Do baru wchodzi nieskończona liczba matematyków. Pierwszy zamawia jeden kufel piwa, drugi pół kufla, trzeci jedną czwartą i tak dalej. Barman kręci głową z dezaprobatą i nalewa im dwa kufle.
Przed warzywniakiem parkuje najnowszy merol. Wysiada elegancki gostek i wchodzi do wewnątrz.
- Poproszę kilkogram pomarańczy
Sprzedawczyni wybiera najładniejsze owoce i podaje klientowi torebkę
- Proszę uprzejmie
- Mam do pani prośbę, czy może mi pani każdy owoc zapakować oddzielnie?
- Oczywiście
- Dziękuję, bardzo. Poproszę jeszcze kilko śliwek.
Sprzedawczyni ponownie wybiera najładniejsze owoce i pakuje do jednej torebki
- Zapomniałem powiedzieć, proszę każdą śliwkę zapakować osobno
Sprzedawczyni trochę się krzywi, ale spełnie życzenie klienta
Gostek w tym czasie rozglada się i pyta:
- A co to jest to takie szare i tym pojemniku?
- To jest mak, kuźwa, ale nie na sprzedaż