Brak czterech pierwszych nazwisk to żadne zaskoczenie. Łęgowski wyjechał ze zgrupowania i wzmocnił szeregi kadry U-21. Reca wrócił do klubu, żeby doleczyć kontuzję. Majecki i Dawidowicz na trybunach wylądują drugi mecz z rzędu. Co innego pozostałe trio. Przemysław Frankowski, Karol Linetty i Mateusz Klich zawiedli w meczu z Holandią. Tak opisywaliśmy ich występy:
Frankowski, nota 3: Zagrał na dwójkę, ale za podanie do Milika należy mu podnieść ocenę. Prawy wahadłowy został ograbiony z asysty. On sam zrobił wszystko dobrze począwszy od odczytania zamiarów Zielińskiego, przez udane wyjście na pozycję, aż po precyzyjne dogranie. Bardzo mało było go w ofensywie, ale ten jeden moment trzeba zapamiętać. W obronie? Dramat. Sygnał, że piłkarz Lens nie musi ogarniać zadań defensywnych, dostaliśmy już w pierwszych minutach meczu, gdy kompletnie odpuścił wbiegającego za jego plecy Blinda. Na nasze szczęście holenderski wahadłowy pogubił się przy strzale wślizgiem z trzech-czterech metrów. Przy golu na 0:1 Frankowski także zaspał. To on był najbliżej Gakpo, lecz swoim ustawieniem nie dał sobie nawet szansy na przecięcie piłki. Zanotował stratę na własnej połowie, z której powinno urodzić się coś groźnego , na szczęście strzał Holendrów został zablokowany. Jeśli ten mecz miał być odpowiedzią na pytanie czy Frankowski może zastąpić Mattyego Casha?;, to dylemat wciąż pozostaje otwarty.
Linetty, nota 2: Czesław Michniewicz wykonał na poprzednim zgrupowaniu ukłon w jego kierunku. Miał problemy w klubie, ale dostał powołanie, by się pokazać, przypomnieć i szybciej znaleźć nowego pracodawcę. Linetty został jednak w Torino, gdzie w tym sezonie wrócił do łask. Jego występ z Holandią nie był więc już szansą dla piłkarza z problemami, a logicznym wyborem w obliczu wielu absencji. Czas mija, a pomocnik z Serie A wciąż nie staje się zawodnikiem, któremu można ufać w ciemno. Co więcej wiara w tego chłopaka powoli wygasa. W czwartek był jednym z najsłabszych na placu. Nie zrobił zbyt wiele, by konkurować z Holendrami o środek pola (a przegraliśmy tę walkę z kretesem). No, może poza wyeliminowaniem z gry Koopmeinersa, który po starciu z piłkarzem Torino musiał opuścić boisko już w szóstej minucie. Linetty ma na koncie prostą stratę przy obiecującej kontrze. Przegranie walki o wolną strefę z Berghuisem, który doszedł do sytuacji strzeleckiej. Zaliczył ledwie 25 kontaktów z piłką. Niby często był blisko, a jednak bardzo daleko. Momentami biegał jak dziecko we mgle. Nie ma przypadku w tym, że zszedł po 45 minutach.
Klich, nota 3: Miał rozruszać towarzystwo, lecz niestety wpasował się w klimat. Próbował swoich firmowych zagrań, czyli eleganckich, wypieszczonych podcinek. Jedną z nich zebrali Holendrzy. Przy drugiej był spalony. Przy trzeciej Bereszyński, także będący na ofsajdzie, pobiegł w przeciwną stronę. Klich niczego nie wniósł.
W kadrze znaleźli się za to Tomasz Kędziora, Jakub Piotrowski, Szymon Żurkowski i Jakub Kamiński.