparzali, gruby byłem, bo sąsiadki karmiły na wyścigi..i wszyscy wszystkich pilnowali, żadna krzywda nie mogła się stać.
Całe podwórko cioć i wujków..pomimo tego, że połowa regularnie kryminał odwiedzała..

tak jest Burb, kiedyś wszyscy wszystkich znali
teraz nawet nie wisz czy twój sąsiad obok to nie psiak
takie czasy

a jak w windzie powiesz dzień dobry to myślą żeś z Tworek

Piękne czasy, pamiętam jak jeszcze rodzice trochę młodsi byli to co tydzień impreza jak nie u nas to na pierwszym piętrze albo na drugim. Wszyscy się znali, jak ktoś się ożenił w bloku to wszyscy wychodzili żeby zrobić bramę i razem pogadać poswietowac

Tej piosenki z dzieciństwa nigdy nie zapomnę : Tora Tora, Toraa i ojciec w tany

niestety

ty akurat nie możesz narzekać na sąsiada

gruby się pojawił

latem, na środku podwórka faceci pili..nas na siaber do sadów po jabłka wysyłali..pamiętam jak jeden wujek zawsze mówił..dwa wina wypić i przegryźć kilogramem jabłek, to tak jakby trzy wina wypił..

pojedyncze jednostki zostały niestety

a po drugie to się nie dziwię biczyk że pozostali sąsiedzi patrzą na ciebie jakbyś przyjechał z Tworek jak widzieli cię razem na baletach u sąsiada w kitlu

a po szkole czy to dwóch, czy też sześciu kumpli się przyprowadziło do domu, to wszyscy obiadu dostali jak był, a jak nie to kanapki..
rodzice nie zjedli, ale goście na głodnego nie wyszli..
dobra, bo łza się w oku kręci..napić się trzeba i na Valencje poczekać
zdrówko

dokładnie

kurwa przed chwilą chciałem do dubla dołożyć Villa o1,5..moment i już 3-0

Ale was na wspominki wzięło.

propsujesz

Pewnie. Jak sobie pomyślałem o sąsiadach rodziców to różnie się potoczyły losy. Ludzie robili latach 90-tych dokładnie to samo, takie same rodziny... dzisiaj jeden właśnie dom kupił a drugi bezdomny pijak i kloszard po mieście się snuje.