"Pytam Jacka Jaroszewskiego, skąd jego zdaniem rosnąca liczba przypadków zerwanych więzadeł krzyżowych. W głowie mam obraz Roberto Baggio, którego rozbudowane mięśnie czworogłowe oraz dwugłowe nadawały się jako wzorcowy przykład do podręczników anatomii. Włoch potrafił grać bez ACL-a i do dziś jest przywoływany w ramach ciekawostki przez fizjoterapeutów, którzy dostają pytanie o sens leczenia zachowawczego. Ale zarówno on, jak i inny dobrze znany nam piłkarz też gustujący we włoskiej kulturze, miał pewną przewagę w porównaniu do obecnej generacji piłkarzy: – Słyszę, jak narzeka na niestabilność kolana, co wydawało mi się dziwne. Biorę go najpierw na badanie, a potem rezonans. Widzę wyniki i mówię mu: „Zibi, przecież ty nie masz więzadła krzyżowego!”. Spytałem go, czy pamięta, kiedy miał mocno spuchnięte kolano, bo w 9 na 10 przypadków zerwań robi się krwiak w ciągu dwóch godzin. Odpowiedział: „Tylko raz, w wieku 18 lat”. Prawdopodobnie właśnie wtedy zerwał ACL-a i resztę kariery rozegrał bez niego. To jest możliwe. Bardzo silne uda mogły trzymać mu kolano – opowiada doktor Jaroszewski o sytuacji z 2018 roku, która zmusiła Zbigniewa Bońka do pójścia na operację."