Trzeba nabiegac 33 mile ~ 54 km w ciagu 10 dni. Zeby bylo trudniej trzeba to zrobic w okresie swiateczno-noworocznym od 22 grudnia do 31 grudnia.
Ciekawa, ale dosc trudna. Tak na szybko to na chwile obecna tylko Podstawek i Jerome wydaja sie pewniakami do jej klepniecia.
Ja dopiero koncem tygodnia wracam do rozruchu
Tak na marginesie 3 tygodniowy czelendz na rowery (40 h wyjezdzonych) w Polsce zrobily tylko 2 osoby, jeden ode mnie z miasta, drugi to swir z miasta kawalek dalej. Ja nawet polowy nie bylem w stanie pchnac - mialem ponad 16h wyjezdzone Pogoda kiepska, na listach swiatowych krolowali australiczycy....
Co raz bardziej się przekonuję do Stravy, fajnie rysuje wysokości. Ja po świętach biegać przez tydzień nie będę, więc nie zrobię tego wyzwania świątecznego. Levi Leipheimer ma fajne trasy, strava jest popularna w USA, na jednym segmencie taki Leipheimer ma pierwszy czas na 1000 kolarzy
Co raz bardziej się przekonuję do Stravy, fajnie rysuje wysokości. Ja po świętach biegać przez tydzień nie będę, więc nie zrobię tego wyzwania świątecznego. Levi Leipheimer ma fajne trasy, strava jest popularna w USA, na jednym segmencie taki Leipheimer ma pierwszy czas na 1000 kolarzy
Jestem ciekaw czy Levi po zakonczeniu kariery cos szamie jeszcze
Ted King tez dobrze teraz na campie we włoszech dociska
Zalozylem grupke na rowery, wbijaj Ty i nasza kozica McKracken. Skiper tez niech dolaczy
Jak sie zacznie sezon musze sie w koncu wybrac do kraka, poniszczymy troche
Wielka prośba ! Szukam tej kurtki http://www.adidas.pl/Strong-Roadrunner-Jacket/Z36476_360,pl_PL,pd.html
Adidas Roadrunner M w kolorze niebieskim. Szukam szukam i nie mogę znaleźć - pytałem mailowo we wszystkich chyba sklepach biegowych w Poznaniu i jednym w Szczecinie. Jeśli byście widzieli ją gdziekolwiek dajcie mi znać. Mogę oczywiście zamówić bezpośrednio od producenta, ale Adidas życzy sobie za nią 100 - 150 zł więcej niż w sklepach (w jednym sklepie jest ta kurtka, ale żółta - stąd wiem w jakich cenach w sklepach powinna chodzić).
Posucha w temacie, skrobnę parę słów na temat dzisiejszego, dość nietypowego dla mnie III Grand Prix Warszawy zBiegiemNatury (2 poprzednie również zaliczone)...
Wszystko miałem dokładnie zaplanowane, pobudka 7:30, śniadanko i o 8:30 autem po odbiór pakietu (do biura zawodów mam trochę ponad 2 km). Start miał się rozpocząć dopiero o 11:00, także po odbiorze pakietu powrót do domu. Na zawody zamierzałem dotrzeć już tym razem truchtem w ramach rozgrzewki. Wyliczyłem sobie, że potrzebuję 30 min. na dotarcie na linię startu, w międzyczasie jeszcze zostawienie depozytu w biurze zawodów (co istotne oddalonym jakieś 1,5 km od linii startu). Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Wszystko przebiegało elegancko do momentu aż tu nagle jakieś 100 m przed biurem zawodów panika… Uświadomiłem sobie dość istotny problem - cały pakiet startowy [czip (!!), nr startowy i agrafki] został w domu. Do startu biegu 15 min. !! Setki myśli na minutę (dzwonić do domu, aby żona przywiozła, samemu biec?). Zupełnie nie wiedziałem co zrobić. Pomyślałem – gonię do biura zawodów, może uda im się coś wymyśleć. Spokojnie (o ile można było wtedy tak powiedzieć) wyjaśniam o co chodzi. Pytają kogoś decyzyjnego i jest zgoda na nadanie nowego numeru i czipu. Trzęsącą się z nerwów ręką szybko wypełniam kartę zgłoszeniową, aby czym prędzej dostać się na linię startu. Przypomnę ok. 1,5 km a miałem już tylko jakieś 9 min. Przez drogę jeszcze szybka potrzeba pod drzewkiem no i ostatnie metry sprint, aby się nie spóźnić. Ledwo co dobiegłem, a tu już słychać 10,9,,8,… a miałem nadzieję, że choć trochę odsapnę, nic z tego, startujemy. Tętno z pewnością wysokie, pierwszy kilometr z zamiarem uspokojenia głowy, tylko jak ? Burza myśli: „czy dobrze mnie sklasyfikują, trzeba pobić ostatni czas, na trzecim kaemie trzeba lekko zwolnić by zostawić siły na ostatnie dwa km, dobra spokój, na razie wszystkich wyprzedzasz, wsłuchaj się w muzykę, trzymaj tempo, będzie dobrze…” I tak burza w głowie towarzyszyła mi do 3 km, 3-zgodnie z planem-wolniejszy, na czwartym widzę grupkę ok. 10 osób tak z 30-40 m przede mną. Pomyślałem jak ich dogonię, pociągną mnie trochę, a na ostatnim ogień. Jak tylko ich złapałem, wstąpiły nowe siły, kolejnych 3 biegaczy jeszcze 20 m przed tamtą grupą, jazda i za chwilę już ich miałem, ostatnie 150 m to już wyścig z jednym z nich i wygrana. Czas 00:24:24 i mimo, że z dużymi przygodami no i praktycznie przez przeziębienie bez treningów (10 dni przerwy) nowy rekord ustanowiony. Pogoda mega – cieplutko, słonecznie, idealnie do biegania. Z ciekawostek – wrzucili mnie na główną: http://zbiegiemnatury.pl/aktualnosc/mias...ry#.UrcgfNLuJRE
Takich ja#j to jeszcze nie miałem ale kolejne doświadczenie zebrane
Wszystkim biegającym i udzielającym się w temacie życzę spokojnych i rodzinnych Świąt. Pogodę ducha mamy we krwi więc tego życzyć nie trzeba Przede wszystkim zdrowia, a co za tym idzie oby cały rok omijały nas kontuzje. Tym, którzy mają problemy zdrowotne aby doszli jak najszybciej do pełni formy. No i żebyśmy napierdalali życiówki aż miło w 2014 roku. Tego każdemu z osobna jak i sobie życzę
Zycze wam Panowie przede wszystkim zdrowia, wytrwalosci na treningach i oczywiscie kosmicznych życiowek Obysmy w kolejnym roku spotkali sie ponownie w tym lub jeszcze wiekszym gronie
Mnie dopadł jakiś mocniejszy katar i od poniedziałku musiałem olać basen i bieganie, a że mam wyjazd w piątek to chucham na siebie i do końca roku pewnie już niestety nie pobiegam. Szczerze mówiąc wstrzymanie się od treningu aktualnie bardziej mnie męczy niż trening To będzie mój pierwszy tydzień bez biegania od lipca. Swoją drogą, mógłby snieg spaść i jakiś mróz chwycić, bo za łatwo ostatnio jest
W tym roku zrobiłem znaczne postępy i jestem zadowolony. Dałem dupy wiosną, ale od sierpnia jestem regularny, co jest najważniejsze. Wiadomo, że byłem żółwikiem i wciąż odstaje od średniej grupowej, ale już źle nie jest, tym bardziej że ważę 85 kg i generalnie nie jestem i nigdy nie byłem predysponowany do biegania. Składałem tu pewne deklaracje rok temu, więc pora się rozliczyć. 2013: - start oficjalny - zaliczone 10km w Mysłowicach i 2xParkRun 5km - półmaraton - niezaliczone, ale na razie sobie odpuszczam i skupiam się na krótszych dystansach i na poprawie szybkości, więc tragedii nie ma
- 5 km poprawa życiówki z 26:28 na 23:04 - 10 km poprawa życiówki z 1:01:38 na 50:44
Z obu wyników jestem dumny, bo dałem z siebie 200%, a ostatnie kilometry biegłem praktycznie na bezdechu, zawody to naprawdę super sprawa, kolejne cenne doświadczenie.
No to cele na 2014 rok, mimo że sport będzie na drugim czy trzecim miejscu, bo sporo się będzie u mnie działo, to nie odpuszczę, a więc:
- 5 km - najważniejszy dystans, znowu stawiam na poprawę szybkości - cel - zejście poniżej 22 minut - 10 km - zejście poniżej 47 minut - przebieg - 1000 km, ale co ważniejsze REGULARNOŚĆ - więcej zawodów, medali, koszulek, niby drobnostki, a jak cieszą i ładnie się prezentują w pokoju - 2k roweru w tym parę ciekawych podjazdów, może być ze zgonami włącznie - kraul, bo na razie kalecznie, mam wrażenie że pływam szybciej żabką niż kraulem - Rysy i jakieś inne górki.
Wszystkim uczestnikom naszych grup, życzę życiówek na wszystkich dystansach, osiągnięcia najambitniejszych celów, przesuwania swoich osobistych granic i niezłomnej woli. W tym roku wyklarowała się naprawdę mocna grupa, aż strach się bać co będzie w następnym
Jak pisalem o tym czelendzu 33 mile w 10 dni to postawilem na Jerome, a ten skreczowal nim sie czelendz zaczal Platini do mnie zadzownil ze zjeba, ze go nie uwzglednilem (przeciez mial byc jeszcze w trakcie roztrenowania )
Tymczasem 4tym Polakiem, ktory to machnal. Przed nim zrobily to tylko dwa swiry z Nowego Targu i jakis koles z wawy.
Dla tych leni co nie chca do nas dolaczyc to informacje:
Zeszlotygodniowy na ilosc km najlepszy Platini (64 km), potem Podstawek (49) i z walacy z partyzanta Marzano (25) Najdluzej poza domem przebywal Platini (5h42min), Podstawek i Marzano Najwyzej wspialem się ja, potem Platini i Marzano. Najszybsze średnie tempo mial Platini, najwolniej deptał porycznik rżewski.
Na Strava doalczyli tez jbrach i qbasmuggy, wiec grupa rosnie w sile Krakow jest bardzo dobrze osegmentowany (Błonia i okolice), rejon rzeki czy Zakrzowek. Mam nadzieje, ze nasz zawodnik zakosi tam sporo KOMów No i zachecam wszystkich do tworzenia wlasnych.
Ostatni trening w tym roku zaliczony - jutro już jedziemy na nowe konto. Mijający rok pod względem biegowym był dla mnie bardzo udany - przede wszystkim dlatego, że udało mi się systematycznie "trenować" Zdarzyło się też kilka startów w zawodach, padły pierwsze życiówki, nie ominęły mnie też pierwsze kontuzje. Ogólnie po trochu wszystkiego, emocje zarówno pozytywne jak i negatywne ale finalnie jest wola i ochota by walczyć dalej, a to najważniejsze.
Na przyszły rok specjalnych celów sobie nie stawiam. Jeśli zdrowie dopisze to napewno będę chciał wystartować w jakiejś "połówce". Poza tym systematyczny trening, nabijanie kilometrów, poprawa kondycji i zdrowia w ogóle. Bardziej świadome odżywianie i zaczepienie się w końcu o jakiś sensowny plan treningowy.
Wam, drodzy koledzy z biegowych ścieżek, życzę spełnienia w Nowym Roku marzeń zarówno tych biegowych jak i niebiegowych, wszelkiej pomyślności i banana na twarzy każdego dnia. Oby temat nam się rozwjał, biegaczy przybywało, a kolejne dni mijały bez urazów i kontuzji. Zdrówko
lupus, to nie była zjeba Zwyczajna chęć zarobienia na Twoich peffach, szkoda bo się nie udało. Jednak chyba zdawałeś sobie sprawę, że przy mocniejszym roztrenowaniu byłem w stanie z tym polecieć Co do 33 mil - nie było szans na tych świrów, cieszy jednak i tak miejsce które cyknąłem bo nie spinałem się na to, biegałem co trzeba było.
Dziś świetnym biegiem zakończyłem udany rok. Nie chciało się kończyć. Był czas na zastanowienie się nad tym co ten rok przyniósł, nad nowymi planami. Jeśli chodzi o sezon uważam, że był udany. Obyło się bez poważnych kontuzji, wyniki przyzwoite więc nie ma do czego się przyczepić. Plany na następny sezon są śmiałe. Będzie u mnie sporo zamieszania, lecz wierzę, że zdołam zrealizować większość z tego co pod bieganie sobie zaplanowałem.
Vendetta - dziękuję Doskonale wiesz za co. Bez Twojej pomocy z pewnością nie byłoby takich wyników. Życzę Ci byś jak najszybciej wrócił na biegowe ścieżki Mam nadzieję, że nie zmieniłeś co do mnie zdania
lupus za całokształt.
Dziękuję również całej reszcie z zacnego grona za walkę na trasach, życzę w Nowym Roku poprawy życiówek, no i przede wszystkim by omijały Was kontuzję
Wyniki najszybszej mili: Podstawek Fechnerinho Kukis
Najwiecej km na Jesien:
Platini 582,55 km Podstawek 465.41 km Fechnerinho 379,93 km
Najwiecej km w grudniu:
Platini 211,72 km Podstawek 202.64 km Kaka 114.64 km
W styczniu popykamy na aktywne minuty.
Całoroczna grupe na ilosc km skosił Platini (jedyny, ktoremu pękło 2 k ), potem McKracken i Vendetta (byłoby srebro gdyby sie obrazil kilka razy na komorke ) Tuż za podium Szpak, ja, Podstawek, Marzano, Fechnerinho, Jerome, Kaka, Koski, jbrach, qbasmuggy, daveko, Kukis, Radeke.
Lacznie 26 osob w grupie, choc niektorzy sezon skonczyli juz dawno, gdzies tak w okolicach wiosny Regularnie w grupach krotszych przewija sie 14-15 osob. Rok temu grupa caloroczna miala 15 osob lacznie, rosniemy w siłe
Na piątkę najszybszy Vendetta, Szpak i Platini. Na dyche najszybszy Vendetta, Podstawek i Szpak. Na połówce Platini, Vendetta i Szpak.
Na rowerach najwiecej ja, Skiper i Jerome.
33 mile na Strava ukonczylo 25 Polakow, od nas Platini, McKracken oraz Podstawek. Siła
W naszej grupce najwiecej nastukał w poprzednim tygodniu Platini (67 km), Podstawek (39 km) i McKracken (36,2) Najdluzej trenowal Platini (prawie 6 h), Mckracken i Podstawek. Najwyzej podbiegali Lupus, Mckracken, qbasmuggy. Najdluzszy dystans McKracken -20,4 km. (jbrach nie zgral tego 30 km biegu) Najszybsze tempo treningow Platini.
ja slabizna straszna, pod koniec roku pochodizlem na silke, ale nie wpisywalem juz tego w endo i potem znowu w grudniu przerwa. Niestety cos ze mna nie tak.
Chcialbym powalczyc w tym roku w sekcji rowerowej, bo bieganie sobie odpuszczam.
jakieś patenty na bule kręgosłupa?coś mnie napierdala od prawej strony na samym dole.nie jest to jakiś ból który nie pozwolił by pobiegać, ale jest odczuwalny od dłuższego czasu.
Także gratuluje wszystkim bioracym udzial w naszych rywalizacjach Szczegoolnie Platiniemu za wytrwalosc w ciezkich treningach Tylko on wie jak to czasami męczy psyche, ale za to jaka pozniej radość z rezultatów Jesli chodzi o wyniki, to reszta na razie daaaleko w tyle ( bez urazy bo wiadomo, że kazdy ma inne priorytety i nie kazdy biega dla wynikow) Patrzac na treningi innych mysle ze,Podstawek dobrze rokuje ale robi o wiele za ma mało km zeby zbilizyc się do w czasów Platiniego czy moich z 2013 Szpak tez ma predyspozycje ale za to regularnosc slabiutka zeby cos poprawic
Jesli chodzi o mnie to ten sezon przeznaczam na straty i jesli wezme udzial w jakichkolwiek zawodach to pewnie dopiero pod koniec 2014 Przypadek mojej kotuzji idealnie opisuje ten artykul - http://www.runtheworld.pl/2013/04/madry-biegacz-po-szkodzie-czyli-moja.html PRzez ostatnie 2 miesiace przebeiglem jakos 10km i kazdy trening konczyl się bólem. Do tej pory jeszcze z tego nie wyszedlem, takze nawet nei chce mi sie myslec w jakiej formie moge teraz byc PRzytylem 4,5kg i duzo chodze na silke bo bez sportu to bym chyba umarl calkiem W nowym roku zycze wszystkim spelnienia marzen - tych osobistych i sportowych Jak wróce do bieganai to dam Wam znac, choc jaksi czas temu popsul mi się dotyk w telefonie, a w zastepczym nie mam mozliwosci zainstalowania endo. Pozdro
Czas rozliczyć się z moich zeszłorocznych postanowień:
Originally Posted By: radeke 31/12/2012 18:26 napisał
- udział w półmaratonie mam nadzieję, że warszawskim w marcu (w zależności od stanu kolana, przy okazji rezonans i próba naprawienia) 1/1 - udany, satysfakcjonujący debiut, 1/1, 0,5/1 - operację udało się przebyć, na razie brak pełnego zadowolenia z jej przeprowadzenia, nadal pojawiają się bóle w kolanie, zwłaszcza przy dłuższym bieganiu, mam nadzieję, że to jeszcze dojdzie do odpowiedniego stanu - solidne przygotowanie do marcowego biegu, treningi co dwa, max 3 dni 1/1 nie było odpuszczania - run4ryki w sierpniu i pobicie rekordu na 10km (50,43) 0/1 po operacji nie mogłem jeszcze biegać, zaangażowanie w organizację - udział w dwóch połówkach (poza połówką warszawską) 0/2 nie było szans po operacji - ogólnie przebiegnięcie przynajmniej 100 km w zawodach. 0/1 jw
Do planów na 2013 dopisuję: - po zakończeniu obecnej umowy zakupić telefon, który będzie miał opcję zainstalowania endo i dołączyć do elitarnej grupy mecz.pl 1/1 jak wszyscy przekonywali endo motywuje, tylko lupus heretyk do stravy przekonuje
4,5/9 źle nie jest zwłaszcza, że udało zająć się zniszczonym już od ciągłego obciążania kontuzjowanego kolana. Niestety ból jest dalej, mam nadzieję, że to tylko kwestia dalszej pracy a nie jakiegoś tam urazu. Dodatkowo, najprawdopodobniej przez nierówne obciążanie nóg podczas biegu, boli mnie już od jakiegoś miesiąca dół piszczela nad kostką z przodu i wcale nie mogę sobie z tym poradzić
Postanowienia: 1) pobicie rekordu w półmaratonie (01:44:06) i jako, że pod choinkę dostałem opłacony udział w BMW Półmaraton Praski to tam głównie będę celował 2) pobicie rekordu 10km (00:45:47 nieatestowany) - tym razem już na atestowanej podczas OWM (pakiet również już opłacony, korzystając z niższego wpisowego ) 3) na każdym GP zBiegiemNatury, w których uda się wziąć udział walka o lepszy czas niż na poprzednich zawodach (na razie - 00:28:06 00:24:54 00:24:24) 4) walka o doprowadzenie nóg do bezbolesnego biegania 5) udział w ciekawych biegach, dalsze zbieranie medali i koszulek do kolekcji
Panowie ja z kolei na nowy rok życzę - Duuuużo Zdrowia, bo znając Wasze zaangażowanie wiem, że nikt z Was nie odpuści
A dla siebie, aby w końcu można było biegać bez żadnego bólu...
Brawo radeke, zrobiles naprawde imponujacy postep po operacji, gratulacje! Z tego co pamietam, planowalem poprawe zyciowek na 5k, 10k, 10 mil i polowke i dzieki rozsadnemu treningowi udalo sie zbic piatke z 23:xx na 20:xx, dyche z 48:xx na 43:xx, 10 mil z 1:31 na 1:16, a w polowce ostatecznie nie wystartowalem ale czas w okolicach 1:45-1:40 byl do zrobienia Na ten rok znowu w planie poprawa na wszystkich tych dystansach, dodatkowo zamierzam przeprosic sie w koncu z rowerem (lupus sie ucieszy zapewne ), trzymajcie kciuki Ps kukis milo widziec Cie znowu w akcji, powodzenia!
A propos rokowan, podstawek i szpaku wydaja sie byc typem szybkosciowym i najprawdopodobniej machna konkretne wyniki na 5k i 10k bez trzepania duzej ilosci kilometrow, tylko pozazdroscic platini, zlamanie 1:30 w polowce to tylko kwestia czasu, z treningu wnioskuje, ze szykujesz sie na maraton, powodzenia
Nie mam nic do endo przeciez, sam naklanialem wiele osob do niego, bo jest najpopularniejsze. Ale Strava ma wiele plusow. Mozna przeciez korzystac z kilku portali jednoczesnie.
Masz teraz ta grupe sponsorowana przez Powerade - grupa na test coopera.
Wczoraj gosc na 1 miejscu w 12 min mial wynik 10 km Drugi na liscie nieco ponad 7. Oboje juz usunieci. Wieczorem na 1 miejscu wisial gosc z wynikiem 8 km, teraz tez go juz nie ma. Jest za to gosc z wynikiem ponad 13 km Normalnie banda iodtiow.
To tylko przyklady z top3. Czesc osob robi to celowo, czesc ma zwis gpsa. Jest wiele fajnych grup rozwalanych przez takich debili np grupy na godziny treningowe czy na kcal. Wchodzisz na goscia z topu a ten robi 8-10 treningow dziennie. Ludzie biegaja, plywaja, jezdza, cwicza na silce, gimnastyka i jeszcze znajduja czas aby wedrowac
Wcyhodzi, ze jedynymi grupami sa grupy prywatne z mala iloscia czlonkow jak np nasze, gdzie kazdy zna swoje mozliwosci, moze poscigac sie z innymi, ale robi to z glowa, bez cisnienia itp
W zasadzie, mozna zapytac. Czy jest ktos kogo jeszcze nic nie bolalo lub nie boli?
A kuku.
Co prawda biegam dopiero od czerwca, ale jak widzicie raczej bardzo regularnie(co najmniej 3 razy w tygodniu jeśli nie łapię przeziębienia). W lipcu miałem tylko jakieś dziwne bóle w okolicy klatki piersiowej, ale z badań nic nie wyszło, a po tygodniu przeszło i nigdy nie wróciło A tak to odpukać bez przygód. Teraz tylko czekać jak to napisałem aż coś się zaraz przypałęta
Nawet nie patrzyłem na kilometraż od początku przygody. Teraz wszedłem na endo i rzeczywiście, 850 km w pół roku
Skoro już wszystkich bierze na wyznania i podsumowania to ja tylko chciałbym podziękować wszystkim aktywnym w temacie i grupie motywacyjnej na endo.
Special thanks goes to:
Vendetta - za duże wsparcie przy moich przygotowaniach do docelowego startu w Goleniowie. Trening, który mi rozpisał udało się zrealizować prawie w 100%. Wynik, który wydawał się być do osiągnięcia dla mnie tylko w sferze marzeń, udało się jednak uzyskać na zawodach. Dzięki Grzechu.
Dodam jeszcze, że V udziela się bardzo aktywnie w szczecińskim światku biegowym(z biegiem Natury) za co należy się dodatkowe
Lupus - nie ma co ukrywać, że jesteś mistrzem motywacji Dzięki, że cisnąłeś mnie żebym dołączył na Endo. No i wielki szacun, że trzymasz nad tym wszystkim pieczę. Dzięki tobie grupa trzyma się mocno i jeszcze się rozrasta.
Dla wszystkich życzę dużo zdrowia w Nowym Roku i wielu rekordów.
Aha, i nie przeginajcie z zajeżdżaniem i katowaniem się na treningach. Zbytnia ambicja bardziej chyba może zaszkodzić niż pomóc. Jak coś boli to lepiej odpuścić. Wszyscy wiecie, że bieganie uzależnia i jak nie można pohasać to człowiek wkurwiony później chodzi
Także gratuluje wszystkim bioracym udzial w naszych rywalizacjach Szczegoolnie Platiniemu za wytrwalosc w ciezkich treningach Tylko on wie jak to czasami męczy psyche, ale za to jaka pozniej radość z rezultatów Jesli chodzi o wyniki, to reszta na razie daaaleko w tyle ( bez urazy bo wiadomo, że kazdy ma inne priorytety i nie kazdy biega dla wynikow) Patrzac na treningi innych mysle ze,Podstawek dobrze rokuje ale robi o wiele za ma mało km zeby zbilizyc się do w czasów Platiniego czy moich z 2013 Szpak tez ma predyspozycje ale za to regularnosc slabiutka zeby cos poprawic
Dzięki V Masz w pełni rację, wiem jak to czasami na człowieka działa, jak męczy, denerwuje, jednak gdy przyjdą efekty wszystko schodzi na dalszy plan. Wtedy ból to tylko życiowy towarzysz, którego trzeba przygarnąć i do niego się przyzwyczaić Biegam dla siebie bo mnie to napędza. Skłamałbym jednak pisząc, że wyniki się nie liczą, jednak wiem że pewnych czasów już nie przeskoczę. Dużo też dają osoby z najbliższego otoczenia. Sam doskonale wiem ile siły do treningów potrafią dać bliscy. Nie muszą pytać, kibicować czy podziwiać. Ważne by nie przeszkadzali
Originally Posted By: McKracken
A propos rokowan, podstawek i szpaku wydaja sie byc typem szybkosciowym i najprawdopodobniej machna konkretne wyniki na 5k i 10k bez trzepania duzej ilosci kilometrow, tylko pozazdroscic platini, zlamanie 1:30 w polowce to tylko kwestia czasu, z treningu wnioskuje, ze szykujesz sie na maraton, powodzenia
Pełna zgoda. Podstawek czy szpaku mają depnięcie Jakiś czas temu pisałem co myślę w tym temacie i zdania nie zmieniam. Dołączyłem do rywalizacji na 5k czy 10k jednak wiem, że tam to zostanę rozdeptany. W tym sezonie mam zupełnie inne priorytety. Chciałbym McK by to była kwestia czasu (poniżej 1:30) myślę że się uda. Co do przygotowań - nie mylisz się oczywiście
Originally Posted By: lupus
W zasadzie, mozna zapytac. Czy jest ktos kogo jeszcze nic nie bolalo lub nie boli?
Dobre pytanie
fech obyś w takim stanie wytrwał jak najdłużej.
Nie miałem w 2013 planów, postanowień. Chciałem biegać, cieszyć się tym, nie nabawić się kontuzji która by mnie z biegania wyłączyła. Udało się, przy okazji zrobiłem kilka wyników o których wcześniej tylko marzyłem. Na 2014 plany są, lecz wolę o nich nie pisać by nie zapeszyć. Jeśli tylko uda się zrealizować 66% z najważniejszych imprez będę szczęśliwy.
Wszystkim raz jeszcze - oby omijały was kontuzję, byście mieli siły do treningów, wykręcenia dobrych czasów. Dla tych którzy leczą rany - i jak najszybciej na trasy
Fech graty i niech dalej wszelkie urazy i bóle Cię omijają
Originally Posted By: Platini
Dużo też dają osoby z najbliższego otoczenia. Sam doskonale wiem ile siły do treningów potrafią dać bliscy. Nie muszą pytać, kibicować czy podziwiać. Ważne by nie przeszkadzali
Ha, to jest u mnie największy problem, muszę wyrywać się o jakichś często "nieludzkich" porach kiedy wszyscy jeszcze śpią, aby móc polatać, tak jak często w tę zimę pobudka po 5:00, a 5:30-6:00 już na dworze, albo 23:00 na przykład. Jeszcze najgorsze było to, że dzień do któregoś tam grudnia cały czas się skracał i wiecznie ciemnica co dodatkowo demobilizowało. Kwestia samodyscypliny i organizacji. Teraz już jednak łatwiej - dzień się nam wydłuża, łatwiej jest wstawać, także dalej zamierzam kontynuować pasję i udowadniać, że nie przeszkadza mi ona w pozostałych rzeczach
Dzień dobry. Witamy w sekcie Endo. Niedługo otrzyma Pan prywatną wiadomość od człowieka z pomalowanym małym dzieckiem w avatarze. W tej wiadomości będą wszystkie instrukcje jak do nas dołączyć. Prosimy o cierpliwość i witamy na pokładzie.
Na ostatnim zdjęciu widać jak helikopter zgarnia jakiegoś trupka który jednak nie dał rady dojechać na szczyt
Ale niewiele mu brakło.
Tak Jerome, to ta górka. W necie pisze, ze nie wolno wyjezdzac samochodem, droga asfaltowa, bo ludzie tam na szosach jezdza Planowalem tam jeszcze na jesien wpasc, ale mialem problem znalezc partnera do wyprawy. Jak juz znalalzlem, to zanim uzgodnilismy termin to sypnelo sniegiem i od tej pory kicha, bo nadal sie tam utrzymuje.
Najlepiej na Lysa Hore byloby podjechac z Prazmo. Od biedy mozna i ode mnie, ale to daje szczyt na ok 57 km i jeszcze trzeba wrocic Z Prazmo wygladaloby to tak:
Wiec zdazylibysmy sie i rozgrzac, wjechac, na szczycie pit stop i zjechac oraz mozna by sie pokrecic po okolicy jeszcze jak ktos potrzebuje docisnac kilometrow
Skiper mowi, ze chcialby w tym roku wpasc i cos zjechac, bo on u siebie ma malo gorek, a jak juz cos ma, to krotko i ostro. Tu z Prazma masz 875 przewyzszenia. Ja do tej pory najwiecej mam 516 (Szyndzielnia szlakiem). W okolicy chyba tylko na skrzyczne jest powyzej 600 przewyzszenia, ale to tez trzeba dymać szlakiem, a na Lysa masz i asfalt i brak ruchu samochodow
Tez asfalt, sredniej jakosci, ale tez droga zamknieta dla samochodow Jadac ode mnie wyszlo mi 1,289m up, ale ja jeszcze po powrocie dokrecalem u siebie pod gorki, wiec trasa normalnie ma ok 55 km i wyjdzie mniej przewyzszenia Tylko na gorze nic nie ma, a ja jeszcze jechalem we mgle, wiec widoki byly takie:
Do naszej grupki wraz z nowym rokiem dolaczyli Trewer oraz Gobel (Lech) Roch
Ha, to jest u mnie największy problem, muszę wyrywać się o jakichś często "nieludzkich" porach kiedy wszyscy jeszcze śpią, aby móc polatać, tak jak często w tę zimę pobudka po 5:00, a 5:30-6:00 już na dworze, albo 23:00 na przykład. Jeszcze najgorsze było to, że dzień do któregoś tam grudnia cały czas się skracał i wiecznie ciemnica co dodatkowo demobilizowało. Kwestia samodyscypliny i organizacji.
Również zdarzało mi się bardzo wcześnie wstawać (nawet po 4) by pobiegać, zrobić swoje na treningu, zjeść, kąpiel i zdążyć do pracy. Z różnych powodów tak musiałem robić, jednak rodzina na to wpływu akurat nie miała
szkoda ze mam troche daleko z dojazdem bo chetnie bym zaliczyl tę gorkę , w 2013 zaliczona Śnieżka moze czas nie rewelacyjny (1g42min)ale liczyl sie dla mnie fakt wjechania. No i na Śnieżke asfaltowej dorgi było jak na lekarstwo.
Srednio lubie szlakami jezdzic, ze wzgledu na braki sprzetowe. Dalem sie znajomemu w tym roku namowic to mnie przewalil szlakiem Debowiec, Szyndzielnia, Klimczok, Błatnia. Pod gore tragedia, jeszcze musial sie zatrzymywac co jakis czas Najgorzej mi szlo na trudnych technicznie odcinkach z kamieniami wbitymi w glebę. Na zjazdach juz lepiej, utrzymywalem sie juz za nim jakies 100-150 m. Ale sporo dla odmiany luznych kamieni, mnostwo lisci, i slisko. Gosc wazy z 90 kg, ale jak depnie to urywa mnie na kazdej nawierzchni i profilu. Przez miasto ledwo za nim jechalem Dysponuje jednak swietnym sprzetem.
Ale dobra jazda byla
Dzis rower, mialo byc Kubalonka od Zameczku, Bukowa i Równica, ale slabo szlo, Zameczek tylko do Zapory, chodz widze, ze PR wykrecilem, ale nie czulem sie najlepiej, wiec zawrocilem. Na Bukowej wyplulem płuca, a Równicę ominąłem. A i tak wyszło 626 up. Niedosyt
Na kilka metrów przed metą, wysiłek nieziemski jak dla mnie ale udało się. W tym roku postanowienie zeby wykręcić czas ok 1g 20min , przygotowania juz się rozpoczeły. Narazie trenażer bo za szybko ciemno sie robi i jakos ochota na jazde po ciemku na szosie mała. A mając na względzie pijanych kierowców bezpieczniej w domu.
Czas na moje podsumowanie roku i plany na 2014. Miałem napisać to wcześniej, ale przez ostatni tydzień bolało mnie kolano i musiałem zobaczyć, jak to się rozwinie
Sezon mogę podzielić na 3 etapy: 1. walka z piszczelami za kończona startem na 10km i wynikiem 42:30 2. wyleczenie, wzmacnianie nogi i powolne wracanie do biegania zakończone dychą 42:14 3. koniec z urazami, konkretny plan treningowy i dostosowanie do coraz większych obciążeń, w międzyczasie 41:07
Najważniejsze jest wyleczenie piszczeli i stopniowe zwiększanie kilometrażu. Co jest dobrym prognostykiem na najbliższy sezon. Do swoich sukcesów muszę zaliczyć fakt, że odkąd biegam wg planu, tj. 22 października, nie opuściłem/odpuściłem żadnego treningu. Wszystko wg rozpiski
W ten płynny sposób przejdę do celów na 2014. Cel ogólny to dalsza radość z biegania i bieganie w zdrowiu jak to dopisze to chciałbym osiągnąć: 5km - 18:30 10km - 38:30 do tego zaliczyć półmaraton, najprawdopodobniej półmaraton praski (czas powiedzmy poniżej 1:35) poprawić wyniki na trasach, gdzie startowałem w 2013
Tak, wiem, że czym dłuższy dystans tym mam mniejsze oczekiwania jestem szybkościowcem
Z kalendarza wychodzi mi ok. 14 startów. Pierwszy niebawem
+ dla radeke i qbassmuggy za świąteczne starty i dobre wyniki
u mnie tak 1/3 od dołu Wydaje się że to ta kontuzja: http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939 ale nie mam np takiego objawu "Ból nasila czynne zginanie grzbietowe stopy wbrew oporowi oraz bierne zginanie podeszwowe" więc już sam nie wiem.
Ja z piszczelami miałem już na tyle poważny problem, że czułem je nawet przy spacerze czy jeździe na rowerze. Na serio wziąłem się za nie na początku sierpnia. Robili mi różne badania, ale z perspektywy czasu uważam, że były niepotrzebne. Ostatni trening miałem 7 sierpnia. 13 sierpnia miałem badania biomechaniczne - bieg w butach i boso po płaskim podłożu, chód boso i w butach, skoki z miejsca, bieg na bieżni. Podczas tych ćwiczeń miałem przypięte jakieś sensory/czujniki i wszystko było rejestrowane przez kamerę. Za tydzień, po opracowaniu wyników, wyszło, że problem tkwi w niestabilnym biodrze, stopie zachodzącej do środka i lekkiej pronacji (później wyszło, że była to kwestia złych butów, bo w innych nie miałem tej pronacji mimo, że obie pary były dla stopy neutralnej). Następnie zacząłem chodzić do fizjoterapeuty. On ręcznie nastawiał mi biodro (nie wiem, jak fachowo się to nazywa), masowanie (bardzo bolesne) mięśni piszczelowych i łydki. Do tego oczywiście ćwiczenia wzmacniające praktycznie wszystkie mięśnie - pośladkowe, czworogłowe, dwugłowe, łydkę, piszczelowe, płaszczkowaty (czy jakoś tak ). Spotkania z fizjoterapeutą miałem raz w tygodniu, po miesiącu co 2 tygodnie. Wszystkie ćwiczenia mogłem robić w warunkach domowych, wystarczyła taśma rehabilitacyjna, beret rehabilitacyjny i mała trampolina (ale to po jakimś czasie). Oczywiście od samego początku nie czułem już bólu, gdyż pierwsze ćwiczenia nie obciążały piszczeli, ale po dwóch tygodniach już robiłem ćwiczenia w lekkim przysiadzie i było ok. Pierwszy trening biegowy zrobiłem 6 września więc po miesiącu. Żadnych dolegliwości. Najpierw raz w tygodniu, po dwóch tygodniach 2 razy w tygodniu, po kolejnych dwóch tygodniach 3 razy. Oczywiście cały czas robiłem ćwiczenia stabilizacyjne i wzmacniające. Zresztą te ćwiczenia robię do dzisiaj, 2 razy w tygodniu. Teraz nawet rozbiegania robię w tych "złych" butach i nie pojawia się żaden ból. W moim przypadku wzmocnienie mięśni + krótka przerwa załatwiły całą sprawę
robił ktoś reklamacje w decathlonie? w bucie z boku na materiale w szwie coś puściło, wymienią na nowe na miejsci, czy wysyłka i czekanie?buty praktycznie nówki z 3 tyg stażem
oddali mi bidule równowartość, nie mieli więcej na składzie.jedna para została na wystawie ale coś dziwnie podklejony był budzik.będzie trzeba coś szukać.
Poczytałem, poczytałem wasze posty w tym temacie i postanowiłem od dzisiaj zacząć bieganie, na razie na bieżni ... spokojnym tempem 5km pokonane w czasie 34:45 sek.
Poczytałem, poczytałem wasze posty w tym temacie i postanowiłem od dzisiaj zacząć bieganie, na razie na bieżni ... spokojnym tempem 5km pokonane w czasie 34:45 sek.
Wow lucio, witaj stary kolekcjonerze ;-) tak jak kukos pisze, dołaczaj do endo no i niech Cie wciagnie ;-)
Wysyłanie mam ustawione co sekundę. Zrzuty są z dzisiejszych podbiegów. Podbiegi zaczynam po wciśnięciu lapu, na prostej drodze i bez nawrotów.
Najpierw wygląda to tak:
Jak widać na rozpęd potrzebuję niby 12-13 sekund, a po 5 sekundach przyspieszam do 5min/km Widać, że zabiera mi jakiś szybki odcinek na początku, jakby dopiero po kilku sekundach łapał moją prędkość. Natomiast podczas odpoczynku oddaje część z szybkiego odcinka.
Ale to jeszcze nie koniec. Później się to trochę zmienia:
Tutaj jest szybki odcinek z urwanym początkiem i końcem. Jest to jakby część dalszych zmian
Ostatnie powtórzenia już wygląda odwrotnie:
Tutaj urwany mam koniec. Odpoczynek wygląda normalnie.
Szybką część zaczynam z truchtu zaraz po piknięciu lub naciśnięciu lapa więc rozpęd powinien trwać ze 3 sekundy.
Tylko teraz pytanie, czy źle jest narysowany wykres prędkości, czy rzeczywiście tak łapie mi odcinek. Nie wiem, czy błąd jest tylko w rysowaniu wykresu, a czas jest prawidłowy. Może rysowany jest po treningu i stąd lekkie przesunięcia. Oczywiście wielkiej różnicy mi to nie robi. Aczkolwiek, jak sobie policzyłem, w grudniu zrobiłem łącznie ponad 21km zabawy biegowej/podbiegów/przebieżek (licząc tylko szybkie odcinki) więc wolałbym, żeby wszystko było dobrze liczone. Najszybsze 200m podbiegu 3-5% zrobiłem w 33 sekundy i jako ostatnie 17 powtórzenie. Najszybsze 100m na płaskim w 14,8 jako ostatnie 24 powtórzenie. Wychodzi więc, że te wyniki wcale nie są jakoś dramatycznie niskie.
Wydaje mi się, że to kwestia uśredniania. Z tego co czytałem przed kupnem garmina to 310xt nie ma możliwości próbkowania co 1 sekunde. Ma tylko tryb smart który z reguły próbkuje co 3-4 s i pewnie stąd te błędy
Tak patrzę na te największe rywalizacje w Endo na przebiegi i kalorie, gdzie startuje po 100 tys. ludzi. I zawsze z ciekawości zerkam gdzie się łapie, zazwyczaj w kaloriach są to okolice pierwszych 10%, teraz widzę że kupa ludzi wystartowała z postanowieniami noworocznymi i już nie tak łatwo do pierwszej dychy się załapać Podobno ten efekt mija już po miesiącu - dwóch, nasza ekipa też bardzo mocno wystartowała, trzymam kciuki by nie był to tylko styczeń
Wysyłanie mam ustawione co sekundę. Zrzuty są z dzisiejszych podbiegów. Podbiegi zaczynam po wciśnięciu lapu, na prostej drodze i bez nawrotów. (...)
myslalem, ze ja jestem 'purysta pomiarowym', ale Ty podstawek swoja analiza bijesz mnie na glowe obstawiam, ze niedokladnosc wykresow wynika z ogolnie znanej niedokladnosci predkosci chwilowej okreslanej przez urzadzenie, ktora z kolei jest spowodowana niemozliwoscia okreslenia Twojego polozenia z dokladnoscia do 1m. na krotkich odcinkach to wyjdzie wlasnie w taki sposob, zwlaszcza, ze robisz je na zasadzie tam i z powrotem, wiec jeszcze dochodzi czynnik zawracania.
co do nowych chetnych do grupy na endo - sciagnijcie w/w aplikacje na telefon i, jak juz Marzenka z supportu wspomniala, skontaktujcie sie z lupusem, zeby dodal was to grupy
co do nowych chetnych do grupy na endo - sciagnijcie w/w aplikacje na telefon i, jak juz Marzenka z supportu wspomniala, skontaktujcie sie z lupusem, zeby dodal was to grupy
310 , 910 i 610 maja teraz obnizone ceny, wiec cena juz znosna. Jak ktos ma mozliwosc, niech sobie wezmie na fakture na firme (rodzina, znajomi). Odzyskacie VAT, ktory tez jest niemały.
Jest jeszcze opcja sciagnac z USA, tylko szukac nowek
witam biegaczy mam prosby o rade,zaczalem treningi ok rok temu i przestalem robic postepy. nie moge biec dluzej niz 6 minut tempem 10km/h bo tetno skacze mi do 180. nie moge biec wolniej bo oszczedzam kolana.Moj trening wyglada tak ze robie coopera na ok 2km, a potem marsz 7,5 przez 40 minut z minutowymi podbiegami 12.5 pod koniec. nachylenie biezni 1%( b. latwo lapie infekcje angina , zapalenia gardla wiec o terenie nie ma mowy) jak mozna by poprawic wydolnosc z gory wlk dzieki
IV bieg Grand Prix Warszawa zBiegiemNatury. Cel już od dawna był tylko jeden - złamać rekord z poprzedniego GP (00:24:24) i choć głowa mocno zdeterminowana nie obyło się bez kilku przeszkód... zmęczenie po jedynie 3h snu, śnieg z deszczem na trasie, ból piszczela, kolka jakoś od 2 km, błoto, błoto, mnóstwo błota a dodatkowo na 2,5 km "gps signal lost". Z endo bez zasięgu zupełnie nie wiedziałem czy biegnę na te 24 min., na więcej czy na mniej ? Z 50 m przed metą na zegarze dostrzegam dwie dwójki, banan na twarzy, piąteczka z ziomkiem, który już skończył na mecie i pełnia satysfakcji... Jest progres - oficjalnie: 00:22:25, poprawa o 1:59 (tego nie zakładałem), na kolejnych będzie już ciężko, ale walczymy dalej .
Panowie biegacze. Mam problemy z mięśniami piszczelowatymi potocznie zwane krawcami. Po krótkim biegu, gry w piłkę etc. palą tak, że aż nie mogę stopą ruszyć.
Macie jakiś sposób na to. Czy źle biegam technicznie, mam złe obuwie, robię złą rozgrzewkę, brak jakichś minerałów (nie mam problemów z magnezem, który i tak brałem, ale nie pomogło), może powinienem zastosować jakieś rozciąganie po bieganiu.
Dajcie znać jak sobie z tym radzicie (podobno to przypadłość początkujących biegaczy). W młodości nie miałem takich przypadków, pojawiły się gdzieś rok temu.
Może nie jest to odpowiedź na jakieś poważniejsze bóle, ale powiem tak, że odkąd wziąłem sobie do serca rady z tematu i rozciągam się pożądnie po każdym trenignu, szczególnie po tych intensywnych to nie boli mnie nic i nie mam zakwasów. Jeżeli przez przypadek się nie rozciągnę to od razu widzę różnice na następny dzień.
Napiszcie Kwiatkowskiemu na facebooku albo twitterze żeby podczas treningów włączał Stravę czasami, bo ja nie mam tam kont A chłopak fajny, więc jak przeczyta to może wgra parę treningów
półtora miecha temu rozwaliłem sobie stope na hali , pomyslałem że to stłuczenie i minie po 2 tygodniach ale boli cały co było dla mnie juz troche dziwne bo nigdy tak nie miałem czas gdy się ruszam wiec wczoraj poszłem do lekarza , zrobił rentgena powiedział ze jest ok i moze jeszcze nawet miesiac bolec a jak sie spytalem czy czyms smarowac to powiedział zeby nic nie brac bo to nic nie da , mieliscie cos podobnego kiedyś ? coś można przyspieszyc ?
To mój pierwszy post w tym dziale. Od wiosny do późnej jesieni zrobiłem multum km na rowerze. Dzięki temu zgubiłem zbędne kg. Chcąc to utrzymać przez zimę, postanowiłem biegać. Mam buty Kalenji Ekiden 50. Z racji tego, iż nie wiedziałem jak to się potoczy (moje bieganie), na początek dobra rzecz, cenowo szczególnie. Nie przedłużając...Biegam po asfalcie (wyłącznie), dystans 5 km. Nawet dzień - dwa przerwy sprawia, że bolą mnie okropnie golenie i kostki po połowie dystansu. Nieco poczytałem o technice biegania, zwróciłem uwagę na to jak sam się zachowuję podczas biegu. Wg moje laickiego oka w tej dziedzinie, mam skłonność do supinacji. W tej sprawie Panowie mam pytanie. Jakie buty będą dla mnie odpowiednie?
Z góry dzięki za odp. Udanych biegów i spełnienia założonych celów na ten 2014.
A ja prawdopodobnie rozwaliłem sobie rozcięgno podeszwowe w lewej stopie, dzisiaj byłem na prześwietleniu, wyniki odbieram w poniedziałek. Na razie to ani mi się śni o bieganiu, bo kuleję przy chodzeniu. Fatalna sprawa, mam nadzieję, że jednak po prześwietleniu wyjdzie tylko jakaś pierdoła i będę mógł jak najszybciej wrócić do biegania ;/
A ja prawdopodobnie rozwaliłem sobie rozcięgno podeszwowe w lewej stopie, dzisiaj byłem na prześwietleniu, wyniki odbieram w poniedziałek. Na razie to ani mi się śni o bieganiu, bo kuleję przy chodzeniu. Fatalna sprawa, mam nadzieję, że jednak po prześwietleniu wyjdzie tylko jakaś pierdoła i będę mógł jak najszybciej wrócić do biegania ;/
półtora miecha temu rozwaliłem sobie stope na hali , [\quote] [quote=jerome]A ja prawdopodobnie rozwaliłem sobie rozcięgno podeszwowe w lewej stopie, [\quote] [quote=podstawek]Ja z piszczelami miałem już na tyle poważny problem, że czułem je nawet przy spacerze czy jeździe na rowerze.
No właśnie czytam tak sobie Wasze wpisy i doszedłem do wniosku, że odpuszczam bieganko. Chciałem powrócić do formy po kontuzji łąkotki. Wcześniej regularnie haratałem w gałę i tłukłem w squasha. Na siłce kardio robiłem w najlepsze: rowerek + bieżnia. Sęk w tym, że poza w/w bólem w mięśniach piszczelowatych doszedł mi szalejący błędnik, po zejściu z bieżni oraz bóle kolan (mimo, że ważę 83 przy 1.82) szczególnie tego kontuzjowanego.
Ja rozumiem, że jest moda na bieganie i generalnie nie wymaga ono zbyt dużych nakładów finansowych w stosunku do innych dyscyplin. Jednakże obciążenia dla stawów są znacznie większe niż np. podczas jazdy na rowerze.
Tam musiałem się doprawić, ale same 16 km przy tym tempie nie mogły tego zrobić. Podczas biegu nic nie czułem, poza delikatnymi zakwasami po sobotnim treningu (fakt mocniejsze były w prawej nodze, może przez to trochę inaczej lewą stawiałem - lewą mam rozwaloną), ale to nic nadzwyczajnego nie było, a tego rozcięgna podeszwowego w ogóle nie czułem, dopiero na następny dzień zacząłem lekko kuleć, a wczoraj to już prawdziwa kuternoga ze mnie była. Do tego amortyzacja w butach mi się praktycznie skończyła, zaczęły być "minimalistyczne". Ale to są słabe powody, bo ile razy się na mocniejszych zakwasach biegało, ile razy na sztywnych nogach, ile razy noga stawała tak, że tylko cud od wywrotki czy od skręcenia ratował, a teraz po prostu jakiś pech. Zobaczymy co lekarz powie, bo na razie to tylko moje przypuszczenia i pomoc dr Google http://www.magazynbieganie.pl/bol-w-stopie-rozciegno-podeszwowe/
Valverde grając w nogę czy kosza jeszcze bardziej narażasz nogi Bo prócz biegania i skakania, dochodzi kontakt z przeciwniekiem a w nodze walenie w piłkę. Fakt - rower i pływanie na pewno są o niebo mniej kontuzjogenne.
nie wiem czy na temat czy nie na temat, ale jesli ktos duzo beiga to sporty uzupelniajace są konieczne. Np. pilka nozna, siłownia, basen czy nawet rower. Uprawiajac tylko bieganie niejako uposledzamy się ruchowo i jestesmy bardziej podatni na rózne urazy czy kontuzje.
nie wiem czy na temat czy nie na temat, ale jesli ktos duzo beiga to sporty uzupelniajace są konieczne. Np. pilka nozna, siłownia, basen czy nawet rower. Uprawiajac tylko bieganie niejako uposledzamy się ruchowo i jestesmy bardziej podatni na rózne urazy czy kontuzje.
Potwierdzam, oprócz jesiennych treningów, dość wyczerpujących dla mnie, zawsze w poniedziałki grałem/gram dodatkowo w piłkę 2h na hali. Obyło się bez żadnych urazów w czasie przygotowań i do teraz jest wszystko OK. Tfu tfu tfu.
mi sie przytrafila kontuzja w okresie startowym na ktorym skupilem sie tylko i wyalcznie na treningach biegowych i tego bledu w przyszlosci juz nie powtorze. Niby rozbrat ze sportami uzupelniajacymi trwal tylko 3 miesiace, ale widac to i tak za dlugo. Oczywiscie mowimy tutaj o mocniesjzym trenowaniu, a nie beiganiu rekreacyjny 1-2 razy w tygodniu po 5km
I tu sie z wami nie zgodze, nie ma tanszego sportu
A ze jest duzo zbednych i drogich gadzetow to inna bajka
Podst sprzet: buty: powiedzmy 150 zl stoper: mozna za 20 zl kupic Dla osob, które nie moga zyc bez pulsometra to spokojnie mozna kupic za 50 zl i tez sie nada i uwaga ma juz stoper getry: 50 zl koszulka:50 zl
To mój pierwszy post w tym dziale. Od wiosny do późnej jesieni zrobiłem multum km na rowerze. Dzięki temu zgubiłem zbędne kg. Chcąc to utrzymać przez zimę, postanowiłem biegać. Mam buty Kalenji Ekiden 50. Z racji tego, iż nie wiedziałem jak to się potoczy (moje bieganie), na początek dobra rzecz, cenowo szczególnie. Nie przedłużając...Biegam po asfalcie (wyłącznie), dystans 5 km. Nawet dzień - dwa przerwy sprawia, że bolą mnie okropnie golenie i kostki po połowie dystansu. Nieco poczytałem o technice biegania, zwróciłem uwagę na to jak sam się zachowuję podczas biegu. Wg moje laickiego oka w tej dziedzinie, mam skłonność do supinacji. W tej sprawie Panowie mam pytanie. Jakie buty będą dla mnie odpowiednie?
Z góry dzięki za odp. Udanych biegów i spełnienia założonych celów na ten 2014.
jesli faktycznie jestes supinatorem to buty neutralne (w tym te ekideny) sa ok. te bole sa typowe dla poczatkujacych. zwroc uwage na swoja sylwetke w czasie biegu, powinna byc wyprostowana i lekko pochylona do przodu a nie 'zlamana' nad miednica. rob 2-3xtyg prosta gimnastyke (10-30 minut) wzmacniajaca miesnie dolnego kregoslupa, miednicy, bioder i nog. dopoki bole nie mina raczej nie zwiekszaj dystansow, staraj sie biegac po nawierzchni bardziej miekkiej niz asfalt. powodzenia
IV bieg Grand Prix Warszawa zBiegiemNatury. Cel już od dawna był tylko jeden - złamać rekord z poprzedniego GP (00:24:24) i choć głowa mocno zdeterminowana nie obyło się bez kilku przeszkód... zmęczenie po jedynie 3h snu, śnieg z deszczem na trasie, ból piszczela, kolka jakoś od 2 km, błoto, błoto, mnóstwo błota a dodatkowo na 2,5 km "gps signal lost". Z endo bez zasięgu zupełnie nie wiedziałem czy biegnę na te 24 min., na więcej czy na mniej ? Z 50 m przed metą na zegarze dostrzegam dwie dwójki, banan na twarzy, piąteczka z ziomkiem, który już skończył na mecie i pełnia satysfakcji... Jest progres - oficjalnie: 00:22:25, poprawa o 1:59 (tego nie zakładałem), na kolejnych będzie już ciężko, ale walczymy dalej .
nie wiem jakim cudem, ale udalo mi sie przeoczyc ta pierwsza w tym roku zyciowke w naszej grupie spoznione ale szczere gratulacje radeke i duze brawa
Podstawek o której jutro lecisz Chomiczówkę i 5tkę czy 15tkę, bo może jak znajdę chwilę to przyjdę kibicowsko (jeszcze przynajmniej 1 znajomy biegnie) albo zachaczę podczas swojego biegania.
O ile wczoraj pogoda była bardzo sympatyczna - lekki mróz, bez opadów i bez wiatru, to dzisiaj była masakra. -8 stopni, mocny wiatr i zacinający śnieg. Krótko biegam więc nawet na treningu nie miałem tak trudnych warunków. Potwierdziło się to, że na Chomiczówce zawsze jest kiepska pogoda Trasa też nie sprzyjała osiągnięciu dobrego wyniku. Kręta, miejscami trzeba było się prawie zatrzymać, ale przynajmniej nie było ślisko. Wg wykresu wyszły jakieś podbiegi. Jednak w ogóle ich nie czułem. Jeszcze obsuwał mi się pasek tętna więc wszystkie plagi egipskie na mnie spadły Na finiszu rzeczywiście mocno przycisnąłem i wyprzedziłem tych, których miałem w zasięgu. Ostatecznie i tak są sklasyfikowani przede mną, bo stałem blisko startu
Dzięki radeke za doping Zmobilizowało mnie to do finiszu. Po kilku minutach poszedłem w tamto miejsce, ale już musiałeś się przemieścić
Wstępny plan był, żeby atakować 19:00, ale przy takich warunkach i krętej trasie zweryfikowałem swoje plany do 20:00 więc udało się zrealizować cel.
miejsce 57/809
PS. Na którejś stronie był konkurs, żeby wytypować czas Gardzielewskiego. Do wygrania buty asics. Typowałem 15:13, zrobił 15:15. Było blisko. Chyba muszę nauczyć go finiszować
Elegancko, widać ciężka praca na treningach przynosi znakomite efekty. Z warunkami to tak jak piszesz - mocno odczuwalne zimno no i ta poskręcana trasa. Ja z kolei jak skończyłeś to poszedłem na metę, bo myślałem, że tam Cię znajdę jak będziesz folie izotermiczną pobierał albo stał po michę ale zaraz ludzi się zbiegło i już Cię nie spotkałem. Jeszcze trochę na mecie postałem i później udałem się w kierunku auta, po drodze jeszcze spotkałem kolegę, który już rozgrzewał się do startu na "pietnastaka".
Kurcze z Gardzielewskim to było dać znać to bym go na finiszu odpowiednio zmobilizował albo całkiem pogonił i były by asicsy
I tu sie z wami nie zgodze, nie ma tanszego sportu
A ze jest duzo zbednych i drogich gadzetow to inna bajka
Podst sprzet: buty: powiedzmy 150 zl stoper: mozna za 20 zl kupic Dla osob, które nie moga zyc bez pulsometra to spokojnie mozna kupic za 50 zl i tez sie nada i uwaga ma juz stoper getry: 50 zl koszulka:50 zl
Każdy ma prawo myśleć inaczej, ja jestem zdania że bieganie do tanich sportów nie należy. Kto biega w jednej koszulce? Do tego gdzie odzież na zimę? Idąc tym tropem każdy sport będzie tani - taki minimalizm. Nie w tym jednak chyba rzecz.
podstawek Poleciałeś ładnie, lecz jak pisałem na Endo niczego innego nie można się było spodziewać. Teraz wiadomo na co polowanie
Platini, właśnie przez to, że dużo biegam to jest większa presja następny start też na 5km dopiero na początku marca
Swoją drogą powiem Wam, że te 5km to dziki dystans przy 10km jest czas, żeby lekko odetchnąć, zwolnić. A na piątkę gaz przez cały bieg. Na mecie byłem bardziej zmęczony niż po wszystkich dychach. Łapałem oddech przez dobre 10 minut
Jeśli chodzi o koszty to na moim przykładzie tenis > bieganie > piłka
Podstawek najciężej przez ostatni okres trenował (później dołączył do niego platini), więc przygotowanie jest, trzymam kciuki
Podstawek trenował bez przerwy, bo nie miał po czym odpoczywać jak sam kiedyś zaznaczył Natomiast przy mnie chyba nie liczyłeś, że będę jechał z treningami jak choćby jesienią bym się zajechał od razu, byłem zmęczony, potrzebne było kilka tygodni odpoczynku, teraz można już dalej śmigać.
Podstawek - Ty masz grafik napięty jeśli chodzi o starty U mnie na razie tylko 3 starty, gdzie chcę być, do tego dochodzi 2 próbne, lista pewnie się wydłuży o jakieś mniejsze ale z pewnością nie będzie ich dużo. Co do samej 5tki - nigdy jej na zawodach nie robiłem ale sobie wyobrażam tą petardę od początku
(...) Swoją drogą powiem Wam, że te 5km to dziki dystans przy 10km jest czas, żeby lekko odetchnąć, zwolnić. A na piątkę gaz przez cały bieg. Na mecie byłem bardziej zmęczony niż po wszystkich dychach. Łapałem oddech przez dobre 10 minut (...)
hehehe, mam dokladnie tak samo na finiszu dychy to jeszcze czlowiek da rade kombinowac kogo da sie dogonic, wyprzedzic itp, generalnie czuje jakis tam zapas i mysli: 'juz tylko 1k' a na piatce to juz sie tylko marzy, zeby moc sie wreszcie zatrzymac i mysli: 'ja p...., jeszcze caly 1k' moj 'ulubiony' dystans ja tez planuje piatki na poczatek roku, tylko nieco wolniej start kontrolny za miesiac, docelowy za 3, plan minimum - zlamac te cholerne 20 minut
Ja zamiast biegac co kilka dni i sprawdzac czy moze juz mi nie przeszlo postanowilem poslucha fizjo i siedziec na dupie dłuzszy okres czasu. Na co dzien mnie to nie boli wiec nie wiem czy już sie wyleczylem czy nie ale jeszcze nie sprawdzam Rozciągam się codziennie i robie wszystko zgodnie z zaleceniami. Wszystko procz tego ze chodze na silownie a tez nie powinienem No le bez zartów. Gdybym nie smigal na silke to juz bym chyba clakiem zwariowal... Waga z 78 w Szamotulach to 84,5kg dzisiaj rano W mysl zasady najpierw masa, pózniej rzezba!!!
a co się dzieje fech? Zeby nie bylo to ja oczywiscie z ukrycie obserwuje Wasze poczynania i nie moge się juz doczekac az wroce do biegania Choc moja dziewczyna się cieszy ze przytylem
Szpaku nie jest w 100% fit po ostatniej kontuzji. I ma zimowego lenia do tego
nie dziwie się ze ma lenia bo tam kolo mroza to mu musi niezle zawiewac :/ Fech dawaj jutro na kortza http://biegkortza.pl/O_biegu/49 ! No i pameitaj o zBiegiemNatury. Szkoda by bylo gdybys nie zlaiczyl cyklu. Medal by Cie ominal Poza tym teraz dorwalismy kasiastego sponsora i znowu dodajemy po bulce i kiebasie do pakietu startowego Procz tego bedzie mozna wyloswac jakies konkretne nagordy( koszulki, masaze...browary ).
ja w końcu postanowiłem wyleczyć piszczele i itbsa, poszedłem do fizjo i na razie się rehabilituje i wzmacniam żeby na wiosne już śmigać bezboleśnie W sumie nawet dobry moment bo warunki do biegania średnie teraz Jak się w ogóle zapatrujecie na bieganie na mrozie ? gdzieś tam czytałem, że przy -10 to już jest groźne dla płuc, pękają pęcherzyki płucne chyba
ja w końcu postanowiłem wyleczyć piszczele i itbsa
jakas plaga
Jak cwicenia wzmacniajace robisz? Wałka uzywasz czy nie?
dosłownie plaga fizjoterapeuta mówił, że po maratonie krakowskim tłumy przychodzą z objawami itbs
najpierw robiłem na własną rękę znalezione w necie ćwiczenia na rozluźnienie pasma, miedzy innymi to z wałkiem ale fizjo powiedział, że to tylko leczenie objawów i trzeba wyeliminowac przyczynę. W moim pyrzpadku to jest niestabilna miednica. Takze wzmacniam glownie miednice, korpus, uda, posladki. Cwiczenia to narazie rozne wariacje mostkow, na plecach, z oparciem na przedramionach, unoszeniem nóg itp. dopiero zaczalem, potem dojda kolejne a Ty jakie robisz? i kiedy zamierzasz wrocic do treningow? tak widze ze generalnie ludzie dosyc szybko (moze za szybko) wracaja do biegania po 2-3 miesiacach, ale to pewnie tez zalezy w jakim stadium była kontuzja
W sumie nawet dobry moment bo warunki do biegania średnie teraz Jak się w ogóle zapatrujecie na bieganie na mrozie ? gdzieś tam czytałem, że przy -10 to już jest groźne dla płuc, pękają pęcherzyki płucne chyba
moj rekord to 19km przy -19 w sloneczny, bezwietrzny dzien. raczej nic mi nie popekalo, ale dystans nalezy dobrac tak, zeby na pewno go przebiec w calosci. w moim przypadku mialo to byc 20k i bylem bardzo szczesliwy, ze odpuscilem te ostatnie 500m 'tam', bo trening konczylem juz ledwo ledwo na ostatnich nogach, a jakbym mial ten ostatni km przejsc, to chyba tak dobrze by sie to nie skonczylo.
U mnie najgorzej jest z marznacymi palcami u rąk, w srode po 2 km sie rozgrzalem na sprintach, ale wczoraj do 3 km mnnie trzymalo mimo 2 par rekawic. Na rowerze mam to samo.
qbasmuggy: jesli chodzi o cwiczenia wzmacniajace to przede wszystkim z gumami. Lezenie na boku i unoszenie wyprostowanej nogi nogi w góre i druga wersja ze zgietymi kolanami. Rozciagajacych to jest masa jak sam wiesz.
Mnie juz drugi raz ta kontuzja dopada. Pierwszy raz mialem ja jakas rok temu wlasnie kolo lutego i 1,5 meisiaca moglem wrocic do biegania. Teraz niestety wyglada to duzo gorzej.
A skad wiesz jaka jest przyczyna? Skad wiem ze to slaba miednica? fizjo Ci to "wymacal", czy byly potrzebne jakies przeswietlenia?
Dawać no tutaj update'y co u kontuzjowanych słychać? Jak zdrowie?
radeke...
jerome...
vendetta...
Kuba?(bo coś ostatnio nie widzę cię na endo)
marzano...
kukis znowu kontuzja? Czy pijesz od porażki Hewitta?
Dzięki fech za pamięć
Na jednym z pierwszych treningów styczniowych poczułem dziwny ból w achillesie i pomny akcji z piszczelami sprzed paru miesięcy natychmiast przerwałem bieg i w rej chwili mam już około dwa tygodnie przerwy od biegania. Czas ten wykorzystuje na wykonywanie ćwiczeń wzmacniających i stabilizujących postawę ("seria" Running times z tej stronki http://vimeo.com/coachjayjohnson/videos/page:4/sort:date) do tego zimne okłady i maści na bolące miejsca + ogólnorozwojówka i ostatnio jakiś badminton - przy tym to się dopiero zajechać można
Do biegania, jeśli zdrowie pozwoli, planuje wrócić na początku przyszłego miesiąca.
qbasmuggy: jesli chodzi o cwiczenia wzmacniajace to przede wszystkim z gumami. Lezenie na boku i unoszenie wyprostowanej nogi nogi w góre i druga wersja ze zgietymi kolanami. Rozciagajacych to jest masa jak sam wiesz.
Mnie juz drugi raz ta kontuzja dopada. Pierwszy raz mialem ja jakas rok temu wlasnie kolo lutego i 1,5 meisiaca moglem wrocic do biegania. Teraz niestety wyglada to duzo gorzej.
A skad wiesz jaka jest przyczyna? Skad wiem ze to slaba miednica? fizjo Ci to "wymacal", czy byly potrzebne jakies przeswietlenia?
no wlasnie żadnych badań czy prześwietleń mi nie zlecił wymacał tylko i obserwował przy ćwiczeniach
Dawać no tutaj update'y co u kontuzjowanych słychać? Jak zdrowie?
radeke...
u mnie chyba najgorzej, fizycznie i po części psychicznie - duży spadek nastroju/samopoczucia. O ile w pewien sposób dokuczał mi shin splint i miałem się tym zająć to teraz chciałbym mieć tylko taki problem. Wt szybka konsultacja u lek., który mnie operował (i już nie było dobrze), czw usg (jeszcze gorzej) i w najbliższy wt znowu konsultacja.
Po upadku (i to nie podczas treningu): ten nieszczęsny acl w bad. dynamicznym słabo zaznaczone napięcie, niestabilność przednia słabo widoczny przyczep piszczelowy z odczynem wokół miejsca wszczepu torbiel z tyłu 5 x 2,5 x 1cm płyn >8mm więzadło poboczne piszczelowe pogrubiałe z cechami umiarkowanego obrzęku - ponowne nieznaczne uszkodzenie łąkotka przyśrodkowa ze zmianami przeciążeniowymi
jestem na 3xdziennie okładach z lodu, żelu i zastrzykach przeciwzakrzepowych i ćw. izometrycznych
i tak jak pisze V:
Originally Posted By: Vendetta
Gdybym nie smigal na silke to juz bym chyba clakiem zwariowal...
powoli zaczynam i jak weekend powinienem rozpocząć od biegania, tak myślę rozpocząć od browara
dodatkowo jak na co dzień w jakimś tam sensie zadaję się z osobami w jakiś sposób fizycznie aktywnymi, tak teraz tylko dodatkowo mnie to wkur#$%, endo nawet nie włączam
czuję, że już po sezonie, jakieś pieprz#ne deja vu
Radek, trzymaj się chłopaku! Nie spodziewałem się mówiąc szczerze tak smutnych wieści od ciebie. Zwłaszcza, że bardzo profesjonalnie podchodziłeś do powrotu po kontuzji. Spokojnie, przez długi czas odbudowywałeś się na nowo. Ciężko nawet jakoś pocieszyć tutaj bo każdy kto biega i załapie tego przysłowiowego bakcyla wie jak ciężki jest rozbrat z tą aktywnościa. Ja sam miałem tylko jeden moment kiedy tylko kilka dni nie mogłem pohasać i byłem wkurwiony z tego powodu więc tylko mogę się domyślać co czujesz. Mimo wszystko życzę dużo woli walki, spokojnej głowy szybkiej rekonwalescencji i nie dawaj się!!!
Dzięki fech. Tak jak pisałem - ciężko, zwłaszcza w głowie sobie to wszystko poukładać. Człowiek stara się bardzo spokojnie wszystko realizować, cały czas się hamować, powoli zwiększać obciążenia, no tak jak pisałeś rozsądnie się odbudowywać. Lata na te zajęcia rehabilitacyjne, wykonuje jakieś ćwiczenia stacjonarne, lata na siłownię cały czas obserwując jak wszyscy mogą ciężej/normalnie trenować czy startować w fajnych imprezach i mimo chwil zwątpienia i myśli czy nie dać sobie z tym spokoju to jednak cały czas wierzy, że w niedługim czasie też będzie mógł sobie pozwolić na podobne "szaleństwa", zaczyna powoli się rozbiegiwać, cieszyć się tym wszystkim... aż tu trafia się taki głupi przypadek losu, że się poślizgnie i niefortunnie przewróci i do głowy przychodzi tylko - 9,5 m-ca pracy jak psu w d#pę.
Trochę chcę wierzyć, że to "tylko" przyczep i choć pewnie i tak będzie potrzebna interwencja chirurgiczna to mam nadzieję, że po tym rekonwalescencja nie zajmie aż tyle czasu. Na razie nie mam siły nawet myśleć o tym, że musiałbym przez wszystko przechodzić od nowa. Chyba po części zaczynam rozumieć piłkarzy czy innych ludzi, dla których sport to praca, bądź pasja jak dla wielu obecnych w temacie, gdy po jednej kontuzji wpadają w drugą.
Mam nadzieje, ze wszyscy kontuzjowani szybko wroca do zdrowia i treningow Radeke, nie psu na dupe, tylko ledwo co machnales piekne pb na piataka swiezo po powrocie do pelnych treningow! Zyczylbym sobie takiego powrotu po kontuzji Nie zrazaj sie tylko rob swoje i loguj to na endo, dla mnie to byl swietny motywator zwlaszcza w dni kiedy len albo zniechecenie mnie ogarnialo - myslalem sobie "kurde radeke daje rade mimo kontuzji to i ja dam". Na pecha nic nie poradzisz, kazdemu moze sie zdarzyc, walcz i udzielaj sie w grupie, razem damy rade
Dla ludzi, z kontami ze Stravy. Nie trzeba zakladac konta, loguje sie z konta ze Stravy. Po imporcie treningow ze Strava Velo Viewer jest dobrym programem do analizy.
Mozna segregowac treningi wg kilkudziesieciu roznych opcji od naprawde podstawowych po rozszerzone . Mozliwosc analizy nie tylko swoich treningow, ale takze trenigow w poszczegolnych segmentach. Wykresy w kilku opcjach - taka garminowska wersja Training Center.
Jest nawet opcja Rywale - wyszukuje osoby, z ktorymi lupiemy sie w najblizszej okolicy.
Napiszcie Kwiatkowskiemu na facebooku albo twitterze żeby podczas treningów włączał Stravę czasami, bo ja nie mam tam kont A chłopak fajny, więc jak przeczyta to może wgra parę treningów
Smece wlasnie Huzarskiemu na profilu, zeby tez zaczal wrzucac. Ale widze, ze srednio mu sie chce. Ma zapierdol na fejsie
Korzystamy z obu, bo dobrze się uzupełniają. Przy zegarku wgranie wyników to chwila. Endomondo jest bardziej rozwinięte społecznościowo - więcej znajomych, swoje rywalizacje, imprezy, czytelna i lepsza strona niż stravy (chociaż strava też się poprawia), więcej sportów. Natomiast strava daje możliwość tworzenia własnych segmentów, lepiej łapie wysokość w terenie, korzystają z niej niektórzy pro, można dodać swoje buty i śledzić ich zużycie. Do tego dochodzi jeszcze do stravy ww. strona veloviewer, gdzie wszystkie statystyki są jeszcze bardziej rozbudowane.
Przy interwałach nie pomogę, bo nie robiłem z tymi aplikacjami
Korzystałem z interwałów w endo i sa ok. Jedyny problem to, że na wykresie na stronce źle pokazuje czasy poszczególnych odcinków ale już w aplikacji na tel jest ok. Dla mnie zegarek jest wygodniejszy bo łatwiej jest kontrolować tempo, wystarczy rzut oka. W endo od niedawna jest trochę lepiej bo wprowadzili podawanie tempa w połowie interwału
W Endomondo PRO sa interwały, Platini testowal, musi on sie wypowiedziec.
Tak jest, testowałem i nie za bardzo mi się podobało. Można sobie ustawić oczywiście dystans bądź czas i mamy przykładowo: 20 minut wolno, następnie 3km na określony czas, 5 minut przerwy na trucht, znów 3km szybkie itd. Co mnie najbardziej denerwowało? Po upływie 20 minut tylko sygnał, że zaczynamy szybki odcinek, bez infa jaki był czas średni rozgrzewy, ile zrobiłem. Na szybkim nie podawało mi tempa tylko przy końcu sygnał, na wolnych oczywiście to samo. Wkurzało mnie to, kombinowałem z ustawieniami ale nic nie szło zmienić. W wersji PRO przy zwykłym treningu możemy sobie ustawić komunikaty trenera o dystansie, czasie i co jeszcze chcemy, kiedy tylko chcemy - 200metrów, 250 itd.
Originally Posted By: qbasmuggy
Korzystałem z interwałów w endo i sa ok. Jedyny problem to, że na wykresie na stronce źle pokazuje czasy poszczególnych odcinków ale już w aplikacji na tel jest ok. Dla mnie zegarek jest wygodniejszy bo łatwiej jest kontrolować tempo, wystarczy rzut oka. W endo od niedawna jest trochę lepiej bo wprowadzili podawanie tempa w połowie interwału
Zgoda, na stronie pokazuje co innego niż w telu. Takie treningi robiłem jeszcze na wakacjach i bodajże wczesną jesienią, teraz z tego co piszesz zmienili na lepsze, skoro są informacje o tempie w połowie
Koszt Strava Premium to 6 dolcow na miesiac lub 59 na rok. Promocje ja mialem z pol roku temu. Moj znajomy z tego skorzystal, podpytam go jak to wygladalo, bo promo na Strava to bylo to nowoczesne podejscie do promocji Normalnie wykupywalo sie usluge na Premium na miesiac w cenie 0 $, podajac przy tym nr karty platniczej. Jesli po miesiacu nie zrezygnowales sam, z automatu za kolejny okres pobieralo Ci z karty kase
W premium mozesz ustalac cele np na tygodniowa ilosc km czy czas treningu. Cele czasowe na segmentach. Suffer Score - do tego trzeba miec pasek, bo dziala w oparciu o HR. Strava kompatybilna jest tylko z paskami Zephyra. Analiza tempa Analiza segmentow Analiza zawodow Czasy segmentow sa podawane juz po ich pokonaniu, a nie dopiero po zrzuceniu treningu na www, ale jak ktos trenuje z zegarkiem, a nie aplikacja to nic mu to nie da. Live tracking znajomych. Na rowerze jeszcze jest analiza mocy, ale do tego trzeba miec na rower ten bajer, ktory kosztuje w chuj kasy Mozna też tworzyc filmy:)
Norma To co kiedys bylo w podstawowej wersji endo teraz masz w pro Tu podobnie. Z premium fajna jest ta analiza mocy na rowerze, ale trzeba miec miernik mocy i moze jeszcze suffer score.
Nie. Tzn mozesz zrobic 1 trening i po tempie mozna dojsc, kiedy truchtasz a kiedy dajesz w palnik. Ale jak chcesz to miec ladnie podzielone to lepiej zrobic osobne treningu. McKracken i Podstawek tak robia.
na endo.com natomiast takie podzielone treningi mozna zlaczyc w calosc. Jak widac sa oni swiadomi tego, ze czesto ludziom dzieli treningi przy slabszym gpsie.
Dostałem właśnie maila, że można wypróbować stravę premium przez miesiąc za free
Cytat:
Here's your chance to experience Strava Premium for free:
Progress Goals: Set weekly time and distance goals Suffer Score: Set custom heart rate zones to analyze the intensity levels of your workouts Detailed Power and Pace Analysis: Train more intelligently and get ready for race day Premium Access: Get exclusive Premium member benefits throughout the year, and much more!
Start now and experience 30 days of Premium for FREE. This offer expires in 10 days.
Your free trial will expire on Thursday, March 6, 2014, at which time Strava will begin recurring payments for a $59.00 Strava Premium annual membership, unless you cancel your free trial before this date. You can cancel anytime before your free trial ends.
Zaspalem z zapisami na półmaraton w Poznaniu :/ jesli ktoś by miał info o osobie która bedzie chciała się pozbyć numerka to prosze pamiętać o mnie ;-) NIe spodziewalem się ,że MOSiR poleci w kulki i zmieni zasady zapisywania się . Zamkneli liste przy 8 tys gdzie limit jest 7 tys i czekaja na wpisy do 30 marca. Troche to jest niepoważne z ich strony zachowanie .
Druga sprawa :
Czy dobrym pomysłem jest uczeszczanie na ABS lub BODY BAR miedzy dniami biegowymi ? Czy ktoś na takie sporty smigał ? Jesli tak to czy wart ?
nie chcialem wczesniej zapeszac ale wygląda na to, że po trzech miesiącach udało mi się zwalczyc tą paskudą kontuzje Tydzien temu zrobilem pierwszy wprowadzajacy(20min) trening i bylo ok, pozniej pogralem w pilke nozną i tez bylo ok, wiec w ciagu kilku nastepnych dni zorbilem dwa godzinne treningi i nie boli ani w trakcie, ani po biegu!!! Moze wielu z WAs uzna, że start w sobotnim corssie to nie jest dobry pomysl ale wlasnie to planuje ;)Che zoabczyc jaki slaby jestem po takiej przerwie Fechnerinho: zapraszam, poscigamy się ;P
Ja z kolei właśnie trochę zapeszyłem chwaląc się, że chyba jako jedynemu nic mi nie dolega i...
Na razie nie dramatyzuję, ale zacząłem odczuwać jakieś dziwne bóle w okolicach bioder/pachwin. Tak na dobrą sprawę nawet nie umiem dobrze opisać co to jest W każdym razie jestem zmuszony zmniejszyć sobie kilometraż bo staje się to dość uciążliwe. Teraz będę robił 5-8 km w zależności od tego jak będzie reagował organizm. A w przyszłym tygodniu chyba całkowity rozbrat na tydzień bo czeka mnie niezbyt przyjemny zabieg w szpitalu związany z usunięciem zęba i nie tylko
Także raczej odpuszczę ten cross Vendetta. Ale cieszę się naprawdę, że wróciłeś po długiej przerwie
fechnerinho może jest to spowodowane bieganiem po śniegu? Mnie też ciągnęły przywodziciele i to właśnie przez bieganie po śniegu/lodzie. Więc pewnie jest to drobna dolegliwość i tydzień luzu powinien być zbawienny
Możliwe podstawek bo zaczęło się to podczas właśnie niedzielnego 20km hasania po śniegu jakieś 3 tyg temu chyba. Ale później zniknęło. Teraz uaktywnia się najbardziej po poniedziałkowej piłce...
Może będzie tak jak mówisz, że tydzień odpocznę i wróci do normy wszystko
nie chcialem wczesniej zapeszac ale wygląda na to, że po trzech miesiącach udało mi się zwalczyc tą paskudą kontuzje Tydzien temu zrobilem pierwszy wprowadzajacy(20min) trening i bylo ok, pozniej pogralem w pilke nozną i tez bylo ok, wiec w ciagu kilku nastepnych dni zorbilem dwa godzinne treningi i nie boli ani w trakcie, ani po biegu!!! Moze wielu z WAs uzna, że start w sobotnim corssie to nie jest dobry pomysl ale wlasnie to planuje ;)Che zoabczyc jaki slaby jestem po takiej przerwie Fechnerinho: zapraszam, poscigamy się ;P
wreszcie jakies pozytywne wiesci powodzenia na crossie! moj trening tez poki co idzie jak krew z nosa - jak nie koliduje z praca, to sie pogoda p...i :/ jak nie podtopienia to jakies huragany do 100-120km/h. mialem w sobote robic sprawdzian na 5k na parkrunie a tymczasem jestem 2 tygodnie do tylu z planem, bo powtarzam juz trzeci raz drugi tydzien. zreszta sam parkrun tez ma problemy bo trasa zalana od polowy grudnia i jesli juz to odbywa sie po crossie... masa biegow poodwolywana, wiec tez nie wiadomo czy jest sens sie rejestrowac, bo nie wiadomo czy sie odbeda... jak sie nie obrocic... poki co wzialem sie za segmenty na stravie... generalnie jest wesolo
McKracken u mnie jest takie parcie na biegi, że już muszę układać starty do czerwca. Właśnie nie zdążyłem się zapisać na bieg 27.04, bo wyczerpały się miejsca. Liczę, że może wcisnę się z rezerwy. Praktycznie wszystkie listy zapełniają się w tydzień. Zapisy na bardzo popularne biegi tj. Bieg Konstytucji, Bieg Powstania, Bieg Niepodległości (triada organizowana przez WOSiR) trwają niecałe 3 dni, a miejsc jest min. 5k. Tak naprawdę to u mnie w tej chwili jest walka o pakiety ale dzięki temu już wiem, gdzie będę startować aż do lipca
U mnie za ciekawie nie jest. Na tygodniu idę do lekarza, zobaczymy co powie. Od wtorku nie biegam, ból cały czas jest odczuwalny. Nic za bardzo nie pomaga. Ciągnie się oczywiście za mną ten upadek
McK - piszesz o tym, że u Ciebie idzie wszystko jak krew z nosa ale idzie Ja miałem być obecnie już na pełnej, tymczasem nie wiem jak to wszystko się potoczy. Do biegów tak niewiele zostało a ja w totalnym proszku
I jak tam Strava Premium? Ja dziś pierwsza przebieżka po 4 tygodniowej przerwie, kupiłem nowe buty bo w starych amortyzacja się wyczerpała i faktycznie w nowych Asicsach się biega jak w trampolinkach. Przymierzałem i biegałem po sklepie we wszystkim, a jednak i tak zostałem przy Asicsach... Przy okazji polecam sklepbiegacza w Krakowie, bardzo fachowa obsługa, pomierzyli mi stopę, pooglądali jak truchtam (wygląda na to że pronacja mi zanika, po wzmocnieniu nóg) i posłużyli fachową poradą. Po miesiącu wolnym przygotowania od nowa zaczynam, generalnie nie mam parcia na wyniki, mam nadzieję że wszystko będzie ze zdrowiem w porządku, tyle starczy.
McKracken, są zawody klubowe i takie typowo niekomercyjne. Startuje na nich zwykle 100-200 osób przy bieganiu po normalnych otwartych ścieżkach. Jednak, akurat na moim terenie, biegów z atestem na 5km i 10km jest ok. 25 w skali całego roku przy w pełni wyłączonej trasie. Więc jeśli już startuję to wybieram biegi, gdzie później mogę pochwalić się swoim dobrym wynikiem
Takich masówek na powyżej 1k wcale nie jest tak dużo - 3 na 5km i 5/6 na 10km. Problemem jest to, że tak szybko otwierają zapisy i jeszcze szybciej te miejsca są zajmowane
ja dzisiaj 16-sty z czasem 2 min gorszym niz na ostatnich zawodach w ktorych bralem udzial( wtedy zajalem 5 miejsce) Z samego beigu jestem zadowolony bo jak na dwa treningi po 3 meisiacach przerwy to cudów sie nie moglem spodziewac Z miejsca juz nie mimo, ze wyprzedzilem gosci ze swojego klubu, ktorzy cykaja po 100km tygodniowo. Za miesiac juz walcze o pierwsza 5-tke
Jeszcze odnośnie oblegania biegów to u Vendetty startowało kilkadziesiąt osób. W Falenicy k. Warszawy (też cykliczne biegi górskie) startuje regularnie 500-600 osób. Po lesie. Ludzie powariowali
no to jest bieg gdzie nie ma nic do wygrania, procz skromnych upominkow ale tez wpisowe jest male bo tylko 5zl. Za to czołówka to bardzo mocni biegacze z zyciowkami w maratonie po 2:45 i dychy 37/38 min Co do frekwencji to tak to jest w biegach gdzie organziator nie daje na koniec medali. Wiekoszosc biegaczy w tych czasach to kolekcjonerzy medali... Dla powonania trasa zawdów zBiemNatury, ktore organizuje moj klub znajduje sie 2 km od miejca dzisiejszego crossu a biega tam po 200 osób.
Platini, a Tobie co dolega ? coraz mniej zdrowych w naszej grupie
Pod koniec stycznia na jednym z treningów na samej końcówce (około 150m od domu ) upadłem, przy upadku prawą nogą uderzyłem się w lewą za kolanem. Bolało, zrobiłem tydzień przerwy, biegało się nawet nieźle, jednak ból powrócił, jest nieznośny. W nocy się budzę, muszę rozmasować kolano, przejść kilka kroków. Proszę tylko by jak najszybciej wrócić do biegania, by nie było jak rok czy dwa lata temu. Starty opłacone, miał być mocny trening, tymczasem totalna klapa
zdrówka Platini Niestety co widac nawet w naszej grupie bieganie to jeden z bardziej kontuzjogennych sportów :/ Najgorsze jak ktos do czegos trenuje, a pozniej przez kontuzje wszystko idzie na marne i trzeba zaczynac od poczatku. Mozna sie niezle wk@#$@#%ć Dla pocieszenia powiem, że najgorszy jest pierwszy miesiąc - pozniej juz jakos leci
Ktore programy na komórkę mają funckcje coucha ala endomondo, chodzi mi o informowacje dotyczącą czasu i metrażu po 1 km? ... Nie wiem dlaczego, ale od dwoch dni endo nie lapie gpsu, posiadam drugi program runtastic i tam złapało od razu, ale brak funkcji coucha mi troche doskwiera
Trewor udało się ustalić. Trasa w Żywcu ma całkowitego wznosu 222 m. Spadek 220 m. Moj entuzjazm opadl, da sie ją pchnąć, tylko zastanawiam, sie czy mi sie chce biec treningowo 21 km za 50zl + dojazd za medal i recznik
Kolo domu mam podbieg na wiekszym wznosie, i to na 2 km, wiec raczej pasuje.
28 lutego jest jeszcze bieg na Skrzyczne 7 km. ALe tu tez poszaleli z wpisowym, aktualnie juz 90 zl.
Cytat:
W ramach wpisowego gwarantujemy: - kupon rabatowy -20% procent do wykorzystania do dnia 30.03.2014r. w sklepie internetowym: www.sklep.alpinsport.pl - udział w losowaniu nagród rzeczowych, - chustkę wielofunkcyjną - dobrą zabawę - ciepły posiłek - batonik - napój izotoniczny
zdrówka Platini Niestety co widac nawet w naszej grupie bieganie to jeden z bardziej kontuzjogennych sportów :/ Najgorsze jak ktos do czegos trenuje, a pozniej przez kontuzje wszystko idzie na marne i trzeba zaczynac od poczatku. Mozna sie niezle wk@#$@#%ć Dla pocieszenia powiem, że najgorszy jest pierwszy miesiąc - pozniej juz jakos leci
Dzięki V Popieram w pełni - trenuję pod opłacone już starty, wiadomo jak to już powinno wyglądać, tymczasem zostaje czekanie. Zaplanowałem sobie fajne biegi, tymczasem wiem już że nie zrobię wyników nie wiem jakich.. Pocieszenie dobre wierzę że u mnie rozbrat z bieganiem nie będzie trwał zbyt długo.
Trasa w Żywcu ma całkowitego wznosu 222 m. Spadek 220 m.
Tyle mi mniej a więcej wyszło, jak dodawałem z wykresu
Originally Posted By: lupus
28 lutego jest jeszcze bieg na Skrzyczne 7 km. ALe tu tez poszaleli z wpisowym, aktualnie juz 90 zl.
Nieźle... ponad 10zł za km przyjemności to już sporo. Sprawa wpisowych zaczyna bywać częstym tematem rozmów. Ja na razie płaciłem za Interrun coś koło 40zł <w pakiecie m. in. bardzo fajna koszulka, także na plus>, za Pszczynę 25zł <też w miarę koszulka bez rękawów> i za Jastrzębie ~40zł <tutaj tylko jakaś chusta, ale za to losowanie nagród po zawodach przysporzyło wielu emocji, także też można uznać, że się zwróciło>. Niestety kwoty w granicach ~100zł trochę odstraszają.
Nie narzekać Już był tutaj wklejany artykuł o faktycznych kosztach organizacji biegu. Wpisowe nie równa się zawartości pakietu, jest mnóstwo innych kosztów i praktycznie żaden bieg się nie zwraca, są dofinansowane przez samorządy w ramach promocji sportu.
Jest moda na bieganie i czesc organizatorow to wykorzystuje.
Gdybym sobie chcial pyknac ten odwolany bieg u mnie, Żywiec i Szczyrk to mam nowe buty
U mnie bieg odwolano, bo gosc za wpisowe w dniu zawodow chcial 100zl za 10 km A trasa leci trasa biegu niepodleglosci, sciezką, gdzie trzeba obstawic 2 mosty 4 straznikami (petlę sie biegnie). Ludzie poszli po rozumum do glowy i zawody odwlano, nawet juz strona biegu nie dziala
Wilcze Gronie 2 tygodnie temu, 15 km , 750 m w pionie, wpisowe bylo 25/35 zl. Bieg po szlakach, limit 400 osob wykorzystany. Szczyrk przegiecie, a widac, ze sponsorow sporo, trasa szlakiem i taka cena. Gdyby jeszcze pakiety byly bogate to ok, a batonik i powerade to przeciez zadne koszty.
Zywiec, Cieszyn i Skoczow organizuje ta sama firma, jestem ciekaw czy w tym roku beda tez takie gowniane koszulki. Juz bym wolal zwykly t shirt albo placic 10 zl mniej.
Ale w duzych miastach, gdzie jest duzo biegaczy to widac po wpisach chlopakow, ze jest cisnienie na bieganie.
No może wykorzystują albo miasto sępi. W Krakowie musze przyznać, że jest bardzo dobrze. Np. bieg 3 kopców - 25zł przy wczesnym zapisie, w pakiecie koszulka, medal, karnet tygodniowy do klubu fitness i jakiś powerade, także całkiem przyjemnie
bez dotacji z miasta na wpisowym do 40zł wychodzi się w plecy na organizacji Wklejalem neidawno link jak wyglada zorganizowanie biegu. Pasjonaci i zarobasy porobili biegi z malym wpisowym i wypasionym jadlem itp itd i przyzwyczaili ludzi do takich rarytasów no i teraz wszyscy mysla ze to takie hop siup A fakty są takie ze organziacja to kupa roboty a np. sam pomiar elektroniczny to koszt 3-4 tys za bieg. Za dobra robote trzeba dobrze zaplacic. Niektorzy chą na tej ciezkiej rpacy zarabiac wiec takie rzeczy mnie nie dziwią
Prawda jest taka, ze jak nie ma 100 uczestnikow to wogole niepotrzebny jest pomiar elektroniczny,a koszty wtedy spadaja z kilku k do kilkuset zl, jezeli chodzi o same wyniki.
Vendetta tez dobrze napisal. Czesc biegow jest robiona po kosztach i jeszcze czesto organizatorzy dodaja cos od siebie, a rzadko kiedy wychodza na plus. (pomijaj wielkie biegi masowe). Nie macie pojecia ile trzeba papierkow zalatwic, zeby zorganizowac nawet maly bieg.
Gdzieś tam pamiętam, że temat ten był już poruszany i nie miałem zamiaru do tego wracać i wszystko racja... ale w dalszym ciągu uważam, że płacenie np. tych 90zł za 7km biegu... Ale wiadomo: nie chcesz, nie musisz.
Originally Posted By: Vendetta
bez dotacji z miasta
Bardziej miałem na myśli tą kwestię i zaangażowanie naszych... np. w tego typu działalność, zamiast marnotrawienie $ w inne ciężkie do zrozumienia "inwestycje" <jestem jak najbardziej za tym, żeby ludzie biorący udział przy organizowaniu tego typu imprez byli za to wynagradzani, czy to dodatkowo czy to wg przydziału obowiązków, bo często na niektórych stanowiskach nie mają ich za wiele; ale tu wiadomo, że bez pasji i czucia "tego" nic dobrego nie powstanie>. Jest teraz zainteresowanie, ludzie chcą się poruszać, a tego typu imprezy zachęcają do tego. Ale to temat rzeka. Ktoś napisze, że u niego jest OK, miasto w odpowiednim stopniu dba o tego typu rzeczy, a jak ktoś chce sobie biegać, to niech sobie idzie np. lasu czy do rzeki , dlatego nie ma co rozwijać tematu, tylko iść... pobiegać. Co kraj to obyczaj czy co człowiek to opinia... jakoś tak to leciało.
Miasta wolą łożyć na kluby piłkarskie, gdzie ludzie zarabiają po x średnich krajowych, niż na sport amatorski, który jest nieporównywalnie tańszy. Dla mnie miasto nie powinno wspierać zawodowych klubów, kosztem amatorów. Poza tym jak słyszę, że ktoś mówi, że basen się miastu nie opłaca, bo się nie zwraca to mnie coś bierze. Basen nie jest od zarabiania na siebie, tylko jest dla mieszkańców, którzy zapłacili za wybudowanie tego basenu, oraz płacą tyle podatków, że na basen również powinno starczyć.
Na Stravie mozna dodawac znajomych jak na endo? Jesli tak to powiedzcie jak to zrobic Okazało się, ze na moj telefon jest gwarancja 2 lata i wlasnie dzisiaj go odebralem z salonu. Fart bo juz go mialem wyrzucic, gdyz naprawa się nie opłacala.
Moja kombinacja na 0,5l wody: - 2 pełne łyżeczki miodu, dokładnie mieszam - szczypta soli (aby nie popsuć smaku) - ok. łyżki soku z cytryny Napój spisuje się lepiej niż izotoniki i przede wszystkim smakuje lepiej, jak dojdziesz do własnych proporcji to przy nim zostaniesz. Nie wiem jak ma się tu kwestia miodu, jak ze sklepowym nie mam kontaktu, tylko prawdziwy, bez paragonu Miodu generalnie jem sporo, także na jakości nie oszczędzam.
Koledzy zazdroscilem zazdroscilem i sam zacząłem biegac. Biegam od 3 tyg sprawia mi to przyjemnosc wiec narazie jest ok . Dzis pierwszy mierzony bieg Parkrun Łódź 5km. To narazie moje mozliwosci ale idzie w dobra strone Docelowy bieg to 10km 26kwietnia pozdrawiam
Moja kombinacja na 0,5l wody: - 2 pełne łyżeczki miodu, dokładnie mieszam - szczypta soli (aby nie popsuć smaku) - ok. łyżki soku z cytryny Napój spisuje się lepiej niż izotoniki i przede wszystkim smakuje lepiej, jak dojdziesz do własnych proporcji to przy nim zostaniesz. Nie wiem jak ma się tu kwestia miodu, jak ze sklepowym nie mam kontaktu, tylko prawdziwy, bez paragonu Miodu generalnie jem sporo, także na jakości nie oszczędzam.
Musialem dac wiecej cytryny, zeby zabic smak, ale wyszlo pyszne. Wzialem jakies 350 ml na trase. Minus, dwa razy sie na lanie musialem zatrzymac
Mi sie dzis koszmarnie bieglo, nogi zmeczone, czworki caly czas, potem wysiadly lydki i na koncu dwojki.
Wyczłapałem swoje, co ciekawe gorna czesc, gdzie jest najtrudniej nawet bieglem dosc dobrze i to nawet na drugim podejsciu. Ale do domu dobieglem juz wykonczony. Dajcie jakis przepis na domowy zel energetyczny
ja tez tragedia jeszcze po powrocie jako tako biegam te krótsze odcinki ale po dlugich ledwo zyje. Dzis po bieganiu pakuje w sibie doslownie wszystkoc o mam pod reka. Na obiad kurczak + ziemniaki + brokuly w duzych ilosciach a teraz kilka nalesnikow z dzemem sobie zrobilem. Ledwo zjadlem i znowu mysle co by zjesc...
Na endo smigamy na km w marcu - prosze Panowie dolaczac. Dodalem na marzec jeszcze bieg jednogodzinny Wbijać
W lutym najwięcej mięśni spalił Koski, Podstawek i Kaka.
Na Stravie najwiecej km natlukli Vendetta (25 km wybieganie pomoglo), Podstawek i McKracken. Stanardowo powalczylem z wami tylko na wznos, tu widze Vendetta dobrze tez pociskal, a jbrach katuje podbiegi na Cytadeli
chyba się źle wyraziłem, "wytrzymałość" to nie było dobre słowo, jak najefektywniej "przyzwyczajać" organizm do szybszego biegu a co za tym idzie biegu na wyższym pulsie?
chyba się źle wyraziłem, "wytrzymałość" to nie było dobre słowo, jak najefektywniej "przyzwyczajać" organizm do szybszego biegu a co za tym idzie biegu na wyższym pulsie?
Prosciej bedzie jak napiszesz swoj cel i pozycje wyjsciowa, bo inaczej z toba sie chyba nie dogadamy
W Wiązownie był rozgrywany półmaraton (start o 12:00) i moja piątka (12:15). Trasa najzwyklejsza z możliwych. 2,5km w jedną i nawrót Na starcie ustawiłem się wysoko, bo mało biegaczy i wg czasów z ubiegłego roku powinienem załapać się do 50-tki, która jest klasyfikowana wg brutto. Plan był taki, aby na początku podpiąć się pod kogoś, a najlepiej pod grupkę, żeby schować się przed wiatrem w twarz. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Od razu ze startu ok. 20 osób ruszyło bardzo mocno, a ja nie chciałem się trzymać za wszelką cenę. Skutek był taki, że po 200m byłem już kompletnie sam. Przede mną uciekająca czołówka, za mną nikogo. Tak też dobiegłem do mety. Z czołówki złapałem tylko jedną dziewczynę, która mocno osłabła na ostatnich 500m. A tak to facet przede mną był o 40s, a za mną o 30s. Ale dzięki temu zostałem wyczytany przez spikera Ogólnie z czasu 18:44 jest bardzo zadowolony. Cel na 2014r już bardzo blisko. Taktyka była właściwa, co prawda początek miał być wolniejszy, ale ok. Nie finiszowałem, bo nie było o co więc pewnie jakieś rezerwy jeszcze są. Ten bieg jest fajnym udokumentowaniem tego, że ostatnio naprawdę super się czułem. Z tygodnia na tydzień było lepiej. Zdrowie też dopisywało. Sam bieg był kameralny. Miał swój klimat. Myślę, że zawitam do Wiązowny za rok
zapomniales napomknac, ze poprawiles poprzednia styczniowa zyciowke o 52 sekundy, co na tym dystansie robi wrazenie i to duze co do rezerw to tetno sporo ponizej tego styczniowego, wiec wyglada na to, ze 13.04 moze byc bardzo ciekawie jesli chodzi o poprawe PB na dyszke jeszcze raz gratuluje i trzymam kciuki za zlamanie 39 minut
Oczywiscie jest to rekord mecz.pl na 5km Ja w sumie nie bieglem szybkiej 5-tki nawet gdy w ubieglym roku byłem w formie. Najlepszy moj wynik to nieoficjalny czas z trzebiatowskiej dyszki gdzie 5km przebeiglem w 19:12 a 10 oficjalnie w 39:12( endo 38:52)
Jestem ciekawy czy dasz rade zlamac to 39 z tej 5-tki wynika że spokojnie powinienes to zrobic ale wiaodmo ze roznie to bywa z zawodami. Trzeba idealnie trafic z dniem a i trasa musi sprzyjac biciu rekordów Tak czy siak powodzonka!!!
Wynik świetny, tego jednak można się było spodziewać. Możesz spokojnie atakować 39 jak pisze V, nie ma innego wyjścia. Trafisz z dniem to będzie izi. Ja nigdy nie biegłem na 5km. Nawet o tym nie myślałem, teraz to wiadomo..
Originally Posted By: Vendetta
wiem, ale zarówno u jednego jak i u drugiego nie zapowiadało się na to zeby to mialoby byc coś powazniejszego.
Niby wydawało się, że nic poważnego a ciągnie się za mną sporo czasu. Nie wiem kiedy wrócę do biegania, nic za bardzo nie pomaga, mięsień dalej daje o sobie znać. Rezygnuję z pierwszych zawodów raczej (6.04 - półmaraton). Co dalej to zobaczymy Co było u lekarza - mocny stan zapalny kolana, naciągnięty mięsień kulszowo-goleniowy. Nie pomagają maści, lód, ćwiczenia. Dalej odpoczywam ale to wkur.. już ma maxa bo czas niestety szybko leci
McKracken, zgadza się, tętno niższe. Co prawda wtedy trochę pasek mi zjechał, ale nawet moje własne odczucie było takie, że wczoraj trochę rezerwy było. Pewnie wynika to z tego, że nie miałem z kim się ścigać, a samemu ciężko się zmusić do przyspieszenia w końcówce. Zresztą zaraz po biegu czułem, że dałbym radę przebiec tym tempem jeszcze ze 2-3km W ogóle ciężko porównać obie 5-tki. Wtedy trasa była bardzo kręta, mroźno, śnieg i wiatr. Teraz trasa fajniejsza, +3 i lekki wiatr
Yyy ze tak zapytam, ile ważycie Panowie? ... czy da się szybko biegać, nie tracić na wadze? ja mam 90 kg i czas na 10, 50 min, chciałbym go poprawic, ale nie chce tracić na masie, jest to realne>? da się szybko biegać z dużą wagą?
da rade Jakis super wynikow przy takiej wadze nie osiagniesz ale kilka minut zjedziesz na luzie. Oczywiscie to bardzo ogolnikowe stwierdzenie bo waga to tylko jeden z cyznnikow jaki wplywa na czasy jakie uzyskujemy.
ja wazylem jakies 6 lat temu 100kg, pozniej zszedlem do 82 a na polowce w szamotulach wazylem juz nawet 78 ale wtedy juz bylem pezetrenowany i zle sie czulem z taką wagą ( przy wzroscie 188cm). Teraz po 3meisiecznej kontuzji waze natomiast 85 wiec troche karuzela hehe. Pewnie zejdzie mi do 82-83kg ale nizej nie chcialbym juz schodzic
Lece glownie "z góry". Teraz jeszcze przywalilem treningi codzienie i mimo, ze ladowalem rowno w niektore dni to co 2,5h, wszystko sie przepala. Nie nadazam juz z uzupelnianiem Na szczescie urlop sie skonczyl, nogi wysiadly, moge odpoczywac
Co było u lekarza - mocny stan zapalny kolana, naciągnięty mięsień kulszowo-goleniowy. Nie pomagają maści, lód, ćwiczenia. Dalej odpoczywam ale to wkur.. już ma maxa bo czas niestety szybko leci
No to niefajnie To wszystko efekt upadku czy przeciazeniowe? Zycze jak najszybszego powrotu do zdrowia
No to niefajnie To wszystko efekt upadku czy przeciazeniowe? Zycze jak najszybszego powrotu do zdrowia
Bardzo niefajnie. Raczej upadku i tego kopnięcia. Dopiero zaczynałem przygotowania, nie było jakiejś wielkiej jazdy treningowej więc przeciążenie wg mnie odpada. Dzięki, obym już niedługo mógł znów pykać km
Na początku, bo nie miałem okazji - dzięki bardzo Panowie za słowa wsparcia i otuchy (dużo znaczą), nie jest łatwo. Cierpliwości brak. Co u mnie ? Lekarza mam chyba za jakieś 2 tyg., nawet bardzo nie wiem, bo średnio wierze, że mi pomorze bez otwierania. Co za mną ? Fizykoterapia - laser x9 + pole magnetyczne x9 - do dóópy, niby złagodziło trochę ból, ale nie polecam. Miałem też wzmacniać mięśnie nóg, co od 3 tyg. robię w domu i duupa, po ćwiczeniach ból jest; dołożyłem wzmacnienie brzucha. Najbardziej boli po schodach. Ten tydzień postawiłem już na trochę ruchu, czyt. spacery (jakieś 18 km) + basen, jutro idę potruchtać na biegu promującym sklepbiegacza, zobaczymy jak zareaguje kolano W przyszłą środę jestem zapisany na terapię układu powięziowego, już raz byłem i po zabiegu ból nie doskwierał, czy przejdzie (?) nie wiem, chwytam się wszystkiego i czasami kur#$cy dostaję. Jednak mimo kryzysów nie odpuszczę, w połowie kwietnia lecę dychę. No i kiedyś królewski dystans - must run ! Zacząłem odpalać endo, jak widzicie. Postanowiłem też, że od poniedziałku idę w las, pewnie głupio robię ale to już zbyt długo trwa.
Przy okazji nadmienię, bo może ktoś się rozgląda za nowymi kapciami, to za tydzień na otwarciu sklepubiegacza do zakupionych butów właśnie 15.03 (niezależnie w jakiej cenie) dawać będą za free Ipoda, wymiennie na 20% rabatu. A jako, że się wybieram to możemy się dogadać.
Poza tym mam do sprzedania wygraną w konkursie białą, techniczną koszulkę UA (wiem, że Lupus się w ich odzieży lubuje/lupusuje :p), niestety mieli tylko rozmiar L, na mnie za wielka, miałem ją na sobie raz tylko do przymiarki.
Jak ktoś zainteresowany to zapraszam na priv, mogę podesłać więcej fotek, również w większej rozdzielczości.
To co sie działo dzisiaj na ścieżkach biegowych, przerosło najśmielsze moje wyobrażenie, tak wielu ludzi nie widziałem od dawien dawna i bardzo dobrze moda na zdrowe spędzanie czasu, prokreacja biegania i aktywności ruchowej przez media przynosi efekt, jest się więc z czego cieszyć i liczyć na więcej. Sam do niedawna byłem raczej zwolennikiem spędzania troszkę innego również "aktywnego" wieczornego spędzania czasu, ale od wiosny ubiegłego roku staram się pilnować i dobrze mi z tym Kilka ciekawych wniosków z dzisiejszych obserwacji płci pięknej na biegowych ścieżkach, co prawda zwróciłem już w ubiegłym tygodniu na to uwagę, ale dzisiaj średnio co trzecia dziewczyna, kobieta biegła stylem ... ze tak powiem ... kaczuszki, nie nie chcialbym się z tego nabijać, chociaz uśmiech sam się pojawia na takowy widok i stąd pytanie, czy to normalne u kobiet, czy po prostu wczesniej tego nie zauważalem Jezeli ktoś widzial idącą lub biegnącą kaczuszkę, to wie o czym mówię Kolejna nurtująca kwestia, od czego zalezy dyspozycja dnia i ogolnie samopoczucie podczas biegu? Dzisiaj rano mialem cel, przebiec moją zyciowke na dyche i co? nico .. niby wszystko ok, wyspany, samopoczucie dobre, a nogi odmawiają posłuszeństwa ... tzn niby ok, ale z zyciowka bez szans ... więc pozostał po owej dyszce jeszcze rekreacyjny przebiej aby troszke jeszcze wykorzystac rewelacyjną, chyba najlepszą w tym roku pogodę i trzecia zastanawiająca i równiez smieszna sytuacja własnego umysłu, ile razy słyszycie w swoje głowie, ej chlopie wystarczy, juz nie dasz rady, zatrzymaj sie, zawiaz sznurowadło (chociaz dobrze trzyma :), odbijesz sobie nastepny raz itp itd, jak wiec sobie z tym rowniez radzicie? To chyba na tyle, ogolnie fajny weekend i oby pogoda sie utrzymala, bo jakos endorfiny u mnie lepiej buzują przy sprzyjających okolicznościach przyrody i nie tylko
zeby dobrze sie czuc w dzien zawodow musisz sie wyspac i i ogolnei dobrze odzywiac. Ale z odzywianiem to nie ten jeden czy dwa dni tylko kilka wczesniejszych. No i oczywiscie kwestia motywacji do tego. Akurat ja nie mam problemyu z motywacją na zawody, a wrwecz czesto sie przemotywowuje Oczywiscie to jaki wybnik osiagniesz odzwierciedla przede wszystkim to jak zapi@#$@#asz na treninu ale to chyba oczywiste.
Co do odpuszczania w trakcie biegu to ja akurat nie odpuszczam. Nawet jesli wiem ze pobiegne slabiej walcze do konca. Tylko raz mialem ochote zejsc z trasy ale to ze wzgledu ze bardzo zle sie poczulem a to bylo akurat swiezo po tej aferze, ze smiercią biegacza na trasie zawodów i jakos tak mialem watpliwosci. Ostetcznie jakos sie doturlaem do mety
Co do kaczuszek to u mnie tez ich jest pelno ale nie zastnawiam się skad to sie bierze Fakt, że pgooda dzis zajebsita ale ja biegalem po takim terenie gdzie nei spotkalem zadnego beigacza i tylko jednego rowerzyste. Wbieglem tez na strzelnice wojskową i mijalem tabliczki z napisem" przebywanei na terenie grozi smeircią lub kalectwem" Juz tam nie pobiegne
.... strzelnica wojskowa haha no to ciekawy teren sobie znalazłeś do biegania ... aż sobie to wyobraziłem haha, własnie w takich okolicznościach chyba mozna zaliczyć zyciówkę i to jaaaaką Czy progres 8 min na rok to dobrze w biegu na 10 km? Jakoś czuję pewien dyskomfort z tego powodu, owszem, jestem za ciezki, juz pisalem o 90, a bylo over 100, do tego uwazam ze się przykładam do treningu, do tego 2-3 razy siłka w tygdniu i ogolnie jestem zadowolny ze swojej kondycji. Z 58 min zjechalem do 52, wiem wiem ze wzbudzi to ironiczny uśmiech, ale czy realne jest do jesien poprawić ten wynik do 45 minut przy wadze 85 ... np, robiąc srednio 80 km na miesiąc ... Biegam 2-3 razy w tygodniu ...
kazdy progres powinien wzbudzac szacunek a nie ironiczny usmiech ogolnie dla mnie kazdy kto w tych czasach znajduje chwile by sie poruszac zasluguje na szacun
Spokojnie moglbys biegac 45 minut przy wadze 85 kg i trenujac 3 razy w tygodniu. Ale musialbys robic nie 80km w meisiacu tylko ze 150
JA tez chodze na silke 3-4 razy w tygodniu i akurat w tym momencie waze 85kg
Z biegowych ciekawostek powiem Wam, że wczoraj po pracy byłem na kameralnym (jakieś 20 osob) spotkaniu wielkim w pozytywnym znaczeniu tego słowa "świrem" biegowym - Adamem Lusawą, który biega m.in "setki" górskie i marzy mu się bieg ultra wokół Mount Blanc liczący 168 km i biegnący przez 3 państwa - Francję, Szwajcarię i Włochy. Oczywiście na marzeniach nie poprzestaje tylko czyni kroki ku och realizacji, tu mianowicie mimo, że trzeba zdobyć kwalifikację do udziału w biegu to jeszcze potrzebne jest szczęście aby zostać wylosowanym, ostatnio nie miał tego szczęścia... Kwalifikacja jest tylko na 2 lata, pozniej trzeba ją odnawiać, a polega z tego co pamiętam na przebiegnieciu dwóch "setek" gorskch w określonym czasie. Opowiadał ze dlugosc trasy tego biegu jest czesto zmienna i zależy np. od warunków atmosferycznych, bądź innych... okazuje się np. że gdzieś osunęły się skały i dostaje się smsa że trzeba jeszcze pokonać dodatkowe 10 km, bądź mówił że bodajże w 2007 czy 2009 tydzień przed zawodami była piękna pogoda w górach i każdy szykował się do startu na krótko a w dzień zawodów było już tyle śniegu źe ludzie brodzili po kolana a bieg skrócono do 109 km !!! Mówił, że już po jakimś tam dystansie to juz nie jest kwestia przygotowania fizycznego które oczywiscie tez jest wazne tylko głowy, że biegnie się jak na haju, ktory oczywiście uzależnia... albo opowiadał o swoim pierwszym biegu ultra na 100, kiedy to na postojach zasypiał ze zmęczenia jak dziecko i kolega z którym biegł musial go budzić, najgorszy czas wtedy miał. Albo o biegu piaskow (nie, nie brał udziału) gdzie trzeba mieć jakies tam urządzenia do wyciągania jadu, no i że ogolnie na takie biegi rusza sie z polisą ubezpieczeniową obejmującą transport zwłok do kraju. Co do jego czasów to np. 5km-18.xx, 10km-38.xx, połówki nie pamiętam, maraton chyba 3.19 (mówił że do zejścia ale nie ma kiedy) zrobił też połówkę IronMan'a i został zdyskfalifikowany jako ostatni z wyścigu kolarskiego, na którym oprócz amatorów startowali też zawodowcy i jeśli zostało się zdublowanym to organizatorzy ściągali z trasy... Ogólnie po spotkaniu trochę poczułem bezsens swojego biegania i czułem się jak zbity piesek, bo czymże jest moje truchtanie do wyczynów takich zapaleńców, ale po przespaniu się z tym i nabraniu dystansu tylko jeszcze bardziej się nakręciłem. Ogólnie jak ktoś ma możliwość na spotkanie z biegaczami ultra to gorąco zachęcam - to są niesamowici ludzie i warto ich poznawać i sluchac jak czlowiek potrafi spełniać swoje marzenia i pokonywać wlasne słabości.
To juz nie ten level ogolnie tez uwielbiam słuchac, rozmawiac z ludzmi, co chociazby maraton przebiegli, czytam ich blogi, reportaże i też mnie to niesamowicie nakręca. No, ale nie oszukujmy sie, Twoj przykład to juz jak dla mnie science fiction
dzieki, pudlo bylo blisko, ale to co zyskiwalem na podbniehacg tracilem na zbiegach A jeszcze gosc, ktory ostyatecznei zajal 3 miejsce "frajersko" przeykleil sie do mojej piety na 2 osttanie km i zaatakoweal dopiero na osttanim 50 metrowym zbiegu Pozniej się tlumaczyl ze wie iz tak nie wypada i cos tam cos tam. Nie sluchalem go nawet bo bylem wk@!@$#ony
Dlaczego nie wypada się trzymać jakiegoś zająca i na końcu go wyprzedzić?
Moglbym wymieniac wiele przykladow ale najlatwiej podac przyklad kolarzy Czy to w peletonie czy to na ucieczce są zmiany prowadzących. Ten, ktory leci na przedzie ma ciezej bo musi sie zmagac z wiatrem itp. Wszyscy, ktorzy ogladaja relacje z wyscigów kolarskich pewnie nie raz byli swiadkami kłotni o to kto ma prowadzic lub "jechanie" goscia. ktory nie daje zmian O ile w bieganiu w zwykly bezwietrzny dzien nie ma to az tak duzego znaczenia to gdy wieje tak jak wczoraj to juz ma bardzo duuuuze Jesli dalej macie wątpliwosci przypomiojcie sobie finisz w Londynie... A jesli nie pameitacie to tutaj macie opis http://mariuszgizynski.pl/index.php/2013/08/maraton-w-moskwie/
Mam nadzieje ze juz wtlumacyzlem wszystkim o co chodzi
Nie musisz mi tłumaczyć tak elementarnych rzeczy, bo dokładnie to rozumiem. Jednak nie widzę w tym nic złego. Gdy gra toczy się o miejsca, a nie czas to sam bym tak pobiegł. Zresztą w czasach szkolnych nieraz tak biegłem. Na zasadzie: niech inni się wykażą i jak mnie nie zgubią to później ja poprawię. Równie dobrze można powiedzieć, że Ty frajersko przegrałeś, bo prowadziłeś go i zabrakło Ci sił na finisz więc mogłeś w końcówce kumulować siły na sprint do mety. Naprawdę nie widzę nic złego w trzymaniu się kogoś, a na końcu wyprzedzenie go. Nie nazwałbym tego frajerstwem, tylko taktyką. Przecież chyba nie oczekujesz, że w zamian za prowadzenie puści Cię na końcu. A skoro tempo mu odpowiadało i wiedział, że czołowa dwójka jest poza zasięgiem to trzymał się Ciebie. A jak Tobie odpowiadało prowadzenie go to przecież nie jego wina
Dziś pobiegłem ostatni z biegów cyklu zBN - tym razem 22:49. Cel na cały cykl zakładał łamanie czasu na każdych zawodach, tym razem się nie udało - 25 sek. gorzej od poprzedniego. Warunki ok, dużo mniej błota niż ostatnio, trochę zbyt wietrznie, no i bez deszczu tym razem Tym razem elegancko się rozgrzałem i od samego startu dałem się wyprzedzić tylko jednej osobie (na ostatnich 300m) co zdecydowanie pomagało w biegu Ostatnie 1,5 km z kolką. Opuszczone 1 zawody (wiadomo dlaczego). Cykl jak najbardziej do polecenia, odskocznia od zawodów na twardej nawierzchni, pyszna herbata i rogaliki na mecie Fajna opcja, że zawody co miesiąc na tej samej trasie i można się sprawdzić. Jeszcze tylko wręczenie medali 1.04 na auli AWF i do następnej edycji
To czy takie zachowanie jest frajerskie czy nie to juz osobista ocena kazdego z osobna. Kazdy czlowiek ma inna moralnosc, a fakt ze ten gosciu na mecie bez mojego slowa zaczal sie tlumaczyc mowi sam za siebie Gdyby czul sie z tym dobrze nic by nie powiedzial. Ja w sporcie( a gram jeszcze w pilke i tenisa) kieruje się zasada fair-play, a miejsce jest dla mnie drugorzedne. PRzede wszystkim walcze ze sobą i z czasem, a nie z przeciwnikami na trasie. Nie chowam się za kims kto biegnie 1km pod górke pod wiatr zeby go wyprzedzic na ostatnim-50metrowym zbiegu A tak juz poza tematem to dobrze wiedziec na przyszlosc jak kto to odbiera Bedzie wiaodmo z kim się ma do czynienia.
Tak czy siak Kukis i Podstawek w peletonie kolarskim nie mielybyscie zycia
no to przeciez napisalem ze w bezwietrzny dzien ma male znaczenie, ale w taki jak dzis czy wczoraj w Szczecinie ma i to duze. Zresztą podobne praktyki stosowane są w bieganiu na poziomie zawodowym. Koncze temat bo jesli takie argumenty nie dochodza to dalsza dyskusja nie ma sensu. Kazdy biega jak chce i kazdy w zyciu kieruje się innymi priorytetami Pozdrawiam.
e tam, Vendetta, to tak jakby Kowalczyk sie czepiala Bjorgen, ze ta jej zmian nie dawala jakbyscie sie umowili przed lub w trakcie biegu na dawanie zmian to ok zgodze sie, ze dal ciala, ale jesli nie to jestescie rywalami a nie druzyna i wszelkie chwyty i taktyki dozwolone (oprocz podstawiania nog) zapamietaj jego twarz i nastepnym razem zrob wszystko zeby przybiegl za Toba
tak jak mowilem kazdy ma swoje priorytety i kazdy ma prawo inaczej na to patrzec. Dla mnie takie zachowanie jest FRAJERSKIE, a przyklad Justyny to chyba wypaliles nie znajac tematu i zasad biegów narciarskich Podobne warunki juz raczej się nie powtórzą, więc wątpie ze nastepnym razem bede mial taki problem
Proponuje panowie zaznajomic sie z pojeciami: sport i rekreacja ruchowa.
Inaczej biega sie na zawodach, gdzie liczy sie dla nas miejsce (wspolpraca rzadko spotykana), inaczaej na zawodach gdzie chcemy osiagnac najlepszy czas (bieg prowadzi zajac lub czolowka daje sobie zmiany).
Dla mnie osobiscie pobiegles frajersko biorac na siebie wiatr. W bieganiu dlugodystansowym liczy sie tez doswiadczenie i taktyka, tego u ciebie zabraklo co kosztowalo cie pudlo.
niczego mnie to nie kosztowalo bo gdybym miał, drugi raz pobiec te zawodyto niczego bym nie zmienial No moze jedynie probowal szybciej biec pod górke po zbiegam bardzo slabo. Tak jak mowilem walcze ze swoim slabosciami i czasem a nie z przeciwnikami na trasie Ogolnie to jestem lekko zaskocozny ze Wy az tak "profesjonalnie" podchodzicie do sciagania. Moi znajomi w duzej wiekszosci widza to tak jak ja.
Wraz z nastaniem astronomicznej wiosny zakończyła się grupa obejmująca tzw. offseason czy okres zimy od 22 grudnia do 19 marca. Grupa na ilość km. Okres ten najlepiej przepracował Podstawek tłukąc 661,48 km, drugi był Koski 486,41 km, trzeci Kaka 472,18, czwarty McKracken 447,56 km , piąty kontuzjowany i nie biegający od dłuższego czasu Platini 446,77 km, szósty ja 391,72 , siódmy Kukis 309,45 km, ósmy Jbrach 284,34 km, dziewiąty Fechnerinho 255,51 , dziesiąty Trewor 191,97 km.
Łącznie biegało nas 23 chłopów i machnelismy 4 973 km. Grupa na wiosnę (od dzis do 20 czerwca). Pierwszy lider Dave.ko. A teraz można robić rzeźnię.
Jak forma Panowie? Moja w lesie amazonskim, a tu trzeba powoli myslec o zemscie lewajsów
ja wciaz dochodze po operacji przepukliny, poki co to jedynie marsz i jakas przebiezka z pokopaniem pilki, ale pocisne troche rower za tydzien dwa, bo bieganie odpuszczam
moja forma na pewno jest lepsza niz miesiac temu, ale cos nie moge sie zmusic to mocniejszych treningów Nie biegam tez tylu km ile powinienem chcąc myslac o jakis przyzwoitych rezultatach. To tez dlatego ze nie wyrabiam czasowo( i regeneracyjnie) chcodząc 3x w tygodniu na slownie + 1x wtyg jeszcze w tenisa i w pilka. Jesli chodzi o pilke to teraz bede pykał 2x w tygodniu bo znajomi zglosili mnie do rozgryqwek amatorskiej ligi piłkarskiej, ktora rusza w najblizsża niedzielę Ten zeson biegowy przeznaczam na straty. W koncu bede czerpal radosc z biegania biegajac tylko wtedy gdy mam ochote a nie ze musze jakis trening pdbębnic bo plan tak nakazuje
to miales zbyt ambitny plan, bo plan dobrze skrojony i na miare mozliwosci plan to taki co pozostawia uczucie niedosytu i powoduje, ze "pragniesz" wyjsc na kolejny trening a tak na serio to kazdy plan powyzej 200-250km/mies to juz maratonskie objetosci i ma prawo byc meczacy.
gratulacje dla Podstawka, wykonal kawal dobrej roboty i dostal nagrode w postaci pieknej zyciowki. oby tak dalej to bedziemy mieli w grupie "prawdziwego pro", ktory bedzie nas lomotal w kazdym challengu
moja forma wydaje sie rosnac (odpukac). niestety slabosc na wtorkowym treningu potwierdzila, ze nie ma dymu bez ognia i okazalo sie, ze mam grype na szczescie przechodze ja stosunkowo bezbolesnie, ale od wtorku nie trenowalem, wiec znowu tydzien w plecy w ogole ten rok jakos pechowo, bo z rozmaitych powodow nie zaliczylem jeszcze zadnych zawodow w tym roku no nic, w lecie mam nadzieje sobie odbic
Nie posiadam pulsomierza, no i jak juz wyzej pisalem podobnie jak kolega ilosc spalanych kalorii jest chyba malo wiarygodna, tzn wydaje mi sie zawyzona.
McKracken, pamiętaj i tłumacz sobie, że jak jesteś w formie to łatwiej złapać jakiś wirus, czy lekkie przeziębienie. Gdzieś czytałem, że wtedy organizm jest bardziej podatny na infekcje. Wobec tego musisz być w coraz lepszej formie
U mnie wygląda sytuacja bardzo podobnie do tego co napisał Vendetta. Do połowy roku będę chyba tylko starał się cieszyć bieganiem bez jakichkolwiek intensywnych treningów. Jakoś w styczniu rozpoczęły się u mnie delikatne problemy z bólem w okolicach bioder. Dramatu nie było, ale dyskomfort był na tyle duży, że musiałem zmniejszyć obciążenia. Później trochę dodatkowych problemów zdrowotnych (nie związanych z nogami)i jakoś tak stwierdziłem, że teraz nie będę się katować żadnymi planami treningowymi, a i parcia na wyniki nie odczuwam zbyt wielkiego. Świetnie się czuję jak mogę tak po prostu ruszyć tyłek i machnąć truchtem 5 czy 10 km Oczywiście miło jest popatrzeć jak reszta zapierdala aż miło, "tempówki", długie wybiegania, interwały, ale mimo to nie odczuwam ciśnienia aby teraz robić to samo. Zapewne będę chciał przygotować się pod półmaraton Gryfa(chyba w sierpniu jest w Szczecinie) no i oczywiście na jesień na Niepodległościowy bieg w Goleniowie(tam machnąłem swój rekord na 10km. )
A tak to jak napisał V. Regularnie hasać i cieszyć się tym bieganiem Oby bez żadnych kontuzji. Powodzenia dla wszystkich i zdrowia dużo dla wracających po problemach zdrowotnych.
. Grupa na ilość km. Okres ten najlepiej przepracował Podstawek tłukąc 661,48 km, drugi był Koski 486,41 km, trzeci Kaka 472,18, czwarty McKracken 447,56 km , piąty kontuzjowany i nie biegający od dłuższego czasu Platini 446,77 km, szósty ja 391,72 , siódmy Kukis 309,45 km, ósmy Jbrach 284,34 km, dziewiąty Fechnerinho 255,51 , dziesiąty Trewor 191,97 km.
Gratulacje dla wszystkich co biegali w zimie. Ciężko ruszyć tyłek jak za oknem ciemno i piździ.
Ja niestety w związku z zamieszaniem związanym z gorącym okresem inżyniersko-sesyjnym musiałem odpuścić mocno w lutym.
Ten zeson biegowy przeznaczam na straty. W koncu bede czerpal radosc z biegania biegajac tylko wtedy gdy mam ochote a nie ze musze jakis trening pdbębnic bo plan tak nakazuje
Podepnę się pod to Mam podobne odczucia. Miało być fajnie, ciekawie, czasami bardzo ciężko w tym roku. Co z tego pozostało? Wielkie nic, niby wracam ale sam nie wiem czego się po sobie spodziewać. Miałem być zupełnie na innym pułapie, obecnie błąkam się gdzieś na samym końcu stawki. Wyznaczyłem sobie na ten rok konkretne cele, pewnie bym je w dużej części zrealizował a tak pozostaje jedynie cieszenie się z tego co przyniesie los. Treningów nie będę odpuszczał, gdyż mimo wszystko nie nadrobię olbrzymich zaległości, trzeba będzie starać się zrobić coś z tego co jest.
Originally Posted By: McKracken
a tak na serio to kazdy plan powyzej 200-250km/mies to juz maratonskie objetosci i ma prawo byc meczacy.
gratulacje dla Podstawka, wykonal kawal dobrej roboty i dostal nagrode w postaci pieknej zyciowki. oby tak dalej to bedziemy mieli w grupie "prawdziwego pro", ktory bedzie nas lomotal w kazdym challengu
Sam stukałem takie zakresy więc coś też na ten temat wiem Niby czasami męczy ale można wiele ciekawego z tego wynieść. Podstawek kosi równo i namiętnie Jakiś czas temu pisałem jak go widzę i dalej się tego trzymam. jego treningi przypominają mi moje, mało odpuszczałem, bodajże opuściłem jeden trening, jeden przeniosłem
z calym szacunkiem Panowie, ale spisywanie sezonu na straty w polowie marca to o duzo za wczesnie, bo macie jeszcze kupe czasu, zeby blysnac na biegach jesiennych. bardziej niz kontuzja (zwlaszcza jesli juz wyleczona) smierdzi mi tu wypaleniem i brakiem motywacji, co jest powszechne po planach maratonskich i polmaratonskich. doswiadczylem dokladnie tego samego po zaliczeniu maratonu i najlepszym 'lekarstwem' w moim przypadku bylo skupienie sie na krotszych dystansach lub krosach i poprawie miejsc/zyciowek na tychze, co dalo mi kopa do kontynuowania treningow choc w mniejszej objetosci. nie poddawajcie sie, tylko szukajcie bodzcow, ktore popchna was naprzod niezaleznie od dystansu, powodzenia
Platini jesli teraz bedzie wszystko dobrze to Twoja kontuzja nie byla za dluga i podejrzewam, że wielkich zalegosci nie masz. Ja rok temu po meisiecznej kontuzji, 3 miesiace pozniej bieglem 38:52 w Trzebiatowie
A zmieniajac temat to teraz tak sobie mysle, że w sumie co z nas za zawodnicy zeby mowic o "sezonie startowym"
To nie zmienai faktu ze podejrzewam iż biegajac dla przyjemnosci i bez zadnych planow bede spokojnei smigal 200km miesiecznie
Zgadzam się z tym, co napisał McKracken odnośnie kilometrażu i ogólnie treningu. Owszem też miałem momenty, że nie chciało mi się iść na trening. Szczególnie wtedy, kiedy niesamowicie wiało i leżał śnieg z lodem. Praktycznie pół treningu kląłem pod nosem Jednak wystarczy pójść na jeden trening w naprawdę niesprzyjających warunkach, by później tłumaczyć sobie, że "skoro wtedy poszedłem to i teraz pójdę". W ten sposób granica tolerancji się przesuwa Zresztą często stosuje na sobie inne motywacyjne chwyty, np. "w taką pogodę oddzielamy mięczaków od twardzieli". Inni się z tego śmieją, ale mnie bardzo motywują takie podobne teksty Trochę zboczyłem z tematu. Przy obecnej pogodzie chętnie biegałbym codziennie i jeszcze dłużej. Trening nie sprawia żadnego ogromnego wysiłku. Praktycznie wystarczy godzinka i już nie czuje biegania. Obecnie muszę się aż hamować, żeby nie za dużo i nie za szybko. W moim przypadku program mam tak dobrany, że ~250km miesięcznie nie jest obciążeniem.
to czy czujemy obciazenia wynikajace z treningu biegowe zalezy od szeregi innyczch czynników. Praca, inne aktywnosci sprtowe i to czy lubimy poimprezowac czy nie maja wielki wplyw na nasza regeneracje
Gdybym tylko biegal pewnie moglbym spokojnie latac po 4stówki miesiecznie.
U mnie z kolei podobnie jak u podstawka i chciałbym móc czuć wypalenie czy brak motywacji, niestety mam aż za nadto. Dalej coś doskwiera przez co podświadomie odciążam kolano a to z kolei powoduje przeciążenia w drugiej nodze (powraca ból piszczela - na razie stosuje rozciąganie, masaż i rozciąganie).
Dobrze pewnie się nie skończy ale nie potrafię usiedzieć w miejscu, nie jestem cierpliwy
Polecam zobaczyć w całości:
...skąd ja znam niektóre ćwiczenia, którymi niestety mimo braku chęci dalej muszę się katować, zamiast czerpać przyjemność z tego co najbardziej lubię
Jak komuś nie chce się wyjść na trening to niech pomyśli sobie, że ma możliwość biegania bez bólu i niech spina cztery litery i do roboty
Jak to mówią, nie ma złych warunków, są tylko słabe charaktery.
Patrząc na wagę podstawka 65kg przy 178cm i porównując do moich prawie 85kg 185cm zastanawiam się ile musiałbym zjechać, aby osiągnąć optymalną wagę. Tylko jakoś nie wyobrażam sobie ważyć np. 75, bo wyglądałbym już zupełnie jak patyk.
Za 5 tygodni główny start z celem złamania 40 minut, który będzie jednak mega trudny do osiągnięcia(może nawet niewykonalny). Jeszcze teraz ponad tydzień przerwy w treningach.
Dobrze McK, tylko trzeba zauważyć, że moje starty główne to nie jesień a pierwsza część roku Wypalony nie jestem, chcę jeszcze coś z tego co jest zrobić, zobaczymy ile się uda. Na krótkich dystansach się nie skupię - to totalnie nie dla mnie Najbliższy start mam .. za dwa tygodnie Zapisałem się na tą połówkę dawno temu, nie liczyłem że przytrafi się kontuzja. Pobiegnę treningowo, przecież nic z tego nie zrobię. Najważniejszy start w maju. Czy do tego czasu jestem w stanie mieć mega formę? Wątpię. Więc właśnie - sezon praktycznie poszedł w zapomnienie. Choć z drugiej strony V dobrze pisze jacy z nas zawodnicy
radeke wspomniał o ważnej kwestii - niby jeszcze lekko odczuwam to kolano, ale sam się łapię wielokrotnie na tym jak je odciążam, głupie to ale umysłu nie oszukasz.
Jeszcze zdanie na temat treningu - dla mnie też nie jest problemem wyjść potruchtać niezależnie od pogody jak to się ma u podstawka. Wiele zależy od podejścia, tłumaczenia sobie że tak trzeba i tyle, że na tym zyskamy.
Szereg czynników wpływających na możliwości - skąd ja znam weekendy, przemęczenie innymi sprawami.. Fajnie byłoby zostawić szereg czynności gdzieś daleko za nami ale często niestety się nie da.
ciesze sie Platini, ze w Twoim przypadku to nie wypalenie choc nie odnosilem sie do Twojego konkretnego przypadku, tylko raczej powodowany kategorycznoscia stwierdzenia o sezonie spisanym na straty i swoim wlasnym wczesniejszym doswiadczeniem na tym polu
z wypaleniem sprawa jest bardziej skomplikowana, bo moze dotknac kazdego niezaleznie od tego czy robi 100km/mies czy 500. i nie ma to nic wspolnego z niechecia do wyjscia na trening przy pieskiej pogodzie bo to tylko zwykle wygodnictwo/lenistwo a problem rozwiazuje nadejscie slonecznej pogody. wypalenie jest spowodowane tym, ze w dluzszym okresie nie jestesmy w stanie osiagnac wyznaczonego sobie celu ewentualnie nie widzimy zadnego progresu w kierunku tego celu i w efekcie tracimy wiare w sens calego przedsiewziecia. oprocz kontuzji i przerwie w treningach moze byc to tez spowodowane przez wspomniane przez Ciebie czynniki pozasportowe typu nawal obowiazkow, stres (np. w pracy) czy wspomniana przez Vendette niepelna regeneracja spowodowana inna aktywnoscia fizyczna czy zwyklym brakiem snu. jesli do tego realizujemy jakis plan treningowy i mamy problemy z wykonaniem jego zalozen, stres sie poteguje i pogarsza sprawe. dlatego nie warto 'wkladac wszystkich jaj do jednego koszyka' i bazowac na jednym celu na sezon, tylko oprocz glownego celu wyznaczyc sobie poboczne (np inny dystans, inny sport, najlepiej taki ktory wspomaga osiagniecie tego glownego celu), ktore jesli bedziemy w stanie osiagnac pomoga utrzymac motywacje na odpowiednim poziomie i dostarcza tak potrzebnej 'nagrody' alternatywym rozwiazaniem jest jak tez wspomnieliscie calkowicie zdjac z siebie presje i stres zwiazany z wynikiem sportowym i zaczac biegac po prostu 'dla przyjemnosci' przynajmniej przez jakis czas do momentu kiedy powroci chec do rywalizacji z innymi. ja niestety jak juz wspomnialem juz tam bylem, doswiadczylem i nikomu nie zycze podobnych doswiadczen, bo wytlumaczenie sobie pewnych rzeczy i ustawienie wszystkiego do porzadku zajelo mi prawie 3 miesiace. kosztowalo mnie to ze dwie klotnie z zona i otarte pachwiny, ale grunt, ze sie udalo
co do tego czy jestesmy zawodnikami to dopoki startujemy w zawodach to jestesmy (moze slabymi, moze dobrymi ale jestesmy)
22 marca w Brzeszczach odbyła się IV edycja biegu o dźwięcznej nazwie "Bieg o Złote Gacie". Ileż to razy w dzieciństwie, na boisku szkolnym <miejsce gdzie po zajęciach szkolnych spędzano czas wolny> człowiek słyszał słowa "... przecież nie gramy o złote gacie". Aż tu po x latach udało się powalczyć o tego Graala, o którym wiele słyszano, ale mało kto go widział.
Bieg odbył się na dystansie 10km. Na starcie prócz biegaczy (~300) stanęli również tzw. kijkowcy (~100). Trasa prowadziła obrzeżami miasta, ale start i meta usytuowane były w samym "centrum". O pejzażach na dystansie nie będę się za bardzo wypowiadał, gdyż z każdym biegiem dochodzę do wniosku, że mimo ambitnych planów to widoki podziwiam tylko przed wystrzałem startera, bo potem cel jest już tylko jeden. Trasa wiodła asfaltowymi, jak i gruntowymi ulicami, przebiegała wśród jezior/stawów, także miłośnicy przyrody mogli być zadowoleni. Na 5km i w okolicach 7km "wolontarialne" dzieci raczyły biegaczy wodą, a na mecie oprócz pamiątkowych gaciokształtnych medali, na wszystkich czekała grochówka i jabłko. Wszystko to w cenie 25zł, a dla spóźnialsko-niezdecydowanych 35zł. Główną atrakcją pakietu startowego była jednak wyjściowa koszulka. Największą niespodzianką zawodów była... pogoda. W skrócie: każdemu kto wybiera się w wakacje nad polskie morze życzyłbym takiej pogody na cały okres pobytu.
Jeśli chodzi o samą walkę z czasem to jestem całkiem zadowolony. Po sygnale startowym nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Nawet, gdy po 1km usłyszałem w słuchawkach miłym głosem, że pierwszy km przebyłem w czasie 3:43 to nie zwolniłem. Dopiero drugie ostrzeżenie poskutkowało. 1km we wspomnianym tempie, 2km w 3:56min/km… Wtedy to przypomniałem sobie radę Anny J., że "Nic nie może wiecznie trwać" i zwolniłem. Na 3km do 4:17, a kolejne przebyłem już niczym wytrawny biegacz w równym tempie 4:30 (+/- 3sek.). Samotny finisz nie wzbudził żadnej rywalizacji, ale przynajmniej sprawił, że spokojnie zostałem wyczytany przez spikerkę i przy salwie braw wbiegłem na metę . Życiówki (41:52) co prawda nie pobiłem, ale wyjątkowo nie było to moim celem. Czas 42:50 mieści się w górnej części zakładanego przedziału, także jest OK. Prawdziwe wyzwanie dopiero 30 marca, czyli Półmaraton Żywiecki.
Pany prośba bo kiedyś musiała mnie dopaść kontuzja (pewnie dlatego, że wybrałem trasę tylko po asfalcie) mimo mojego żółwiego tempa.
Mianowicie, nie stanąłem krzywo ani nic, ale im dłużej biegłem tym ból się nasilał i nie dałem rady dobiec do końca. Boli w śródstopiu od podeszwy jak przenoszę ciężar na tę nogę i promieniuje do kostki. Nie boli jak chodzę na pięcie i prawie nie boli jak na palcach, tylko jak na całej stopie.
Ktoś wie co to może być? Przejdzie samo? Jak długa przerwa potrzebna?
Ja miałem ból w pięcie, miesiąc przerwy miałem. Smaruj jakimś samorowidłem i masuj stopę, do tego pomocz w ciepłej wodzie z octem. Do tego kupiłem nowe buty z mocną amortyzacją, dziś po tym śladu już nie ma. Jak boli to nie biegaj, wymasuj aż przestanie.
Super Trewor Za szybko rozpoczales ale tak to juz bywa, że przy adrenalinie towarzyszącej zawodom ciezko odczuc wlasciwe tempo od razu po starcie. Tylko że roznica tego początkowego do tego po zwolenieniu moim zdaniem zbyt duza ale to szczegol. Tak czy siak wielkie gratulacje
Artek: typowa kontuzja biegaczy. Na szczescie to nic powaznego. Mi pomaga tygodniowa przerwa + masaz piłeczką tenisową. A wiecej info znajdziesz tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=3&id=1279 Zdrowia!
Pany prośba bo kiedyś musiała mnie dopaść kontuzja (pewnie dlatego, że wybrałem trasę tylko po asfalcie) mimo mojego żółwiego tempa.
Mianowicie, nie stanąłem krzywo ani nic, ale im dłużej biegłem tym ból się nasilał i nie dałem rady dobiec do końca. Boli w śródstopiu od podeszwy jak przenoszę ciężar na tę nogę i promieniuje do kostki. Nie boli jak chodzę na pięcie i prawie nie boli jak na palcach, tylko jak na całej stopie.
Ktoś wie co to może być? Przejdzie samo? Jak długa przerwa potrzebna?
mnie stopa też daje się we znaki... w zasadzie "z niczego" boli mnie już od kilku miechów mogę chodzić i nawet biegać - ból odczuwam dopiero po zakończeniu biegania - i boli w momencie gdy w jakikolwiek sposób napinam stopę lub wykonuję ruchy rotacyjne... usg i rtg nie wykazały kompletnie nic... za 2 tyg ma wizytę u fizjoterapeuty (zleconą przez ortopedę) ale w międzyczasie chcę się wybrać jeszcze na jakiś porządny masaż - nie wiem na jaki się zdecydować, czy to ma być masaż zwykły, sportowy czy może tajski
poczytałem trochę i raczej pewne jest, że kontuzja zrobiła mi się od nieprawidłowej mechaniki biegania i nadmiernej supinacji
już po napisaniu tu posta dotarłem, że boli wyraźnie na zewnątrz stopy i tylko przy przechodzeniu z palców na piętę (lub odwrotnie) lub chodzeniu
dodatkowo pomagają mi maści przeciwbólowe, ból jest dużo mniejszy, problem w tym, że pomaga krótkotrwale, po czasie ból wraca z tym samym natężeniem
martwi mnie, że nic się nie poprawia, a nie wyobrażam sobie przerwy dłuższej niż kilka dni (zwłaszcza od tenisa ) i w związku z tym pytanie: jak to leczyć?
Jakoś w styczniu rozpoczęły się u mnie delikatne problemy z bólem w okolicach bioder.
Byles z tym u fizjo? Jesli nie polecam sie przejsc, tez mialem problemy z biodrami, ale nie od biegania. ALe bylo je czuc po kazdym dluzszym treningu, w zasadzie wszystyko powyzej 10 km. Im dluzszy tym po zakonczeniu treningu bol wiekszy.
Jakoś w styczniu rozpoczęły się u mnie delikatne problemy z bólem w okolicach bioder.
Byles z tym u fizjo? Jesli nie polecam sie przejsc, tez mialem problemy z biodrami, ale nie od biegania. ALe bylo je czuc po kazdym dluzszym treningu, w zasadzie wszystyko powyzej 10 km. Im dluzszy tym po zakonczeniu treningu bol wiekszy.
Nie byłem. Napisz co ci powiedział, a zaoszczędzę czas i pieniądze
Ja mam od dziecka problem z mobilnoscia bioder. Ale jakies 2 latatemu w okolicach lata, zaczelo mi to dosc mocno dolegac, choc ja sadzilem, ze to dupnelo mi cos w dolnej czesci plecow. Objawiało sie to tym, ze kazdy cięzar powyzej 40 kg wypadal mi z rąk, a bieg im dluzszy tym gorszy, czuc bylo bol w biodrze po jednej stronie. A po treningu jeszcze gorzej. Ale ja tak nawet przebieglem polowke w pazdzierniku, po zawodach kulejac do auta
Poszedlem do fizjo, poleconego przez znajomych, gosc byl z kadra paraolimpijczykow w Pekinie, wiec jakis tam papier ma. 3 wizyty, postrzelal mna, polamal itp itd i przeszlo. Wg niego wszystko promieniowalo od biodra.
Problem z mobilnoscia bioder bede mial zawsze, ale bol ustapil. Przejdz sie na wizyte, znajomi z pewnoscia kogos Ci poleca. Szkoda sie meczyc tak jak ja, na zasadzie, z czasem przejdzie.
Jak zmniejszyłem kilometraż to od razu jest poprawa, wczoraj pełen dystans, co prawda tylko 6,5 km, ale bez żadnych bóli. W weekend machnę 10 albo i lepiej w niedzielę i zobaczymy jak będzie. Jeśli pojawi się znowu to skorzystam z rady.
Chociaż u mnie z pójściem do lekarza to jest tak, że musi mi "urwać" nogę żebym się wybrał
Zacząłeś naprawdę mocno, ze sporym kilometrażem, może ciało się musi dostosować i potrzebuje na to dłuższego okresu. Ja biegam na razie tylko rekreacyjnie, wszystkie moje cele na ten rok schowałem. Poza tym nie chcę za bardzo schodzić z wagi, a to ważne w bieganiu Rower chyba tu się prezentuje o wiele lepiej, bo chyba ciężko tam o kontuzję nie robiąć x tys. km miesięcznie.
Chlopy wbijac na te czelendze na Strave,a kto dzis robi dyszke treningowo to tak jak mowil Podstawek jest szansa wrzucic sie na sam szczyt. Dominacja Panowie!
jest tez grupa wzorem Stravy miesieczna na bieganie na Endo. Tez cmon!
Proszę o poradę, w niedziele biegnę swój pierwszy półmaraton, czas jaki chce osiągnąć to <2h, wiem, ze nie rewelacja, ale mam problem z ... udami, a dokładnie biegałem i biegam w sumie cały czas w spodniach, takich Kalenji do biegania i spoko, ale ze robi sie coraz cieplej mialem zamiar wskoczyc w spodenki, no i w owych spodenkach biec, kupiłem w decathlonie dosyc krótkie z wszytymi majtkami w cenie cos promocyjnej 100 zl i kur... strasznie mnie bieganie w spodenkach obciera, tak masakrycznie, ze na obu udach mam az przetarte do krwi i na samą mysl ich zalozenia dzisiaj dostalem białej gorączki. Przeczytalem na róznych forach o smarowaniu wazeliną lub tłustym kremem, wiec wracając z pracy takową zakupiłem, wysmarowałem i wystarczylo ze przeszedlem po mieszkaniu pare razy to znow czulem jak mnie obciera, nie, nie są za małe, materiał delikatny, a jednak kurde trze. Mam dosyc rozbudowane uda i to dlatego, ale do czego zmierzam, wybiegłem spowrotem w starych spodniach i rewelka, ale pomyslalem czy pod spodenki nie kupić sobie leginsów, bo w samych leginsach to do biegania sie nie namowie, wiec powiedzcie co o tym sądzicie, biega ktos z Was wlasnie w legginsach krotkich i na to spodenki? nie chce sie ugotowac w niedziele w spodniach, bo po jakims czasie sie robią mokre i przez to cięzsze, a jak bedzie cieplo to dyskomfort murowany, nie chce tez juz wiecej kasy wydawac na ciuchy wyższej klasy, wiec kupno nowych gaci za ponad setke odpada ...
Mam 2 pary spodenek z siateczką, przez c nie trzeba nosić bokserek. Nie obcieraja mnie w ogole, a dalem za nie mniej Zobacz czy nie zawiazaujesz za mocno sznureczka w pasie, czasem wystarczy poluzowac i od razu inny komfort biegu.
arkadius, tez nie bardzo rozumiem jak spodenki biegowe moga Cie obcierac jesli nie zatrzymujesz sie na trasie, ale ciuchy trzeba przetrzec troche dluzej przed startem wlasnie po to, zeby wyeliminowac tego typu problemy. jesli spodenki obcieraja biegnij w tym w czym czujesz sie w miare komfortowo, a nastepnym razem zmieniaj odziez na co najmniej miesiac przed startem.
Nie wiedziałem, że dzisiaj jeszcze ktoś się wstydzi uprawiać sport w legginsach W czasie jazdy na rowerze, przy obecnych temperaturach, dość często muszę sobie smarknąć I nie interesuje mnie jak to wygląda z boku, bo ten uprawia sport na powietrzu to świetnie to zrozumie, a ten co nie, to już jego problem, nieprawdaż? W legginsach nic nie obciera, jeżdżę w nich na rowerze również i wszelkiem problemy z obcieraniem i niewygodą odeszły na dalszy plan.
arkadius, chłopaki wyżej dobrze piszą - czego tu się wstydzić? Ja w legginsach śmigam, teraz już oczywiście przerzuciłem się na spodenki ale w zimie nie widzę innej możliwości. Czasami można przy tym wyłapać fajne spojrzenia płci przeciwnej
lupus, kiedyś pamiętam na jakimś forumku laski pisały jak my tak możemy - smarkać na luzie. Nie mamy wstydu, powinniśmy mieć chusteczki itd Pamiętam reakcję facetów
Koleżanka/biegaczka bierze udział w konkursie, do wygrania ma plecak biegowy, kto może pomóżcie proszę i kliknijcie w "lubię to" pod "biegową historię romantyczna”
Koleżanka/biegaczka bierze udział w konkursie, do wygrania ma plecak biegowy, kto może pomóżcie proszę i kliknijcie w "lubię to" pod "biegową historię romantyczna"
Mam pierwsze zawody w sobotę, tymczasem gardlo zawalone i goraczka. Dzis mnie juz scinalo na pierwszych km treningu dopoki sie nie zatrzymalem i troche ogarnąłem Lece teraz na polopirynie. Będzie piekny klops...
Radek, ja juz gdzies widzialem ta kobite, poznaje po tym zdjęciu z biegu komandosa
Bardzo dziękuję wszystkim za sugestie dotyczące "obcierania" i dzięki Waszym namowom kupiłem sobie pierwsze legginsy, ale zrobilem sobie pewną modyfikacje czyli klasyczne spodenki 2w1, legginsy z decathlonu za 20 pare zlotych i na to spodenki, wczoraj zrobilem ostatnią przebieżkę przed półmaratonem w niedziele testujący i wporządku :), oczywiscie nadal nie wiem, daczego same spodenki obcierają, ale z legginsami pod spodem juz jest ok
Jest piątek wieczór, a mnie już boli brzuch przed zawodami, za bardzo chyba się stresuję, na kolacje i jutro mam zamiar wcinać makaron ze szpinakiem, ale na trasę biegu nie biorę nic, czyli zadnego zelu energetycznego, niestety nigdy tego nie probowalem, bo maks odcinki to robie w granicach 12-13 km ze srednim czasem 1.02, ale czytalem, ze jezeli sie nie probowalo to mozna odpuscic, bo polmaraton, to nie maraton i nie tak obciązajacy dla organizmu. Zobaczymy, trzymajcie kciuki, ogolnie jestem bardzo zadowolony ze swojego progresu, na bieganie zlapalem bakcyla juz rok temu, przełomem natomiast było uczestnictwo w Biegnij Warszawo z czasem jak dla mnie wtedy kosmicznym 58 min :), w ciągu 7 zrobilem srednio ok. 100 km miesiecznie i to mi wystarcza, gdyz nigdy zawodowym biegaczem nie zostanę, a uprawiam jeszcze inne dyscypliny sportu, wiec owa setka jest jak najbardziej do przyjęcia. Cel jaki sobie wyznaczyłem to <2 h, nie wiem czy sie uda, bardzo chcę, na 13 km mialem wczoraj 1.07 wiec moze czas realny Pozdrawiam wszystkich
arkadius, bierz ten zel, zawsze dobrze miec jakis 'doping' pod reka. jesc go przeciez nie musisz, za to jesli Cie dopadnie kryzys to przynajmniej ciapniesz troche na jezyk i to wystarczy by morale wzroslo. nie bardzo rozumiem dlaczego cel az 2h - te 13km w 1.07 to chyba nie robiles w trupa jesli to byl trening na 3 dni przed polowka?
Ok biorę żel, kupiłem 2 tubki, takie malutkie, zobaczymy, własnie jedną spróbowałem i zobacze jak zareaguje żołądek Własnie wróciłem z nr startowym i chipem, ktory muszę przymocować do sznurówki hm ... wyglada troche dziwnie, jak taśma klejąca na rolce, wiec muszę sie zastanowić jak to najlepiej założyc aby nie odpadło i nie latało we wszystkie strony Tak czas ktory sobie założyłem <2 h, oznacza ze bede zadowolony z 1.50-2.00, tak czy siak jestem w o tyle komfortowej sytuacji, ze niewazne z jakim czasem przybiegnę, będzie to życiówka zaleta debiutów
Heh rozmawiałem w kolejce po chipa za facetem co juz pare zawodów przebiegł i jego km miesieczny miedzy 350-400 hm ... niezle, ale bardzo przyjemna dyskusja z 40 min i fajnie nakręcająca, szkoda ze koszulka technicznka ktora dostalismy, wybrałem tradycyjnie xl, troche mała, wiec pozostaje mi biec w mojej oczojebnej pomarańczowej, ale luz, moze fotoreporterzy przez to mnie uchwycą haha Fajne uczucie, ale nerwy już są
Ostatni dylemat, nie mam garmina, czy innego zegarka z gps, poniewaz biegtam w opasce na smartfona, ale zauwazylem ze troche przez to reka dretwieje, wiec chyba zrezygunuję wogole, zabiorę sobie zwykły zegarek na reke ze stoperem, mam taki z pulsometrem i mam nadzieje, ze jakos uda mi sie obliczyc tempo, poniewaz w stresie moze byc chyba troche inaczej odczuwalne prawda? i teoretycznie moge biec szybciej, przez to nie dac rady. Macie jakies rady? czy po prostu trzymac sie balonika? a moze wogole sie nie trzymac i ustawic sie na czas 2 h w miare mozliwosci przyspieszac, bo jezeli sie ustawie za wczesnie to mogą mnie zadeptac
jak będziesz mieć stoper to kontroluj czas względem tabliczek z kilometrami oblicz sobie, jaki powinieneś mieć czas na 1/2/3/5/10/15km biegnąc na 2h, później możesz reagować, ale lepiej jest zacząć trochę wolniej, tym bardziej, że w debiucie na początku nogi same się wyrywają i idziesz z tłumem
czasem inne koszulki niż te, które są wydawane w pakiecie, są korzystne jak na trasie będą znajomi i rodzina to szybciej Cię wypatrzą - osobiście stwierdzone i potwierdzone
Własnie wróciłem z nr startowym i chipem, ktory muszę przymocować do sznurówki hm ... wyglada troche dziwnie, jak taśma klejąca na rolce, wiec muszę sie zastanowić jak to najlepiej założyc aby nie odpadło i nie latało we wszystkie strony )
Wyciagasz sznurowki do polowy buta najlepiej, i ten czip przeplatasz miedzy sznurowkami - powinna byc w nim dziura wiazajac jednoczescnie ponownie w oczka sznurowki. Lepiej wyciagnac z kilku oczek te sznurowki niz tylko na gorze, wtedy nie będzie on w zaden sposob dyndal.
Dziękuję podstawek i lupus za rady, hm ... coś mi się chyba wczoraj pomyliło jak oglądałem pogodę prognozy, czyżby już jednodniowa się nie sprawdzała ...
Niestety sprawdził się czarny scenariusz, łudziłem się, że nie okaże się prawdą, a rezonans potwierdzi, że bóle wynikają z czegoś innego. Główna inf.: "Cechy niemal całkowitego zerwania więzadła krzyżowego przedniego z zachowaniem wąskiego pasma obrzękniętych włókien szerokości ok.2mm."
Początek biegowego sezonu dla mnie jednocześnie jest końcem. Nie wiem może kiedyś jeszcze się w sobie zbiorę, na dzień dzisiejszy totalny brak sił, nawet na ponowną operację i dochodzenie do siebie, bardzo ciężko się rezygnuje. Chciałbym, aby to było chwilowe rozgoryczenie, wynikające z faktu uderzenia informację, a nie brak wiary.
I na koniec - plan jest taki,, aby przebiec 10tke w następną niedzielę na orlenie i na tym koniec. Nie wiem jak będzie, nie wiem czy wrócę jeszcze do biegania ale wiedzcie, że zawsze Wam kibicuję.
rzeczywiscie, fatalna wiadomosc :/ ale jak trzeba to rob ta operacje i wracaj jesli nie mozesz do biegania to moze np. na rower gdzie tez juz jest dosc liczna grupa na forum. dla mnie osobiscie Twoj powrot po poprzedniej operacji byl zajebista inspiracja i czesto z rana zerkalem na endo tylko po to by sie przekonac, ze znow wyszedles na trening dzieki czemu sam czerpalem energie i motywacje do swoich treningow wieczorem. powtorze za podstawkiem: wytrwalosci
Jesli mozesz uprawiac pluywanie i rower to rob to. wiem, ze trudno teraz jest o tym myslec, ale dzieki temu nie skapciejesz, a ja znam naprawde sporo osob, ktore katuja rowery to jak pojda pobiegac to niszcza wielu biegaczy
Trzymaj się Radek, zawsze ci będę kibicowal, za twoj hart ducha. Wiem, ze teraz masz chwile zwatpienia, ale wiem tez, ze się podniesiesz i wrocisz silniejszy. Powodzenia.
Jesli mozesz uprawiac pluywanie i rower to rob to. wiem, ze trudno teraz jest o tym myslec, ale dzieki temu nie skapciejesz, a ja znam naprawde sporo osob, ktore katuja rowery to jak pojda pobiegac to niszcza wielu biegaczy
widocznie bardzo słabych biegaczy bo kondycja biegowa a rowery to dwie różne rzeczy.
Niestety sprawdził się czarny scenariusz, łudziłem się, że nie okaże się prawdą, a rezonans potwierdzi, że bóle wynikają z czegoś innego. Główna inf.: "Cechy niemal całkowitego zerwania więzadła krzyżowego przedniego z zachowaniem wąskiego pasma obrzękniętych włókien szerokości ok.2mm."
Początek biegowego sezonu dla mnie jednocześnie jest końcem. Nie wiem może kiedyś jeszcze się w sobie zbiorę, na dzień dzisiejszy totalny brak sił, nawet na ponowną operację i dochodzenie do siebie, bardzo ciężko się rezygnuje. Chciałbym, aby to było chwilowe rozgoryczenie, wynikające z faktu uderzenia informację, a nie brak wiary.
I na koniec - plan jest taki,, aby przebiec 10tke w następną niedzielę na orlenie i na tym koniec. Nie wiem jak będzie, nie wiem czy wrócę jeszcze do biegania ale wiedzcie, że zawsze Wam kibicuję.
Trzymaj się Radek. Może to długo potrwa ale wierzę, że wrócisz do biegania. A na razie tak jak chłopaki radzą - basen, rower, siłka. Nie to samo co prawda ale też daje kopa
Jesli mozesz uprawiac pluywanie i rower to rob to. wiem, ze trudno teraz jest o tym myslec, ale dzieki temu nie skapciejesz, a ja znam naprawde sporo osob, ktore katuja rowery to jak pojda pobiegac to niszcza wielu biegaczy
widocznie bardzo słabych biegaczy bo kondycja biegowa a rowery to dwie różne rzeczy.
W wieku 34 lat zacząłem biegać od 9 marca, trzy razy w tygodniu po asfalcie. Wtorki i czwartki po 5,5 km a w niedzielę 10 km. Na początku zakupiłem tanie buty mówiąc sobie poczekam aż będę biegał systematycznie 2-3 miesiące. Po 2 biegach na 10 km mój czas to 51:29 słabo patrząc na inne osiągnięcia. Niestety od czwartku mam problemy z prawym kolanem, boli jak biegam a nawet czuję dyskomfort przy chodzeniu. Człowiek chce dalej biegać a nie może. Czy miewaliście na początku podobne urazy. Może źle biegam lub zbyt intensywnie rozpocząłem treningi?
Gdzie dokładnie Cie boli? 10 km w 51 min treningowo to jest mocne tempo biorąc pod uwagę, że biegasz od miesiąca. Podejrzewam, że musisz powzmacniać stawy biodrowy, kolanowy, mięśnie pośladkowe bo nie są przygotowane do takich obciążeń
W Żywcu pojawiłem się o godz. 8.40. Spacer spod jednej z lepsiejszych pizzerii w jakich miałem okazję się stołować (LaSopressa - jednak zawsze miejmy na uwadze fakt, że każdy jest inny) i po ok. 500m byłem na żywieckim rynku, gdzie tu i ówdzie rozkładały się biegowe kramy. W jednym z namiotów wydawano pakiety, a raczej koperty startowe. Zestaw ten zawierał jedynie numer startowy i talon na posiłek. Obiecanego ręcznika nie było ani widać, ani słychać. Na uwagę zasługuje również telebim, na którym prócz nie pamiętam już czego, wyświetlano archiwalny materiał z zeszłorocznego biegu. Pierwsze co rzucało się w oczy, to śnieg leżący w tamtym czasie na zboczach przy trasie. W tym roku śniegu nie było, a co więcej niebo nad rynkiem nie zapowiadało, żeby miał się pojawić . Jeszcze z rana temperatura może nie była za wysoka i ogólnie dało się odczuć zimne, rześkie powietrze, ale po bezchmurnym niebie i wznoszącym się słońcu nawet taki meteorolog, jak ja mógł przewidzieć, że będzie ciepło i przyjemnie. Szatnie dla zawodników były zorganizowane w pobliskiej hali sportowej, a na zewnątrz udostępniono toi toie, gdzie nawet można się było nadziać na papier toaletowy (nie wiem czy we wszystkich, ale w jednym na pewno tak… i to już zwiastowało dobry dzień ). Rozgrzewka w kierunku linii startu, kilka okrążeń wokół rynku, lekki stretching i kilka minut przed 10:00 byłem już gotowy do startu... Do startu, który kilka dni temu stanął pod dużym znakiem zapytania. W środę po dziesiątce w Brzeszczach wybrałem się na spokojne rozbieganie. Z założenia miało być krótkie, ale nie sądziłem, że aż tak. Po 4 minutach przy prawidłowym ustawieniu stopy coś przeskoczyło w kostce. Czasami mi się to zdarzało, ale na zasadzie, że po sekundzie wracało na swoje miejsce, a tu ta sekunda z każdą upływającą kolejną sekundą wydłużała się (słowo klucz: sekunda). Spacer na jednej nodze do domu i wyczekiwanie na to co przyniesienie następny dzień. Wielkiej poprawy nie stwierdziłem i widmo jedzenia na darmo w ostatnim czasie makaronu przegryzanego ryżem, zbliżało się wielkimi krokami. Na szczęście w piątek ni stąd, ni zowąd nastąpiła poprawa dająca nadzieję na lepsze jutro. W sobotę po "całodziennych" pracach ogrodowych u J&M wykonałem testową przebieżkę, która okazała się być obiecującą i nadała sens próbie zmierzenia się jednak z tym pół-królewskim dystansem.
Na linii startu puściłem przodem kilku Ukraińców, którzy wyglądali na takich, co chcą powalczyć o pierwsze miejsca. Początek trasy dosyć płaski i znowu (podobnie jak w Brzeszczach) poczułem lekkie zaniepokojenie, kiedy to miła pani oznajmiła mi przez słuchawki, że moje tempo wynosi ~4:30-4:40. Zważywszy na fakt, że nie licząc 10km w Brzeszczach przez ostatnie 3 tygodnie przebiegłem 1km (słownie: 1km), po którym to zresztą nastąpił wspomniany wcześniej przeskok w kostce, trochę się przestraszyłem. Ogólnie to muszę wybrać się na jakąś pielgrzymkę, żeby naumieć się startu wspólnego bez nadmiernego narzucania sobie tempa . Pierwsze podbiegi, które kojarzę zaczęły się w okolicy 5km po skręcie w stronę Zarzecza i ciągły się, aż do tego najdłuższego na 18km. Ale jako że jedna z prawd biegowym mówi, że jeżeli start i meta znajdują się w tym samym miejscu, to suma podbiegów i zbiegów musi być równa, to dystans pomiędzy 5 a 18km przeplatany był właśnie i zbiegami i krótkimi, ale płaskimi odcinkami. Przed pierwszym punktem odżywczym na 10km zaaplikowałem sobie trochę żelu o smaku cytrynowym (tak jakby to była najważniejsza informacja dnia). Następnie skorzystałem z tego za co zapłaciłem i na 10km wypiłem trochę izotoniku. Niestety ten z kolei był o smaku grejfrutowym, ale już nie pytałem wolontariuszy czy jest jakiś wybór. Na 10km zameldowałem się z czasem 46:42. Następna była premia lotna na zaporze w Tresnej (11km) i w tym momencie zaczynała się tak jakby droga powrotna. Coraz cięższe podbiegi w dalszym ciągu przeplatały się ze zbiegami. Na 13km pojawiła się kolka i ból w kolanie. Jednak do 15km reakcji organizmu się nie obawiałem, gdyż już wcześniej miałem okazję (cały jeden raz) przebiec taki dystans i muszę przyznać, że reakcje organizmu były podobne. Na drugim punkcie odżywczym (15km) kolejna dawka żelu i izotonika (tym razem już o przyjemniejszym smaku) i przede mną droga w nieznane. Jak wspomniałem do tamtej pory, to 15km było najdłuższym dystansem, jaki udało mi się przebyć jednorazowo. Jednak kolejne km mijały całkiem pozytywnie. Po minięciu tabliczki z napisem 17km miało nastąpić najgorsze. Słynny podbieg, który miał być testem wytrzymałości psychiczno-fizycznej. Nie raz i nie dwa pokonywałem ten odcinek samochodem. Pamiętnej zimy spędziłem tam nawet 1h, gdyż moje zimówki nie potrafiły sobie poradzić z tym nachyleniem. Jak się okazało moje nimbusy są więcej warte niż zimówki i stałym tempem jechały do przodu. Na 19km ostatni kubek napoju, jeszcze chwilę pod górę i w końcu ukazał się widok na panoramę Żywca. Oznaczało to nic innego, jak tylko przyjemny zbieg dzięki któremu na 20km udało mi się osiągnąć średnie tempo ~4:12min/km. Ostatnia prosta prowadząca przez skrzyżowanie do rynku minęła przyjemnie, gdyż cel był już na wyciągnięcie buta. Na metę wpadłem z czasem 01:39:53 i jakkolwiek to zabrzmi, nawet nie za bardzo zmęczony. Naprawdę bywało gorzej. Zaraz po przekroczeniu linii mety postanowiłem wyjaśnić sprawę z ręcznikiem... a precyzyjniej można rzec, że to sprawa sama się wyjaśniła. Wraz z medalem, który lądował na szyi zawodników do ręki wędrowała siateczka z ręcznikiem i wodą. Ot cała tajemnica zaginionego ręcznika rozwiązana. Po wykonaniu książkowego, lekkiego stretchingu i prysznicu udostępnionego na hali udałem się na uzupełnienie kalorii. Organizatorzy zapewnili zupę z białą kiełbasą, krokieta i kawę/herbatę. Jak na rekordową ilość uczestników (trasę ukończyło 1456 osób) wydawanie posiłków przebiegało całkiem sprawnie (przynajmniej w momencie, w którym ja spożywałem). Po obiedzie krótki powrót na rynek, a następnie znowu na trasę półmaratonu. Tym razem kilometry uciekały w odwrotnej kolejności, a odcinek pomiędzy 20 a 18km okazał się być całkiem przyjemny patrząc na niego zza kierownicy w samochodzie.
Z luźnych zdarzeń z trasy warto jeszcze odnotować miny niektórych kierowców, którzy czekali na poboczu, aby ponownie móc włączyć się do ruchu. Kilka lat temu, kiedy jeszcze nie wiedziałem co to jest "bieganie bez piłki" sam znalazłem się w identycznej sytuacji i w mniej lub bardziej kulturalny sposób zadawałem sobie pytanie: O co tu chodzi? / Co oni robią?. A teraz już wiem o co chodzi z tym bieganiem...
* bieg dedykuję mojemu zagranicznemu sponsorowi, a z okazji Twoich urodzin wszystkiego najlepszego dla mnie... i dla Ciebie również
Nie chciałbym tu nikogo urazić, ale bieganie zawsze uważałem za rozrywkę dla ludzi (wybacz, Pawle, jestem pewien, że Ciebie to nie dotyczy) o, powiedzmy, niezbyt subtelnej umysłowości.
Masakra ten artykuł xd . Autor bardziej chyba by się nadawał do pracy w kopalni niż w gazecie.
bardzo mi przykro Radeke ja nie mialem az tak powaznej kontuzji a tez mi się momentami wszystkeigo odechciewalo. Mam nadzieje, że znajdziesz spelnienie w innym sporcie bo ludzie aktywni nie moga zyc bez zadnej aktywnosci fizycznej A moze z czasem wrocisz do biegania.... trzeba wierzyc!
artykuł rzeczywiście idiotyczny, ale z jednym się zgadzam: jeśli najważniejszą rzeczą jest bieganie to po co robić takie wydarzenia w centrach miast i je blokować skoro można zrobić to gdzieś na ścieżkach leśnych czy polnych?
Bo nie zmieścisz 10 tysięcy ludzi na ścieżce leśnej wokół jeziora tak aby każdy mógł w miarę swobodnie biec.
to jest jakiś argument, ale myślę, że znalazły by się np. jakieś ulice gminne mało uczęszczane gdzie taki bieg nie zakłócałby tak bardzo ruchu drogowego
Tak, bo biegi są co tydzień i akurat w każdym mieście, ulice są blokowane i każda niedziela jest interpretowana własnie z biegiem. Dajcie juz spokoj, rzeczywiscie, dojazd do Centrum Handlowego przed południem moze byc bardzo utrudniony, żenada i tyle.
A teraz najważniejszy jak dla mnie aspekt wczorajszego dnia ukończony półmaraton w Dąbrowie Górniczej z zakładanym przeze mnie czasem 1.59.37 i jestem mega mega mega szczęśliwy, ponieważ jest to pierwszy przebiegniety półmaraton to raz, po drugie dzisiaj żyje i po trzecie pierwsza życiówka Obaw było wiele, pierwszse pogoda, sobotnie przed i popołudnie bylo fatalne, wiatr, deszcz i ogolnie do dupy, nic sie nie zapowiadalo ze w niedziele będzie tak idealnie, co prawda moze nie dla wszystkich idealnie jest jak slonce napiernicza w twarz, a Ty akurat walczysz o pudło, ale mnie to nie groziło, ponieważ bieg ten potraktowałem jako ukoronowanie moich ostatnich treningów, czyli przeżyc, zlamać 2 h i nie przybiec ostatni, wszystkie zobowiązania zaliczone i jestem mega zadowolony. Poznałem fantastycznych ludzi w busie, ktory podwoził nas na linie startu, koleś z ktorym jechalem biegł 3 dystans pod rząd co tydzień, dał mi wiele rad jak mam biec, na co uważać, ze wszyscy wyrwią do przodu i abym sie nie martwił, bo po 5 km będę ich mijał i skubany miał racje. Pewnie gdybym mogl pobiec jeszcze raz, to zrobiłbym to inaczej, zaczal mocniej, bo ze strachu zaczalem bardzo delikatnie z czasem ok. 5.40, w sumie szybciej sie nie dalo, bu musialbym biec węzykiem, ale po 8 km już bylo w miare luźno i do 14 km bardzo przyjemnie, pozniej zaczal sie podbieg 1 i drugi i tabliczka 18 km tak mysle i będę pisał do organizotorów pojawiła sie przed moimi oczami 2 razy ... 19 km pod gorke, juz wtedy duza grupa ludzi szła, ale 21 bardzo przyjemny, a ostatnie 250 m to ile fabryka dala i mega fajne przebiegniecie mety. Czyli sie udalo, po jakims czasie dopiero przychodzi refleksja, bo przez 30 min czlowiek jest w innym swiecie Ogolnie jestem z siebie dumny i tyle, dziekuje wszystkim za rady i czas na kolejne wyzwania
Gdzie dokładnie Cie boli? 10 km w 51 min treningowo to jest mocne tempo biorąc pod uwagę, że biegasz od miesiąca. Podejrzewam, że musisz powzmacniać stawy biodrowy, kolanowy, mięśnie pośladkowe bo nie są przygotowane do takich obciążeń
W lewej części kolana od wewnątrz. No za każdym razem biegałem takim tempem bo liczył się tylko czas hehe. No głupie to było biegać co trening na prawie 100%. Czyli proponujesz najpierw ćwiczenia. Biegać mi się chcę a nawet jak chodzę to mnie boli. I tak od czwartku.
Witam Mała relacja z Poznania. Jak wiadomo tłumy dzikie, ale jakimś cudem udało mi się dopchać do pakietu startowego z puli dodatkowej;-) . W sobotę tradycyjny odbiór pakietu w Arenie. W zestawie: koszulka nawet dobrej jakości, gąbeczka i kilo ulotek. Expo z wystawcami, jak co roku to samo, dupy nie urwało. Kupiłem kilka żeli po promocyjnej cenie, jakieś ciastko za 4zł które ma 500kcal ( 62g węgli, 7g białka i 19g tłuszczu na 100g produktu) oraz elektrolity do rozpuszczenia. Szybka zawijka do domu na ostatni makaron i odpoczynek. Z racji tego, że przespałem zapisy i zmieniłem trochę plan treningowy nie nastawiałem się na wynik. Ostatni tydzień też za bardzo biegowo nie wypalił, więc jakoś spokojnie podochodziłem do niedzielnej rywalizacji. Trasa w Poznaniu jest bardzo fajna pod względem ustalenie taktyki i tak właśnie sobie postanowiłem: zrealizować wcześniej ustalony plan działania. Pierwsze 5km spokojnie w tempie 5:30 dalej było z górki do 10km więc przyspieszyć do 5:05, następnie na wy płaszczeniu do 17km utrzymać tempo 5:20 ,a potem do końca ile fabryka dała. Pogoda w niedziele prawie idealna do biegania. Gdyby na końcówce nie było tego słońca można by powiedzieć ,że było idealnie. Co do samego biegu plan zrealizowałem w 90% . Jedyne zastrzeżenia do siebie mam odnośnie pierwszych 10km które poleciałem za wolno, a zwłaszcza pierwsze 5km które spierniczyłem złym ustawieniem na starcie. Ciężko było się przeciskać przez te tłumy, co skutecznie mnie spowolniło. Potem już było znacznie lepiej i do końca leciałem tak jak sobie to w głowie zaplanowałem. Czas 1: 53:38 może dupy nie urywa ,ale jak na taki moment przygotowań jestem z niego zadowolony. Była spokojnie rezerwa na mecie, co mnie bardzo cieszy w perspektywie jesiennych startów już na wynik. Organizacja jak zawsze perfekcyjna po biegu. Plus za duża strefę za metą gdzie można było spokojnie wyhamować, uspokoić oddech i podejść po medal. Koryta nie testowałem, ale z tego, co słyszałem i czytałem było do niego trochę zastrzeżeń ;-) Pozdrawiam
krótko o starcie Kilka osób wie, że ten bieg traktowałem lajtowo, bez spinania się o wynik, bardziej jako mocny trening i sprawdzenie jak zareaguje ogólnie moje ciało na większy wysiłek po powrocie. Miała być świetna pogoda, tymczasem padało, lekko wiało i ogólnie zimno. Zastanawiałem się w czym śmigać na trasie, wybór padł na krótkie spodenki i koszulkę Wydawało mi się, że na trasie będzie to najlepszy wybór, teraz jak myślę o tym to mi się zimno robi. Mnóstwo osób pobiegło jednak w bluzach, legginsach, sporo też czapkach, rękawiczkach. Jednak na początku nie było mi zimno - było dobrze. Na starcie blisko tysiąc osób, ustawiłem się w dobrym miejscu, nie było co szaleć. Nie dałem się oczywiście ponieść tłumowi i robiłem swoje, czułem się dobrze na pierwszych kilometrach. Na bodajże 6km spotkałem kolegę, biegliśmy razem chyba do 12km, powiedziałem by przyspieszył, nie ma sensu mnie się trzymać bo robię słabszy czas niż on. Wszystko przebiegało dobrze do 15-16 km. Wtedy na dłuższej prostej dało o sobie znać kolano. Potworny ból, od razu w głowie myśl, by się zatrzymać. Szybka kalkulacja i odpowiedź: jak się zatrzymam może już nie ruszę. Więc zwolniłem, chciałem te km tylko zaliczyć jeśli zdrowie pozwoli. Zrobiło mi się zimno, na bulwarach przy wodzie wiadomo jak przy beznadziejnej pogodzie jest. Kawałek przez most i w drugą stronę, pod mocny wiatr. Oj, zimno w ręce najbardziej było. Patrzyłem na tętno, słabe było, jednak nie było jak przyspieszyć, nie pozwalało na to kolano. Meta już blisko, sporo metrów dzieliło mnie od grupki za mną. Szyko jednak się zbliżyli, nie chciałem się ścigać, chciałem tylko skończyć. Minęło mnie bodajże dwóch facetów, nie wiem kiedy, wyprzedziła mnie też kobieta (fajna ) - wcześniej kilka razy wyprzedzaliśmy się na trasie - i w końcu koniec. Nigdy tak spokojnie nie finiszowałem, bez przyspieszenia, ścigania. Stałem z siostrą czekając na szwagra, finiszują kolejni. Jeden facet przed samą metą - patrzę, coś go dziwnie znosi - może mnie oczy mylą, może tak jestem zmęczony - ale nie, dobrze widzę, bo po chwili ląduje na barierkach, szczęście, że się nie porozbijał za bardzo, zemdlał. Dobrze, że siostra miała moją bluzę, od razu niby lepiej ale na chwilę, bo wracając na Podpromie po rzeczy i do szatni pizgało mną niesamowicie. Zakładałem sobie czas 1:42, zrobiłem prawie 1:40 więc źle nie było. Z czasu jestem bardzo zadowolony, z nóg nie. Jeszcze o trasie i organizacji - Dychę w Rzeszowie słabo oceniłem - tutaj było o wiele lepiej. Trasa ciekawa, szybka, bez dużych podbiegów, dwie pętle, atestowana. Medal podobny do tego z listopada, jedzenie takie samo. Koszulka wydaje się ciekawa - nie rozpakowałem jeszcze
Teraz trzeba tylko z tym kolanem się uporać, maści, lód niby pomagają, lecz tylko chwilowo. Starty kolejne niebawem, impreza docelowa tuż tuż. Będę walczył, jednak może być ciężko
Czas netto: 1:39:44 Miejsce: 219 Miejsce w kategorii M20: 206
Startował 'Bosy Biegacz'. Idąc do szatni akurat do nas się przyłączył, cały czas nawijał o swoich wynikach itd. Po minucie już mi się słuchać nie chciało. Może ktoś go poznał, może kogoś też tak męczył i wkurzał jak mnie ostatnio. Jeśli nie to pewnie będziecie mieli okazje. 'Jak chcecie być w telewizji to startujcie koło mnie, bo ja z nimi rozmawiałem i mnie pokażą', 'Znam Kamila Stocha, jego żonę, mam jej numer telefonu. Chcecie żebym zadzwonił? Tu (pokazuje na fladze) mam autograf Kamila', 'Zawsze ucinam sobie pogawędkę z prezydentami miast. Tym razem też się nie obejdzie, napewno prezydent będzie mnie szukał po biegu' i tekst, który zmiażdżył 'W ubiegłym roku bieg ukończyło 603 osoby, teraz startuje prawie tysiąc. Dowiedzieli się, że ja będę i przyjechali wystarować'
Startował 'Bosy Biegacz'. Idąc do szatni akurat do nas się przyłączył, cały czas nawijał o swoich wynikach itd. Po minucie już mi się słuchać nie chciało. Może ktoś go poznał, może kogoś też tak męczył i wkurzał jak mnie ostatnio. Jeśli nie to pewnie będziecie mieli okazje. 'Jak chcecie być w telewizji to startujcie koło mnie, bo ja z nimi rozmawiałem i mnie pokażą', 'Znam Kamila Stocha, jego żonę, mam jej numer telefonu. Chcecie żebym zadzwonił? Tu (pokazuje na fladze) mam autograf Kamila', 'Zawsze ucinam sobie pogawędkę z prezydentami miast. Tym razem też się nie obejdzie, napewno prezydent będzie mnie szukał po biegu' i tekst, który zmiażdżył 'W ubiegłym roku bieg ukończyło 603 osoby, teraz startuje prawie tysiąc. Dowiedzieli się, że ja będę i przyjechali wystarować'
Z opisu wynika, że ten gość to Stefan Majewski
PS. Brawo dla wszystkich startujących. Świetne relacje i wyniki
witam, ile najlepiej odczekać po braniu antybiotyku by wrócić do biegania (mam brać min 4 dni jak nastąpi poprawa a taką czuję, biorę od piątku ostatnia dawka poniedziałek na noc) dopadła mnie infekcja zatok, trochę mnie poniosło na wiosne nie powiem.
zalezy od Twojego sampoczucia, jak przejdzie Ci oslabienie to zacznij spokojnie biegac
Ps http://www.orlenmarathon.pl/ - ogladam transmisje live. Niezly walek poszedl w biegu na 10km trasa zle oznaczona i niektorzy ladnie scinali W jednym momencie zrobily swie dwie grupki, jedni biegli prawidlowo a drudzy jakąs boczną droga w odleglosci 30 metrów od drugich
Drżałem przed tą niedzielą. Nie jak większość - z powodu stresu czy uda się dobrze pobiec, zrobić życiówkę, itp. Drżałem przed tym jak to będzie bez biegania... mam tylko nadzieję, że przez x czasu, a nie w ogóle. W głowie były różne pomysły na bieg, a to pobiec na maxa, a to pobiec najwolniej jak się da, a to aby część trasy na maxa a część bardzo wolno, a może część tyłem ? A co z tego wyszło ? Wyszło pantoflarstwo (!) - posłuchałem grzecznie żony, która w smsie napisała mi: "...na biegu masz się cieszyć każdym krokiem"
Początek wiadomo - slalom gigant, później na 2 km przyłączenie się do grupy "lewa wolna" i złapanie jakiegoś rytmu, na podbiegu Sanguszki/Konwiktorska chwilowa pogawędka z ultrasem (na żółtej koszulce miał jakiś kosmiczny dystans - coś koło 300km na jakimś biegu ;)) poklepanie po plecach i jazda pod górkę, w połowie 4 km znowu pogawędka tym razem z biegaczem w koszulce z wlepką i zdjęciem "Help for Cetowy", dalej Tamka z górki + muzyka i samo się biegło, następnie przez most i spojrzenie na Wisłę i końcówka, gdzie nieśli już kibice. Cel był złamać 50' bez padania na pysk, z uśmiechem na twarzy. Zadanie wykonane.
Po lekkim ogarnięciu i zobaczeniu zwycięzców, jazda na 41 km i tam truchtając obok barierek dopingować "swoich". Były jeszcze fotki z Jurkiem Skarżyńskim i Spartanami.
Czas: 00:48:02
I na koniec - dziękuję wszystkim za słowa wsparcia
Nie chce mi się nawet pisać, co mnie czeka, będzie pewnie jeszcze na to czas. Dziś pewnie trochę pod wpływem endorfin iskierka nadziei. Będzie mega ciężko i będą dołujące oraz ciężkie chwile, ale musi być dobrze. Spróbuję przerzucić się na "pewien" czas na inne sporty.
PS. przed biegiem widziałem się jeszcze z podstawkiem (nie wiem jak udało mu się mnie wypatrzeć w tym mrowisku), chwila pogadanki, wymienienie celi, zbicie piątki. O focie zapomniałem co już mi lupus zdążył wypomnieć
Przed startem cel był oczywisty. Zejść poniżej 40 minut. Przy złożeniu się kilku pozytywnych czynników może 39 minut.
Przed startem wyglądało na to, że jest ok. Niezła trasa, strefy czasowe, idealna pogoda. Rzeczywistość okazała się inna
Wszystko zaczęło się komplikować już na starcie. Dodam tylko, że mimo zadeklarowania strefy czasowej, na numerze startowym nie było żadnego koloru przypisanego do czasu. Strefy nie były też oddzielone żadną taśmą, a główne wejście było przy strefie 35:00-40:00. Jak nie trudno się domyślić, duża część już tam została. Mało tego. Po honorowym starcie zaczęli przepychać się do przodu Później też ciężko było ich wyprzedzić, bo przybijali piątki z maratończykami, którzy biegli w drugą stronę.
Start
W wyniku idiotycznego zachowania części biegaczy pierwsza minutka biegu była w tempie 5:00 Tylu bluzgów, przepychanek, łokci, upadków i nadepnięć jeszcze nie widziałem Zresztą po kilkuset metrach był wiraż, gdzie wszystko jeszcze bardziej się ścisnęło. Później szukanie wolnego miejsca, dużo szarpania - tak upłynął 1km. Później 2,5km luzu wzdłuż Wisły i następnie podbieg. Na mnie podbiegi nie robią wielkiego wrażenia, ale mimo to trzeba zwolnić. Dalej wodopój i slalom między pijącymi. Jakoś wtedy zaczęły się problemy żołądkowe. Do tego stopnia, że zacząłem rozglądać się za niezaludnionym terenem I tak przez częściowy bruk na Krakowskim Przedmieściu aż do ostrego zbiegu. Wypuściłem nogi i tętno lekko spadło. Cały czas miałem na gumie 20-40m zająca z balonikiem 40:00. Znowu most. Widzisz Narodowy - myślisz, że zaraz koniec. Taaa. Wokół stadionu też jakieś wbiegi i zbiegi i ostatnia prosta. Musiałem utrzymać śniadanie i jeszcze przyspieszyć. Zamknąłem oczy, ból, walka z samym sobą. Zebrałem się do finiszu. W końcu wyprzedziłem zająca, był przede mną od drugiego kilometra. Meta. Upragnione 39:43
Musiałem kiepsko wyglądać na mecie, bo obsługa medyczna chciała mnie wziąć do siebie. Wybełkotałem, że dobrze się czuję (yhm, na pewno)
Czas: 39:43 Miejsce: 217/8812
Było na maksa. Zostałem kompletnie sponiewierany. Podniosłem swój hrmax z 194 do 199. W piątej strefie, czyli 95-100% byłem od 7. minuty z krótką dwuminutową przerwą. Daje to ponad 30 minut w 5. strefie. Średnie tętno z całego biegu - 190. Więcej się nie dało. Wobec zaistniałych okoliczności jestem zadowolony z wyniku. Zresztą, jak można być niezadowolonym, jeśli nic więcej nie dało się zrobić
Walka trwa dalej
radeke jak mówiłem - po bluzie, zdjęciach endo no i nowych butach, ale generalnie to wielki przypadek
wow! wyniku i zajebistych zyciowek juz podstawkowi i radeke gratulowalem, ale przeczytawszy relacje pogratuluje jeszcze hartu ducha i motywacji do przezwyciezania przeciwnosci losu zarowno w treningu jak i na zawodach gratulacje rowniez dla kukisa, ktory po zniknieciu ze sceny wczesnie w zeszlym roku, w tym powrocil z tarcza jestem pod wrazeniem jak skromny temacik 'bieganie', do ktorego malo kto zagladal, rozwinal sie na przestrzeni ostatniego roku (w duzej mierze dzieki lupusowi) tak trzymac
Kiepsko troche, ze takie zamieszanie było. To wina organizatora. Wiadomo, ze bieg na dyche na Orlenie to taka dostawka, no, ale jednak. Zawsze się znajda osoby co się zagubia na poczatku, ale taka ilość jak pisał Podstawek to już utrudnia bieg i kosztuje sporo sił. Odbijesz sobie na mniej komercyjnych imprezach
Nowy czelendz, w 7 dni miedzy maratonem londyńskim a bostońskim trzeba wybiegać dystans maratonu. Na szczescie tym razem w nieograniczonej liczbie biegów, wiec jest szansa, ze sporo osob od nas go ukończy.
Wiem, że prezentujemy inny poziom sportowy z Podstawkiem, ale czytając jego relację z ostatniego biegu nasunęło mi się wspomnienie moich pierwszych zawodów w których wystąpiłem mianowicie w Policach na 10km. Było to 2 tygodnie przed zawodami docelowymi w Goleniowie. Trenowałem pod kątem złamania(początkowo było to dla mnie tylko sferą marzeń) 45 min. I sam bieg jak i odczucia(samopoczucie podczas biegu, czarne myśli, wszystko szło nie tak jak planowałem)były identyczne jak u ciebie Podstawek. Ale po samym biegu, kiedy początkowo byłem trochę przybity(choć życiówkę wtedy pobiłem) to później zacząłem wyciągać pozytywy z tego doświadczenia, spiąłem dupę przez te pozostałe 2 tygodnie, które mi wtedy zostały i na zawodach w Goleniowie wszystko wyglądało już zupełnie inaczej i osiągnąłem swój cel
Piszę to bo jestem przekonany, że na następnych zawodach Podstawek dojebie ostro i pociśnie spokojnie poniżej 39', jak nie lepiej
Co do Radeke to już pisałem na endo, nie chcę się powtarzać. U mnie masz wielki szacun za charakter. Wrócisz jeszcze, wspomnisz moje słowa.
Startował 'Bosy Biegacz'. Idąc do szatni akurat do nas się przyłączył, cały czas nawijał o swoich wynikach itd. Po minucie już mi się słuchać nie chciało. Może ktoś go poznał, może kogoś też tak męczył i wkurzał jak mnie ostatnio. Jeśli nie to pewnie będziecie mieli okazje. 'Jak chcecie być w telewizji to startujcie koło mnie, bo ja z nimi rozmawiałem i mnie pokażą', 'Znam Kamila Stocha, jego żonę, mam jej numer telefonu. Chcecie żebym zadzwonił? Tu (pokazuje na fladze) mam autograf Kamila', 'Zawsze ucinam sobie pogawędkę z prezydentami miast. Tym razem też się nie obejdzie, napewno prezydent będzie mnie szukał po biegu' i tekst, który zmiażdżył 'W ubiegłym roku bieg ukończyło 603 osoby, teraz startuje prawie tysiąc. Dowiedzieli się, że ja będę i przyjechali wystarować'
Z opisu wynika, że ten gość to Stefan Majewski
PS. Brawo dla wszystkich startujących. Świetne relacje i wyniki
Nie spotkałem się z Majewskim, nie słyszałem za wiele o tym gościu więc nie będę porównywał
podstawek za zejście poniżej najważniejszej obecnie bariery. Pewnie mogło być lepiej, jednak może trzeba postępować zgodnie z zasadą, że małymi łyżeczkami więcej?
Nowe słówko ktore sie dzisiaj sie nauczyłem, to rozcięgno podeszwowe eh ... Niby nie eliminuje biegania, ale jest flustrujace rano, jakbym młotkiem przez cały noc w stopę uderzał, takie obicie eh ... kurde, jak nie kolano, z ktorym odpukac sie uparałem to to ...
Nowe słówko ktore sie dzisiaj sie nauczyłem, to rozcięgno podeszwowe eh ... Niby nie eliminuje biegania, ale jest flustrujace rano, jakbym młotkiem przez cały noc w stopę uderzał, takie obicie eh ... kurde, jak nie kolano, z ktorym odpukac sie uparałem to to ...
jak się to u Ciebie objawia? ja już kawał czasu wożę się z bólem stopy (lewej) i niby przypomina to trochę objawy rozcięgna z jednym wyjątkiem - ból odczuwam wszędzie tylko nie w pięcie...
USG, RTG nic nie wykazały, fizjo stwierdził, że to wina "ciasnego" biodra czy jakoś tak - rozmasował, roztarł, pouciskał, pougniatał itp. itd. niestety nie pomogło...
Ja od ok. 4 lat gram w siatkówkę z takim dziwnym bólem stopy. Boli mnie ten fragment stopy, który nie dotyka podłoża (to takie wycięcie w stopie :P) i promieniuje w stronę pięty. Nie przeszkadza mi to jakoś strasznie ani w chodzeniu, ani w bieganiu, ale czasami przy wybiciu do ataku zostaję w blokach, bo tak zaboli. 4 lata się zbieram z tym do lekarza i jakoś nie mogę wybrać Może to jest właśnie to rozcięgno podeszwowe ?
Nowe słówko ktore sie dzisiaj sie nauczyłem, to rozcięgno podeszwowe eh ... Niby nie eliminuje biegania, ale jest flustrujace rano, jakbym młotkiem przez cały noc w stopę uderzał, takie obicie eh ... kurde, jak nie kolano, z ktorym odpukac sie uparałem to to ...
jak się to u Ciebie objawia? ja już kawał czasu wożę się z bólem stopy (lewej) i niby przypomina to trochę objawy rozcięgna z jednym wyjątkiem - ból odczuwam wszędzie tylko nie w pięcie...
USG, RTG nic nie wykazały, fizjo stwierdził, że to wina "ciasnego" biodra czy jakoś tak - rozmasował, roztarł, pouciskał, pougniatał itp. itd. niestety nie pomogło...
Objawia się to bólem rano jak wstaje, zobrazować to można jakbym skoczył z krzesła na pięty, na początku miałem wrazenie ze to stłuczenie lub przemęczenie, ale wujek google chyba dobrze zdjagnozował przypadłość. Znalazłem pare ćwiczeń na tą flustrującą przypadłość i dopiero po pewnym czasie będę mógł ocenić efekty. Niby w ciągu dnia normalnie, wogóle nie czuje, ale już po biegu over 10 km jest to flustrujące i napiernicza jak cholera, przestaje po ok. 2 dniach, no i rano z reguły zawsze ten pewien dyskomfort o ktorym wspomnialem powyżej ... Nic, nie chciałbym tego rowzwalić całkowicie, ale nie wyobrazam sobie teraz stagnacji paru tygodniowej wiec staram sie zmienic styl biegania z lądowaniem na środstopie, a nie na pięcie ... zobaczymy, czy pomoże ... hm ..
Ja od ok. 4 lat gram w siatkówkę z takim dziwnym bólem stopy. Boli mnie ten fragment stopy, który nie dotyka podłoża (to takie wycięcie w stopie :P) i promieniuje w stronę pięty. Nie przeszkadza mi to jakoś strasznie ani w chodzeniu, ani w bieganiu, ale czasami przy wybiciu do ataku zostaję w blokach, bo tak zaboli. 4 lata się zbieram z tym do lekarza i jakoś nie mogę wybrać Może to jest właśnie to rozcięgno podeszwowe ?
majner, na szczęście jest to, co innego mnie też czasem boli wewnętrzna krawędź stopy i czasem idzie pasmem do pięty, ale sama pięta nie boli nie jest to uciążliwy ból i już się z nim oswoiłem
ponoć przy sporcie musi coś boleć więc ten ból akceptuję i dobrze się z nim dogaduję
gdzieś tam czytałem, że jest to lekkie przeciążenie mięśni stopy - nic poważnego
Nowe słówko ktore sie dzisiaj sie nauczyłem, to rozcięgno podeszwowe eh ... Niby nie eliminuje biegania, ale jest flustrujace rano, jakbym młotkiem przez cały noc w stopę uderzał, takie obicie eh ... kurde, jak nie kolano, z ktorym odpukac sie uparałem to to ...
jak się to u Ciebie objawia? ja już kawał czasu wożę się z bólem stopy (lewej) i niby przypomina to trochę objawy rozcięgna z jednym wyjątkiem - ból odczuwam wszędzie tylko nie w pięcie...
USG, RTG nic nie wykazały, fizjo stwierdził, że to wina "ciasnego" biodra czy jakoś tak - rozmasował, roztarł, pouciskał, pougniatał itp. itd. niestety nie pomogło...
Objawia się to bólem rano jak wstaje, zobrazować to można jakbym skoczył z krzesła na pięty, na początku miałem wrazenie ze to stłuczenie lub przemęczenie, ale wujek google chyba dobrze zdjagnozował przypadłość. Znalazłem pare ćwiczeń na tą flustrującą przypadłość i dopiero po pewnym czasie będę mógł ocenić efekty. Niby w ciągu dnia normalnie, wogóle nie czuje, ale już po biegu over 10 km jest to flustrujące i napiernicza jak cholera, przestaje po ok. 2 dniach, no i rano z reguły zawsze ten pewien dyskomfort o ktorym wspomnialem powyżej ... Nic, nie chciałbym tego rowzwalić całkowicie, ale nie wyobrazam sobie teraz stagnacji paru tygodniowej wiec staram sie zmienic styl biegania z lądowaniem na środstopie, a nie na pięcie ... zobaczymy, czy pomoże ... hm ..
podrzuć link do ćwiczeń, które znalazłeś...
mnie ból dopadł ostatnio już po ok 3km bardzo spokojnego biegu... od paru miesięcy staram się lądować na śródstopiu i nawet zacząłem podejrzewać, że to owe próby (być może nie do końca udane) są odpowiedzialne za ból... zastanawiam się też nad zmianą obuwia, powstrzymuje mnie jednak fakt, że buty mają stosunkowo mały przebieg - ok 500km - a do tego kupione były po uprzednim sprawdzeniu stóp/nóg na maszynce w sklepie...
Nowe słówko ktore sie dzisiaj sie nauczyłem, to rozcięgno podeszwowe eh ... Niby nie eliminuje biegania, ale jest flustrujace rano, jakbym młotkiem przez cały noc w stopę uderzał, takie obicie eh ... kurde, jak nie kolano, z ktorym odpukac sie uparałem to to ...
jak się to u Ciebie objawia? ja już kawał czasu wożę się z bólem stopy (lewej) i niby przypomina to trochę objawy rozcięgna z jednym wyjątkiem - ból odczuwam wszędzie tylko nie w pięcie...
USG, RTG nic nie wykazały, fizjo stwierdził, że to wina "ciasnego" biodra czy jakoś tak - rozmasował, roztarł, pouciskał, pougniatał itp. itd. niestety nie pomogło...
Objawia się to bólem rano jak wstaje, zobrazować to można jakbym skoczył z krzesła na pięty, na początku miałem wrazenie ze to stłuczenie lub przemęczenie, ale wujek google chyba dobrze zdjagnozował przypadłość. Znalazłem pare ćwiczeń na tą flustrującą przypadłość i dopiero po pewnym czasie będę mógł ocenić efekty. Niby w ciągu dnia normalnie, wogóle nie czuje, ale już po biegu over 10 km jest to flustrujące i napiernicza jak cholera, przestaje po ok. 2 dniach, no i rano z reguły zawsze ten pewien dyskomfort o ktorym wspomnialem powyżej ... Nic, nie chciałbym tego rowzwalić całkowicie, ale nie wyobrazam sobie teraz stagnacji paru tygodniowej wiec staram sie zmienic styl biegania z lądowaniem na środstopie, a nie na pięcie ... zobaczymy, czy pomoże ... hm ..
podrzuć link do ćwiczeń, które znalazłeś...
mnie ból dopadł ostatnio już po ok 3km bardzo spokojnego biegu... od paru miesięcy staram się lądować na śródstopiu i nawet zacząłem podejrzewać, że to owe próby (być może nie do końca udane) są odpowiedzialne za ból... zastanawiam się też nad zmianą obuwia, powstrzymuje mnie jednak fakt, że buty mają stosunkowo mały przebieg - ok 500km - a do tego kupione były po uprzednim sprawdzeniu stóp/nóg na maszynce w sklepie...
Mnie pomaga rano zanim wstaniesz, chwytasz paluchy u nogi leząc i ciagniesz do siebie wypychając stopę do przodu, 3 razy na jedną nogę po ok. 30 s i jakoś puszcza, ważne aby to robić zanim polozysz nogi na ziemi ...
Tak "majner" frustrujące, dzięki za wskazanie błędu tak czy siak, wiadomo o co biega
Dzisiaj zrobilem dyszkę i narazie cisza, zobaczymy ... Proba zmiany biegu z ladowaniem na środstopiu jest cholernie trudna i niewygodna jak dla mnie, odnosze wrazenie ze bardziej cała stopa cierpi, anizeli z przenoszenia ciezaru z piety na palce ...
Pierwsza, sa nowe czelendze na Strava, poki co rowerowe, czekam na biegowe.
Czelendz na wznos, od 7 do 11 maja trzeba machnac lacznie 2,310 m w pionie. Patrze na wasze treningi, Kuba, Jerome, Skipper, powinni to machnac, tylko trzeba sie wpasowac w tym okresie Mi nie wiem czy sie uda, termin mi srednio pasuje bede musial tylko 5 razy wjechac na Rownice
16 h treningowo w 8 dni. Trzeba troche najezdzic, dodajac fakt, ze Strava ma autopauze, nie da sie kiblowac na swiatlach. Ale moze ktos z was zacznie jezdzic do roboty
Ktos cos czytal? Jesli tak to co i czy warto? Podstawek cos czytal, ale nie moge znalezc tego, widocznie na innym kompie mam archiwum rozmow.
Czytałem "Ukryta Siła" Richa Rolla, "Urodzeni Biegacze" Christophera McDougalla i Gallowaya. Z tych trzech pozycji polecam pozycje drugą, bardzo fajnie się czyta, następnie troche amerykańska pozycja pierwsza i czysto teoretyczna pozycja trzecia, ale od tej metody odszedlem
Strava lepeij niech się ogarnie i poprawi podstawowe funkcjonalności takie jak dodawanie treningów z zegarka. Bo po zgraniu dostaje 404.
Co dostajesz? Jak zgrywasz z zegarka klikasz Upload, chwile czekasz az zgra (segmenty, przewyzszenia) i dajesz save. Ostatnio cos chyba robili z serwerem, bo 2 razy mi wyskoczylo server busy, ale trening normalnie juz jest zapisany
Zacznij Kukis sobie zakladac segmenty i przewal sie czasem po istnijacych, masz niedaleko.
Ktos cos czytal? Jesli tak to co i czy warto? Podstawek cos czytal, ale nie moge znalezc tego, widocznie na innym kompie mam archiwum rozmow.
Czytałem "Ukryta Siła" Richa Rolla, "Urodzeni Biegacze" Christophera McDougalla i Gallowaya. Z tych trzech pozycji polecam pozycje drugą, bardzo fajnie się czyta, następnie troche amerykańska pozycja pierwsza i czysto teoretyczna pozycja trzecia, ale od tej metody odszedlem
"Jedz i biegaj" Scotta Jurka - bardzo fajna pozycja - o ile z przepisy kulinarne mnie raczej nie zainteresowały o tyle sama historia i sposób jej opowiedzenia bardzo pozytywnie nakręcają i motywują
Mimo wyraźnego poprawienie życiówki na Orlenie byłem żądny szybkiego rewanżu, bo wówczas nie wszystko poszło po mojej myśli. Na następną okazję nie trzeba było długo czekać. 27 kwietnia stawiłem się w Milanówku. Nawiasem dodam, że lista startowa została zamknięta już w lutym, a mi udało się na początku marca załapać z dodatkowych zapisów na 10 miejsc. Całkiem nieźle. Chyba zaraz zacznę planować starty w drugiej połowie roku Wróćmy do startu. W tygodniu startowym czułem, że moja dyspozycja wraca do normy. Nie było już śladu po problemach na OWM. Start zaplanowany był na 10:00. Hmm nastawiłem budzik w telefonie i nie zadzwonił. Telefon się rozładował, ale chyba mimo to budzik powinien działać, nie? No nic. Pobudka była pół godziny później. W Milanówku byłem 50 minut przed startem. Idealnie. Pół godziny rozgrzewki też zwiastowało dobry start, albo moja podświadomość mnie nakręcała. Niestety pasek tętna nie reagował na wysiłek więc oddałem go do depozytu. Trasa była mało urozmaicona i biegła tylko dwoma ulicami w obu kierunkach i na dwóch pętlach. Na starcie ustawiłem się w 4-5 rzędzie, bo patrząc po innych tak określiłem swój potencjał Wystrzał startera. Ruszyłem mocno, ale inni jeszcze mocniej. Więc i ja podkręciłem. Jednak następne osoby mnie wyprzedzały. Pomyślałem sobie - "co jest, kurwa". Szybka analiza i nagle złota myśl - "jeszcze was połknę na trasie". Ta jakże bystra uwaga wyraźnie mnie uspokoiła. Zwolniłem i trzymałem się tempa ustalonego przed biegiem. Od mniej więcej drugiego kilometra już nikt mnie nie wyprzedzał, a ja zacząłem prorocze połykanie. Nogi ładnie szły, tętno raczej nie szalało, a oddech był spokojny. Teraz już niepokoiły mnie tylko kałuże (omijać czy ochlapać się?) i nawroty. Mijałem kolejnych biegaczy, którzy zapłacili za zbyt ostry początek. Na 3km byłem 41, a na końcu pierwszej pętli już 33. Tym razem nie wyznaczałem sobie kolejnych biegaczy do dogonienia. Po prostu oni słabli i spływali w stawce. U mnie było równo. 3:54 na prostym km i 3:58-4:00 na km z nawrotem. Czy dodałem, że cały dystans trzymałem się jednego gościa? Nie? No to się trzymałem. Był duży więc torował mi drogę między kałużami i innymi uczestnikami biegu. Kolejny pomiar na 8km - kolejny awans - już jestem 27. Na drugiej pętli nawroty zaczęły mi doskwierać to też całą złość skupiałem na nich. Dostało im się kilka wiązanek, ale słusznie Wreszcie ostatnia prosta. Wiedziałem, że idę na lepszy czas niż przed dwoma tygodniami. Nagle poczułem, że jeszcze mam niemałe rezerwy. Szybki pomysł - długi finisz ok. 800m. Zostawiłem swojego zająca i widząc przed sobą kilka osób mocno przyspieszyłem. Było już na tyle luźno, że kałuże nie były przeszkodą. Wyprzedzam - jeden, dwa, trzy. O dziewczyna! Ją też muszę wyprzedzić. Dalej? Z tyłu liceum, przodu nie widzę więc pomyślałem (jak się okazało słusznie), że moja kategoria wiekowa. Biorę go. Jeszcze zaraz obok niego przyspieszyłem, że odebrać mu ochotę do pogoni. W dalszej perspektywie dojrzałem jeszcze jednego biegacza. No może spróbuję. Meta coraz bliżej. Byłem już całkiem blisko i odezwał się we mnie leń. Łysiejący starszy pan, na pewno nie moja kategoria, pierdolę, nie gonię Nogi posłuchały się rozumu(?). Koniec. Ostatni kilometr w 3:40, a sama prosta ok. 3:30. Czas brutto - 39:23 Czas netto zmierzyłem sobie sam - 39:20 Do czego to doszło, że jestem w czołowej 50. i datasport klasyfikuje mnie wg brutto. Miejsce - 21/310 Kategoria M - 19/233 Kategoria M20 - 10/48
Start bardzo udany. PB poprawiony. I to mimo 5 nawrotów i dwóch ostrych zakrętów. Jestem zadowolony. Zrealizowałem plan nakreślony przed biegiem. W dalszym ciągu każdy start kończy się życiówką. Tym razem bez problemów żołądkowych. Mięśniowo super - żadnych zakwasów.
Do lupusa Na mecie była butelka wody, grochówka z bułeczką i babeczka z nadzieniem wiśniowym. Całkiem smaczne. Do tego obowiązkowo medal i koszulka techniczna.
Sama impreza dobrze zorganizowana. Warta polecenia. Chociaż trasa nie sprzyjająca życiówkom, ale z atestem.
Teraz jadę na płaskie i mniej kręte trasy więc...
Przy okazji gratulacje dla lupusa i kaki za nowe rekordy oraz dla Platiniego za bardzo wartościowy rezultat na krosowej połówce
Szukając maratonu na którym mógłbym sprawdzić swoją dyspozycję na niecałe 2 miesiące przed startem w Pradze wpadł mi w oko maraton krosowy pod w Sątopach k. Nowego Tomyśla. Niewiele osób startujących, niezły termin, niedaleko Poznania i znośne wpisowe nawet doliczając bilety na dojazd pkp. Plan był prosty, przebiec maraton równym tempem 5:30 - 5:45 i poeksperymentować z odżywianiem na trasie. Jako że półtora roku temu podczas ostatniego maratonu jadłem co 5 km i pod koniec miałem problemy z oddychaniem i trawieniem tym razem postanowiłem przebiec 42.195 jedynie pijąc izo.
Sobotni poranek był piękny. Wstałem około 5tej, akurat leniwie na niebie pojawiało się Słońce. Miasto puste, autobus pusty dopiero na dworcu pkp zauważyłem pierwszych podróżujących. Uwielbiam jeździć pociągami toteż 40 minutowy przejażdżka nowym pociągiem Kolei Wielkopolskich do Sątop minęła mi bardzo przyjemnie.
Z dworca w Sątopach podwozi mnie jakieś 2km para biegaczy z Bydgoszczy i na miejscu jestem grubo godzinę przed czasem. Odbiór pakietu, sprawdzenie list startowych (zaledwie 70 osób na starcie maratonu) i wybrałem się na przechadzkę po wsi. Wieś jak wieś, kościół i parę domów. Postanowiłem przed startem się nie rozgrzewać aby nie marnować sił. Lekko popijałem tylko izotonik. Na 10 minut przed startem spiker zaczął wymieniać faworytów maratonu a wśród nich byli wicemistrzowie polski w biegu na 24h, facet i babka którzy ukończyli Spartathlon, inny facet z życiówką w maratonie 2:35 . Ponadto cała grupa biegaczy którzy ukończyli dystans maratonu ponad 200 razy w życiu. Był też jeden biegacz z Serbii.
Ustawiłem się na na samym początku, pierwszy raz widząc linię startu na starcie. Jeszcze krótka przemowa lokalnego księża i start. Starałem się biec zgodnie z planem czyli wolno po 5:30, ale niestety atmosfera i piękne widoki dookoła mi się tak udzieliły że zacząłem od tempa po 5:00 -.- . Trasa na pierwszym kółku była jeszcze znośna, tzn. piach w lesie w miarę ubity, ściółka leśna sucha. na 5 kilometrze podczepił się do mnie jakiś facet który wymyślił sobie że "w dwójkę się raźniej biegnie". Mimo woli biegnąc z tym facetem cały czas zacząłem przyspieszać, nakręcaliśmy się nawzajem. Zgodnie z planem zacząłem pić dopiero od 15km nic nie jedząc cały czas. Pierwsze kółko dosyć mocne jak na mnie bo 1:40 chyba wyszło. Później zaczęło padać. Na 25km spojrzałem na tempo - 4:50, z jednej strony fajnie, a z drugiej strony spodziewałem się że nie wytrzymam tego do końca szczególnie że w lesie pojawiło się błoto i stopy zaczęły się ślizgać. Był chyba 31 km gdy odpuściłem. Uświadomiłem też sobie że brak mi zupełnie węglowodanów bo od prawie 3 godzin nic nie jadłem. To był duuuży błąd. Dalej była już tylko agonia i marszobieg do mety. Na szczęście na dwóch ostatnich punktach mieli jeszcze banany i cukier w kostkach (daje mocnego kopa!) i jakoś doturlałem się do mety z czasem 3:53 tracąc do zwycięzcy 51 minut.
Na metę dobiegam 23 wyprzedzając na ostatnim kilometrze jakiegoś gościa i biegnąc ostatni km w tempie chyba 4:30 (skąd te siły się nagle wzięły?). W swojej kategorii wiekowej zajmuje 3cie miejsce co mimo bardzo mało licznej stawki zawsze cieszy. Na mecie dużo jedzenia przygotowanego przez gospodynie wiejskie, ja jednak zadowalam się izotonikiem i drożdżówkami. 1,5 godziny czekania na mecie na ostatnich biegaczy dekoracja zwycięzców poszczególnych kategorii. Dostaję puchar i medal i zdjęcie na podium .
Niedobrze że dałem się ponieść emocjom i pobiegłem od startu bardzo szybko przez co nadal nie wiem jak się czują nogi po długim biegu. Na plus na pewno to że dowiedziałem się że na samym izo nie ujadę długo.
Gratulacje opis taki spokojny, jakby to była conajmniej dyszka haha kurde, patrząc po Waszych wpisach, niezmiernie wiele mi brakuje, aby chociaż troszeczkę się do Was zbliżyć też planuje maraton, jako ukoronawanie moich dotychczasowych przebieżek, jest tylko jeden warunek waga -5kg od obecnej i 200 km miesięcznie, jak narazie na luzie robie 100, ale to za mało
No w końcu !! Tyloma życiówkami w weekend sypnęło a tu żadnych relacji z zawodów czy choćby drobnych wpisów
Panowie Profesorowie czapki z głów - podstawek - struś pędziwiatr 39' zaraz będzie połamane i kolejne cele, a Kukis "wariat" na spokoju testuje organizm na dystansie maratońskim i łapie się na podium chapeau ba Panowie, chapeau ba!!
Lupus, Platini i reszta kto tam startował micha dobra, techniczne czy bawełna, % płci pięknej, jakieś biegowe freak'i, coś cieszyło, coś wqrwiało ?
To ja może krótko o niedzielnym biegu. Doczekało się i moje miasteczko biegu z prawdziwego zdarzenia. W niedzielę odbył się I Gostyński Bieg "Naszadycha". Trasa miała atest PZLA, a na starcie stanęło ponad 500 osób. Może małym minusem było to, że były dwie rundy (jakoś wolę nie biegać drugi raz tego samego odcinka), ale i tak, jak na debiut było bardzo przyjemnie. Fajna organizacja, kibice myślę, że też nie zawiedli. Tylko ze swojego czasu 42:23 nie bardzo jestem zadowolony. Miało być minutę szybciej, ale może w kolejnych startach. Zapraszam wszystkich za rok
Zapomniałem dodać, że zwyciężył rodowity gostynianin Adam Nowicki z czasem 30:23, a za jego plecami było pięciu Ukraińców. Wśród kobiet wygrała Ukrainka:]
Czas naskrobać kilka zdań Bieg traktowałem jako sprawdzian, w tygodniu poprzedzającym start zrobiłem sobie mocniejsze treningi, gdzie zazwyczaj jest już trochę inaczej. Byłem na miejscu ze szwagrem i siostrą sporo przed biegiem. Od razu otoczenie przypadło mi do gustu, na luzie, bez stresu leciały kolejne minuty. Masowo zaczęli zjeżdżać ludzie, trzeba było się przebrać i zmierzać w kierunku startu. Spokojna rozgrzewka i można startować. Jedyne co dokuczało to 'duchota', wg prognoz w czasie biegu miało padać, jak się później okazało 3 godziny później padało tak, że wycieraczki nie nadążały Na starcie ustawiłem się w pierwszej setce. Plan był prosty - zrobić czas lekutko poniżej 1:36. Pierwsze dwa km chciałem zrobić po 4:45. Start, idę luźno, nie daje się oczywiście ponieść, mija mnie sporo osób. Patrzę na tempo a tu 4:30, zaciągam hamulec a tu dalej nic, 4:33. Szybkie przegrupowanie planów, polecę całą trasę w okolicy 4:34. Lecę dalej na hamulcu. Wygląda to różnie, robię kilometry bardzo spokojnie, delektuję się otoczeniem co rzadko mi się na biegu zdarza Poszło lekko szybciej kolejne kilometry, czułem się świetnie. Na 10 kilometrze lekkie zwątpienie, bo poczułem się jakoś średnio, kolano coś o sobie wspomniało. Okazało się, że chwilowo, całe szczęście. Obawiałem się tylko czy wytrzymam do końca, bo wiedziałem jak to wygląda. Była obawa, że 'spuchnę' jednak postanowiłem pójść mocno, bez kalkulacji, nawet żebym miał na ostatnich kilometrach oddychać rękawami. Biegnę swoim tempem, zaczynam mijać zawodników. Dostrzegam kobietę, trzeba atakować Szybko została za mną, przede mną nikogo na przestrzeni 200 metrów nie ma. Z czasem się zbliżam, wyprzedzam. Tempo cały czas bardzo dobre, zmęczenia za bardzo nie odczuwam. Biegliśmy pierwsze 3 km asfaltem, następnie fajne, ubite leśne ścieżki, końcówka asfalt. Gdzieś od 14 km trzeba było uważać, akurat był taki odcinek, że dobiegłem do trójki rywali, trzymałem się ich gdzieś w środku i na trasie było sporo kałuż, błota, trzeba było szukać najszybszej drogi by to ominąć. Wówczas wiadomo lekko wolniej się biegło, nie było wyjścia. Całe szczęście, że podczas biegu nie padało bo trasa naprawdę byłaby ciekawa na maxa Zbliżamy się do końca biegu, w głowie szybka kalkulacja jak to rozegrać. Mijam kolejnych zawodników, lekki podbieg, widzę przed sobą gościa w koszulce z biegu Komandosa - respekt no ale trzeba mijać. Robię kolejnych, widzę kolejną dziewczynę przed sobą. Biegnie fajnie, płynnie lecz ją również zostawiam za sobą. Był pomiar czasu na 12 kilometrze, byłem 80. Szczerze to oczywiście nie wiedziałem, że zajmuję takie miejsce, myślałem, że jest gorzej. Przed metą zrobiłem jeszcze kilku zawodników, atakiem skutecznym odpowiedziało trzech. Wyprzedzili mnie. Dwa kilometry do końca, dolatuję do gościa w moim wieku. Próbuję oczywiście lekkiego ataku. Ten szybka kontra - wyprzedza mnie. Myślę kij, pewnie ma moc, nie ma co wariować za szybko. Trzymamy się razem, robimy kilometr. Wybiegamy na końcówkę, mięśnie czuję, tętno rośnie. Jeden z kibiców wszystkich fajnie dopinguje. Krzyczy do mnie - końcówka, teraz nie ma prawa nie boleć, musisz czuć ból. No tak, jasne, przecież musi boleć, podbudowało mnie to choć było oczywistością. Trzeba docisnąć. Nie ma na co patrzeć na innych, przyspieszyłem, zostawiłem tego gościa z którym biegłem z tyłu i finisz. Było bardzo dobrze, wyszukałem siostrę, która czekała na nas, 'piąteczka' i meta. Nie patrzyłem na zegar nawet, dopiero po zatrzymaniu się zobaczyłem jaki czas. Od razu mysl - mogłem te 4 sekundy zerwać ale zapomniałem przecież, że czas jest brutto.
W porównaniu do Rzeszowa czułem się o wiele, wiele lepiej. Nie było totalnego zmęczenia, zajechania biegiem. Zrobiłem czas znacznie lepszy niż zakładałem przed biegiem co mnie niesamowicie ucieszyło, spowodowało, że chce się dalej mocno trenować. Trasa świetna, oznaczona bardzo dobrze, druga połówka nawet szybciej mi wybijało km niż oznaczenie. Na końcu gdzieś poszło inaczej, u mnie zabrakło trochę metrów, lecz gość który biegł z takim samym sprzętem co ja miał pełną połówkę.
Czas netto: 1:33:59 Miejsce: 59 (80 na 12 km) Kategoria M1: 18
Nie spodziewałem się nawet, że na trasie wyprzedziłem tyle osób, leciało się bardzo płynnie.
lupus Do jedzenia grochówka, przecierana, w smaku dobra ale brakło grochu i mięsa. Do picia oczywiście woda. Medal przyjemny, choć na taśmie błąd 'Niepołomnice'. Koszulka zwykła, bawełniana. Troszczkę jednak za małą chyba wziąłem.
Jeszcze co do porwania na starcie - uśmiechnąłem się bodajże na 5 km, gdy zobaczyłem faceta w swoim wieku, który już nie miał sił oddychać, przeszedł do marszu, żłopał na maxa szybko wodę. Uśmiechnąłem się i oczywiście poleciałem dalej, pomyślałem sobie - tak kończy się frajerstwo
Szwagier skończył z wynikiem jak dla niego super - poniżej 1:49, pobił swój rekord. Ostatnio zmagał się z kontuzjami, mało biegał więc wynik bardzo dobry.
Dziękuję wszystkim
podstawek wynik piękny, kwestia czasu i będzie poniżej 39. lupus w końcu jakiś dobry wynik kaka Kukis Ty już 100-tkę planujesz?
Dzisiaj w Warszawie odbył się Bieg Flagi na 10km. Dzięki niemu mam najlepszy dowód, żeby startować tylko w biegach z atestem, jeśli zależy nam na czasie. Podawali, że trasa odmierzona, że 10km z dokładnością do 10m. Przed chwilą wchodzę w wyniki i wszyscy znajomi osiągnęli super wyniki - życiówki. Mimo, że starty z tego sezonu nie zapowiadały takich wyników. Coś nie gra. Wchodzę na endomondo i zmierzony dystans przez zegarki 9,6-9,7km. Ale oczywiście chwalą się, że nowe rekordy, że super, że warto trenować, że niespodzianka, inne teorie itd. Ja to bym był mega wkurwiony, jeśli szedłbym na rekord, a trasa byłaby krótsza o kilkaset metrów. Z nich też dobre kozaki, że uznają to sobie za życiówki. Wychodzi, że niektórzy mają niezłe ciśnienie na wyniki. U nas chyba Platini miał taką sytuację, ale honorowo przyznał, że brakowało do pełnej dychy
tez mialem taka sytuacje w maju 2012 - pobieglem dyche w 48:51 zdejmujac 1:20 z zyciowki a tydzien pozniej, nic nie robiac w miedzyczasie, pobieglem kolejna w 47:22 czyli zdejmujac kolejne poltorej minuty. z poczatku ekstaza, ale patrze na dystans na garminie a tu tylko 9,7km i mina mi zrzedla, bo dodajac te 300m to wychodzilo cos wlasnie w okolicach 48:50, wiec doopa a nie pb. od tamtej pory juz sprawdzam gdzie startuje
gratulacje dla wszystkich startujacych, swietne wyniki!
kukis - super wynik, ale fakt, na samym izotoniku maratonu porzadnie nie zrobisz, nie mowiac o 100k, trenuj odzywianie na dlugich, moze nie co 5 ale co 10km trzeba cos 'wrzucic do wora'
moj trening niestety kuleje chyba porzuce plany startowe w tym polroczu, bo ciagle cos staje na przeszkodzie i nie mam czasu na treningi. na szczescie teraz mam tydzien urlopu i zamierzam w tym czasie przerzucic sukcesywnie treningi na rano, bo wtedy mniejsze ryzyko konfliktu z 'proza zycia'
to najprawdopodobniej Twoj problem nie lezy w bieganiu na piete tylko wyzej - skrecona miednica albo niesymetryczny korpus (efekt np. pracy siedzacej i przy kompie). o ile bieganie na srodstopie jest krokiem w dobra strone, o tyle nie wyeliminuje rozciegna. najlepiej byloby zdiagnozowac (lekarz, fizjo) zrodlo problemu i skupic sie na wyeliminowaniu tegoz.
hehe akurat Platini to ma czersto takie sytuacje ze endo wskazuje mniej niz zakładana dlugosc trasy na zawodach Chyba nawet osttabnio bylo podobnie jesli dobrze spojrzalem.
Ps Kukis oby Ci się udalio ale moim zdaniem( patrzac na Twopje treningi) prywasz się z motyka na ksiezyc. Oby to sie nei skonczylo jakas powazniejsza kontuzją. http://www.treningbiegacza.pl/ultramaraton-od-srodka
Tak podstawek, przyznałem się bo co z takiej życiówki? Miałbym już wtedy poniżej 40 minut, w listopadzie ale wtedy na biegu czułem, że nie złamię tego, później się okazało, że zabrakło z 300 metrów bodajże. Takiego rekordu sobie nie przypiszę.
V - nie wiem czy często, z Endo na połówce miałem jazdę. Teraz w Puszczy mi również brakło, inne osoby miały więcej bądź podobnie. Dla mnie akurat ten ostatni bieg to nieważne jak czasowo. Chciałem zrobić to jako mocny akcent, udało się. Jeśli nie mieli odmierzone znów trochę metrów to trudno, nie pojechałem tam po rekord.
Kukis, podziwiam bo planować można, każdy może tylko już gorzej z realizacją może być
Ból w kolanie nie trwał długo więc wróciłem do treningów. Skorzystałem z darmowego miesiąca na endo i trenuje wg tych zaleceń. Tempo się zwiększa a i km przybywa. Chcę wystartować na 10 km i mam pytanie do was. Jak ustawić się na starcie. Z tego co wiem zapisanych jest już ponad 700 osób. Niestety start jest na rynku i zapewne będzie ciasno.
49 min Panowie jak można wykupić endo premium mając zwykłą kartę
wybierasz opcje płatności kredytowka i podajesz dane debetowki, sprawdź tylko czy masz odblokowane płatności w internecie za pomocą swojej karty (w niektórych bankach są one oryginalnie zablokowane lub limit ustawiony jest na 0 i trzeba przestawić)
Wybieram opcje płatności, później trzeba wpisać nr karty i dupa. Moja karta holenderska z Rabobabnku ma 10 cyfr i nie mogę wdusić zapisz. czy robie coś źle. Czy tylko z Polskiej karty mozna zapłacić?
Rafik, to akurat taki czas, który zazwyczaj plasuje w środku stawki więc takie ustawienie było najbezpieczniejsze dla Ciebie (żebyś nie wyrwał) i dla innych.
Mi właśnie stuknął rok biegania Pierwsze półrocze było bardzo rwane, głównie przez urazy, ale od października pełna regularność. Endomondo wskazuje 1999,99km Zadowolony jestem z postępu w samym bieganiu, ale też w ogólnym samopoczuciu. Przypomniałem sobie w końcu, że bieganie uwalnia mnóstwo endorfin i świat wydaje się lepszy
Oczywiście duży w tym udział ma jedna osoba. Ta, co mnie męczyła ze 2 miesiące, prawie dzień w dzień, żebym ruszył dupę. Uparty