Mogłem iść, ale mi się nie chciało - sądząc po towarzystwie skończyłoby się to zalaniem w trupa i bełtaniem nad ranem, co mnie zupełnie nie bawi.
Więc zostałem w domu i pograłem sobie w pokera.
Oto pierwszy noworoczny sukces, turniej zakończony przed chwilą:
Tak więc... sylwester w domu też ma swoje plusy. Pobawić się można zawsze, nie trzeba do tego akurat tego dnia.
Zresztą dzisiaj podstarzałe tapety wylegają i bawią się na siłę bo wszyscy się bawią i telewizornia im każe (a przez cały rok nigdzie się nie ruszą).
A gówniarze z gimnazjum najczęściej czekają od dawna na ten dzień bo to okazja, żeby wyrwać się na noc z domu i napier*olić jak messerschmitt.