z kolei w tym biednym czelu na Florydzie nie widze nic godnego zaryzykowania większej ilości żetonów...
Myślałem co prawda o Vahalym, bo widziałem już Reida w akcji i wciąż mam przed oczami obraz pseudoluzaka, nie do końca dającego z siebie wszystko, rozkapryszonego szczeniaka. Miał talent koleś, ale chyba jednak nic z niego nie będzie. Na Vahalego tez mi żal kasy, bo to dziwadło. Dobry był na Bastla w roli psa, ale dziś jest faworytem, więc olewka. Pary Suzuki-Kendrick czy Niemeyer-Scheppinghen juz dawno utopiłem w niedopitej kawie...
Zostaje Gimelstob , którego gram od początku i myśle, że powinien spokojnie zmłucić mongoła Taino. 5dimes ma niezłe rozeznanie na rynku USA, a oni wyceniają wygraną Justina na 1.476, więc jestem w stanie za średnią stawkę zagrać go w gamebookers, którego 1.55 jest już kursem bardziej nadającym się do grania. Ostrożnie mimo wszystko.