- siedze w Walsall i wlasnie uciekl mi autobus do Wolver, a nastepny jest za poltorej godziny
- babka z najtrudniejszego przedmiotu nauczyla sie wymawiac moje imie i teraz znajac zycie bedzie mnie meczyc na kazdych zajeciach
- z deczka zjebalem sprawe z dziewczyna, z ktora mam naprawde zajebisty kontakt
- te cholerne komputery w tutejszych bibliotekach nie obsluguja polksich znakow
- konczy mi sie kasa, a prace znalezc cholernie ciezko
- jestem jedynym studentem spoza West Midlands na swoim kierunku
- do Team Work trafila mi sie grupa 3 Angoli pochodzenia pakistanskiego czy cos podobnego, ktorzy mowia z takim akcentem ze 3/4 nie rozumiem
- ASDA i Tesco sa zamkniete po 22 w sobote, zawsze kiedy konczy sie alkohol
- po 23 nie mozna kupic zadnego wysokoprocentowego alkoholu
- musze przeczytac ksiazke, ktora kosztuje okolo 55 funtow, a w bibliotece sa tylko 3 egzemplarze zarezerwowane do konca roku
- nie moge znalezc klubu w ktorym puszczaja muzyke latynoska
- nie spalem od 30 godzin a jestem zmeczony jak cholera, a na sen sie nie zapowiada jeszcze przez co najmniej kilka godzin
- dzis o 19 chcialem isc na tyrening siatkarski, ale po wczorajszym bieganiu mam takie zakwasy na lydkach, ze nie moge nawet stanac na palcach
- ominie mnie wycieczka do Liverpoolu
- nie moge wygrac w bilard z wlascicielem pubu studenckiego
- mam zajebiscie skrzypiace lozko, przez co caly akademik wie, kiedy mam goscia na noc
- Francuzi, a w szczegolnosci jeden, ktory cwaniakuje jakby byl nie wiadomo kim
- wiekszosc imprez organizowanych przez Hiszpanow, na ktorych alkohol mocniejszy od wina to rarytas...
To tak w skrocie. Zycie to nie bajka...