Sibika zabrakło
On też nie był w gronie tych "kumatych"
– A pieniądze zarobione w Odrze już pan odzyskał?
– Nie i powoli o nich zapominam. Mnóstwo kasy się rozpłynęło. Do dziś nie mam w ZUS uregulowanych pewnych spraw i nawet nie potrafię udowodnić, że to nie moja wina. Nie ma klubu, nie ma papierów, nie ma niczego. Będę pracować do 65. roku życia, a potem otrzymam marną emeryturę. Wszyscy moi koledzy są w takiej samej sytuacji.
– Zabezpieczył pan jakoś przyszłość?
– Moja jedyna "inwestycja" to dom. Pracuję cały czas, muszę zarabiać na życie.