Wiesz, o ile z reguly nie wierze w takie teorie, to teraz sam nie wiem, jak to sobie tlumaczyc... Nie 2 tygodnie temu, ale w poprzedni piatek w nocy, graly te same druzyny i Seattle tez prowadzilo 3-0 az do ostaniego inningu i gosciu pozwolil zajac wszystkie bazy, po czym puscil homeruna, pomimo, ze wczesniej SD nie zrobilo nawet punktu...myslalem, ze taka rzecz juz sie drugi raz nie przytrafi... ja nie mam pretensji, ze mecz nie wszedl, bo to uwazam za normalne, ale nie w ten sposob do cholery...
Z kolei wczoraj, Hasagawa wszedl na poczatek 9 inningu i zrobil jeden out... zostalo zrobic 2 auty i bylby koniec... i rozumiem, ze jeden frajer (sorki, zle ciezko znalezc inne okreslenie) wupuszcza trzech, puszcza homeruna, ale jaki cudem do cholery, przy 6-6 znowu kolejnych trzech zajmuje bazy???? po czyms takim odechciewa sie grania po prostu...