Nigdy nie zrozumiem fenomenu muzyki Disco Polo w naszym kraju. W tym wypadku muzyka Sławomira to Rock Polo. Bezsensowna mieszanka. Rock to rock. Bez sensu jest mieszanie Rocka z Polem.
Jak najbardziej rozumiem, że Disco Polo mogło być popularne w latach 90, tym bardziej, iż elektronika nie była na tyle rozwinięta a niektórzy ludzie jeszcze mieli na tyle rozwinięte postkomunistyczne myślenie, że mając na myśli słowo komputer było dla nich abstrakcją umysłową. Dla tych którzy mówią, że się czepiam zachęcam do obejrzenia fragmentu na Youtube w którym reporter pyta się ludzi co to jest przedsiębiorczość. Wcale bym się nie zdziwił gdyby reporter wyciął te wypowiedzi z kontekstu pytając przykładowo setkę osób. Ale niektóre te odpowiedzi były typu "nie wiem, ale jestem przekonany, że tak jest". To jest bolączka komunistycznego pokolenia z którym zmagam się dosyć często nawet w pewnych okresach codziennie. Nie wiesz - nie mów.
Ale teraz? Elektronika na każdym kroku, DJem może zostać nawet Mieczysław spod siódemki przy odrobinie chęci oraz zapału, gdyż wszystko jest zaprogramowane na tyle, iż każdy sobie z tym poradzi. A my wracamy do lat 90. Ta muzyka powinna umrzeć naturalnie niczym techno bądź rave. A jest odwrotnie. Techno i rave niestety umarło. Już pomijam o zmianie basslinu w muzyce Trance który od 10 lat jest nie do poznania i przemienia się w progressive house. A Disco Polo zmartwychwstaje. Czy my chcemy dogonić zachód? W czym? Anglicy swoim Ministry of Sound zdominowali rynek muzyczny. A w PL? Utwory Disco Polo mogą rozruszać max rynek byłego kraju ZSRR. Co nie jest zbytnio powodem do dumy, bo hrywnami i rublami oraz ich siłą nabywczą się nie zadowolimy.