Bez żadnych złośliwości, ale tak z pewnym rozbawieniem patrzę na zegar światowy i w Phnom Penh jest już 16 z minutami, a dzisiaj ostatni dzień przelewu do Wisły.
Ciekawe czy dadzą radę, chociaż moim zdaniem byłby to dopiero początek kabaretu.
Kolasa miał chyba wczoraj wypite jak rozkminiał moją zagadkę.
Ta ostatnia scena na lotnisku nie była prawdziwa. Tak jak w poprzednich z poetyką snu była czarna ośmiornica to w tej ostatniej był czarny deszcz. Tak więc chuj wi kto dostał pestkę i co się później wydarzyło. Równie dobrze mógł to być sen Kuby już na pokładzie samolotu do Argentyny.