Pozwolilem sobie zalozyc temat aby rzeczywiscie przeniesc dyskusje o kolarstwie jako calosci... Widze ze jest sporo kibicow tego sportu posiadajacych spora wiedze i byc moze powymieniamy poglady, zdrowo sie poklocimy i powstanie fajny temat kolarski... Powrzucamy troche zartow naszych ulubionych jak widze komentatorow Zawodnicy, grupy, plotki itp.. Wszystko co chcecie, a temacikTour de France pozostanie nam do typow...

Zapraszam do dyskusji...

Pozdrawiam
Dominik

To ja moze sie pierwszy wpisze

Frigo doping, ale o tym pewnie juz kazdy wie
Zona wiozla dla niego, bo napewno nie dla siebie


Wlasnie przegladalem liste kolarzy ktorzy ukonczyli dzisiejszy etap i widze, ze Voigt przekroczyl limit czasu

Jestem zaskoczony tym bardziej, ze to dobry kolarz i mimo wszystko stac go bylo na ukonczenie etpau(jak spronterzy sie zmisciliw limicie )
Sadze, ze mial jakies problemy zdrowone, bo inaczej tego nie da sie wytlumaczyc

Kurde no ja po prostu kocham tych naszych cudownych komentatorów i te ich genialne dialogi!!!

Oni obaj w studiu powinnie siedziec w żółtych koszulkach!!!

Ciekawy artykuł o TdF w dzisiejszej gazecie
(na pewno będzie komentowany podczas dzisiejszej relacji)

Tour de France - EPO w nowej formule?
Olgierd Kwiatkowski, Radosław Leniarski 15-07-2005 ,

Peleton w Tour de France ma dwie prędkości. Liderzy niektórych zespołów mają ponad pół godziny straty do czołówki. W połowie wyścigu! Dlaczego? - Muszą być nowe metody dopingu - sugeruje lekarz grupy Française des Jeux Gerard Guillaume.

Tegoroczny Tour bije rekordy przeciętnej prędkości i prędkości drużynowej jazdy na czas. To prędkość zabójcza dla większej części peletonu. - W Dauphine Libere potrafię utrzymać się z najlepszymi, w Tour de France nie mam szans - skarży się zwycięzca 12. etapu David Moncoutie. W kilkuetapowym Dauphine Libere peleton jedzie często tymi samymi drogami co Wielka Pętla. To jeden z najtrudniejszych wyścigów - wybitnie górski, alpejski.

Moncoutie był pierwszym Francuzem, który wygrał etap w tegorocznym Tour de France. Ostatnim francuskim kolarzem, który zajął miejsce na podium całego wyścigu, był Richard Virenque w 1997 roku, czyli w edycji poprzedzającej tzw. aferę dopingową Festiny. Przedtem miejsce medalowe było dla Francuza niemal zarezerwowane - zdobywali je Bernard Hinault, Laurent Fignon, Jean François Bernard, nie mówiąc o latach wcześniejszych. Teraz honor ratuje Christophe Moreau kręcący się w pierwszej dziesiątce, w tym roku utrzymujący się na razie na trzecim miejscu. Czy dlatego Francuzi są daleko, że państwo wydało bezpardonową walkę dopingowi, uznając go za przestępstwo i ścigając prawnie?

- Kolarze niechętnie jadą do Francji. Boją się policji, nalotów - mówił "Gazecie" anonimowy polski kolarz. Inny bardzo dobrze zapowiadający się zawodnik stwierdził, że chętnie zmieniłby grupę na lepszą, ale pod warunkiem, że nie będzie francuska.

- W tej chwili jadą dwa Tour de France - mówi Guillaume na łamach francuskiej "L'Humanite". - My nie ścigamy się w tym samym wyścigu co ci na czele, to pewne. - Nasz najlepszy kolarz Sandy Casar ma już w tej chwili prawie osiem minut straty.

Strata Casara to nic w porównaniu z najlepszymi zawodnikami innych grup. Moncoutie, najlepszy kolarz grupy Cofidis, traci ponad 32 min do Armstronga, Laurent Brochard, najlepszy w Bouygues Telecom, blisko 45 min straty, zaś Massimo Giunti, najszybszy w Fassa Bartolo, prawie godzinę!

Niektórzy wyjaśniają rekordowe prędkości korzystnym wiatrem - kolarze jechali przez pierwsze dziesięć dni z zachodu na wschód. Szybkość napędzonego wiatrem peletonu spowodowała wyczerpanie przeciętnych, a nawet tych lepszych górali. Gdy dojechali do Alp, ba, nawet wcześniej do Wogezów, stracili siłę w nogach i nie byli w stanie nadążyć na najlepszymi.

- Kiedyś na Tirreno -Adriatico wygrałem prolog. Miałem przeciętną 56 km/godz. Kilka lat później z Leszkiem Piaseckim zostaliśmy mistrzami świata i mieliśmy przeciętną 54 km/godz. Z tą przeciętną jest naprawdę różnie, zależy to od wielu czynników, także od sprzętu, sposobu trenowania, odżywiania. Pamiętam, jak przed Wyścigiem Pokoju karmiono nas godzinę przed startem jajecznicą i bigosem z kiełbasą, potem to wszystko stało człowiekowi w gardle. Albo chodził masażysta z koglem-moglem i ładował to w nas łyżkami, bo taka była wtedy moda. Dziś to niemożliwe - mówi pierwszy polski kolarz zawodowy, obecnie dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang. - Teoria o możliwym dopingu najlepszych jest chętnie lansowana przez francuskie media, bo wyścig pewnie znowu wygra Armstrong. W Tour de France są drużyny o bardzo wysokim budżecie i przez to o większych możliwościach, tak jak w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Stąd tak wielkie różnice. W tych ekipach są najmocniejsi kolarze. W Discovery Channel jest niesamowity lider, ma pomocników, którzy wiedząc, że on wygra, dają z siebie dwa razy więcej niż normalnie. W górach z wróbli stają się orłami - uważa Lang.

- Wyższe przeciętne prędkości można wytłumaczyć tym, że są bardzo mocni kolarze od ciężkiej pracy. Mimo to poprawa przeciętnej prędkości o 10 procent jest zadziwiająca. Chyba nie umiem tego wytłumaczyć - dziwi się były mistrz świata amatorów, czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju Ryszard Szurkowski. - Ale innych rzeczy również nie umiem sobie wyjaśnić. W grupie Armstronga wszyscy są mocni, ale gdy od niego odchodzą, stają się słabi. Czy są mocni, bo są naturalnie wytrenowani, a słabi stają się, bo mniej trenują? Przyznaję, że oglądałem jeden górski etap tego Touru. Zaskoczyło mnie, jak niektórzy kolarze pokonywali góry. Niektórzy jadą, jakby nie było gór, a w tym samym czasie bardzo dobrzy kolarze zostają z tyłu.

Doktor Guilliaume ma wyjaśnienie. To EPO w nowej formule. EPO, czyli hormon, który dopingowicze wykorzystują do wzbogacenia krwi w czerwone krwinki dostarczające tlen do mięśni. EPO nie tylko polepsza wytrzymałość, ale także pomaga szybciej odzyskać siły po ciężkim etapie. Niby jest już wykrywalne, ale efektów testów nie widać. - Do tej pory kolarz mógł zostać przyłapany w ciągu tygodnia od wzięcia EPO. Podejrzewam, że wymyślono mikrodawki, dzięki którym dopingowicz uniknie wpadki już po 24 godzinach od wzięcia - mówi Guillaume.

Rekordowe średnie prędkości
2003, Armstrong - 40,940
2004, Armstrong - 40,553
1999, Armstrong - 40,273

2005 do 15 lipca, Armstrong - 44 km/godz.!

Drużynowa jazda na czas
1995, trasa 67 km - Gewiss-Ballan, 54,93 km/godz.
1987, trasa 40 km - Carrera, 54,61 km/godz.
2004, trasa 64,5 km - US Postal, 53,70 km/godz.

2005, trasa 67,5 km - Discovery Channel, 57,32 km/godz.!

Jak widać trwa jeszcze jeden nieoficjalny wyścig w laboratoriach kto kogo wyprzedzi. Francuzi strzeli sobie gola w imię idei sportu i muszą teraz cierpieć, usprawiedliwiać swoje wyniki. Pomimo usilnych starań i setek kontroli nie udało im się zaskoczyć Armstronga. Fakt, iż zamerykanie mając kasę dysponują najlepszymi technologiami, labratoriami, gronem ekspertów, do ekpiy dobierani są najlepsi zawodnicy. Lecz nieraz można zastanowić się co tak naprawdę decyduje o sukcesie, patrząc np. na karierę Herasa który w ubiegłych latach szalał w US Postal a dzisiaj jako jeden z pierwszych odpada na podjazdach. Przecież w przeciągu roku nie można się zapomnieć jak ściga się na rowerze. Na płaskich etapach decydować może technologia ( super lekkie i ergonomiczne rowery Treka, sylwetka w czasie jazdy dobierana w tunelach aerodynamicznych itd.) Na podjeździe nie ma zmiłuj oprócz indywidualnych cech zawodnika (technika jazdy, fizjologia,psychika) o przewadze mogą decydować wpomniane odżywki i inne tajemnicze substancje masażystów Discovery a wtedy łatwiej "...W górach z wróbli stać się orłami..."

Ja tam do końca nie wieżę w takie teorie... chociaż na podjazdach nie za zakazu jazdy za drużyną DSC i Armstronga przecież nikt nie holuje na linie pod górę - też musi wjechać do momentu kiedy zostanie odpadną koledzy z drużyny bo każdego z nich etap kończy się na 10,8,7,5...kilometów przed metą, mając tak oddaną ekipę można dyktować tempo i ustawiać scenariusze końcówek etapu, a wtedy rywale raczej nie mają zbyt wiele do powiedzenia i dopóki nikt nikogo nie złapie wykryje i udowodni będzie wszystko OK. A Lance już za tydzień (jeśli tak jak zapowiada skończy karierę) będzie najlepszym kolarzem w historii i nikt mu tego nie odbierze.

Widze ze Tomasz Jaronski i Krzysztof Wyrzykowski bija rekordy popularnosci.. No coz tez przylaczam sie do milych slow pod ich adresem. W Angorze nawet wyczytalem ze Wyrzykowski lepiej promuje Francje niz sami Francuzi w czasie etapow Tour de France.. Powiem ze czasami mozna sie poczuc jakbysmy jechali razem z zawodnikami, wszystkie historyjki i takie tam

Co do frigo to szkoda slow, kiedys jeden z moich ulubionych kolarzy, barwna postac, wlosy ufarbowane na blond i swietna jazda... ale niestety...

Z dopingiem w kolarstwie zawsze bedzie problem, a po aferze Festiny, potem Cofidisu nad kolarstwem zawislo powazne niebezpieczenstwo. A jednak pomimo ze ludzie troche sie odwrocili to kolarstwo nie zginie co widzimy po tegorocznych etapach..

Co do artykulu to tak jak pisalem juz wczesniej, jesli Lance'owi udowodnionoby stosowanie niedozwolonych srodkow to runalby jeden z mitow dla mnie i jeden z moich idoli.. a tego bym nie chcial.. Sam jestem ciekaw co to bedzie dalej, doping to niestety bolaczka terazniejszego sportu a kolarstwa chyba najbardziej Szkoda...

Dzisiaj o 21:00 na kanale Discovery powtórka filmu o Armstrongu: "Lance Armstrong – tajemnica sukcesu"

I tak wygra.... MacEwen

Witam. Mam takie pytanie. Czy ktoś może czytał którąś z książek o Armstrongu, albo może wszystkie?? Czy mógłby ktoś doradzić którą najlepiej wybrać?? Z góry dzięki.

pozdroo

"Mój powrót do życia" opowiada glownie o chorobie Lancea oraz o pierwszym wygranym TDF.Jesli chcesz poznac Armstronga przed i po chorobie to w niej sie wszystkiego dowiesz.


"Liczy sie kazda sekunda" opowiada bardziej o jego sportowych wyczynach,zyciu rodzinnym i walke z oskarzeniami o doping.

Trzeciej ksiazki jeszcze nie czytalem

Ja czytałem obie jego książki.

Najpierw naturalnie przeczytałem "Mój powrót do życia" a potem dopiero "Liczy się każda sekunda" która jest niejako kontynuacją tej pierwszej.

Z czystym symieniem mogę każdemu polecić obie te pozycje, jednakże zdecydowanie należy zacząc od tej pierwszej.

Wczoraj mieszkancy Lodzi mogli przezyc ciezki szok... Otoz "Dziennik Lodzki" wypocil artykul na cala strone o Armstrongu, dodal zdjecia. Jedno nie pozostawia watpliwosci - Lance i Sheryl Crow. Drugie, wieksze, jest podpisane mniej wiecej tak: "Lance'a latwo poznac, bo zazwyczaj jedzie w zoltej koszulce" (cytat niedokladny, bo nie chce mi sie ruszyc dupska po gazete).

Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze kolarz na zdjeciu - owszem, w zoltej koszulce - ma na spodenkach reklamy Brioches La Boulangere. Myslalem, ze padne ze smiechu! Jest nawet podobny do Armstronga (kwasny grymas wysilku), ale to Voeckler przeciez... Pismaki sie popisali raz jeszcze!

Brudna bomba wybuchla... ja jestem w szoku...

Nie bede przytaczal calego artykulu... W skrocie:

Wczorajszy L'Equipe szanowany dziennik francuski przedstawil sprawe dopingu Lance'a Armstronga... W 1998 i 99 roku zamrozono probki krwi zawodnikow jadacych w Tourze. Mialo to na celu pozniejsze ich zbadanie gdy mozliwosci wykrywania dopingu beda efektywniejsze. Zrobiono to.. Probki nie byly podpisane, laboratorium nie wiedzialo kogo bada... Z 12 probek pozytywnych na zawartosc EPO okazalo sie ze 6 nalezy do Armstronga... Wiecie co to EPO pewnie.. Zwieksza ilosc tlenu we krwi, mniej sie meczymy, lepsza wytrzymalosc..

Prowokacja?? czy prawda?? Powiem Wam szczerze ze modle sie o to pierwsze, bo Lance naprawde byl/jest dla mnie wielki... mozna powiedziec idol... Jesli okazaloby sie to prawda stracilbym kolejne zludzenia, a i tak mam ich coraz mniej...

Ta francuzi od zawsze szukali haka na Lanca. Prawdopodobne jest że Amerykany wiedzieli jak dać Lancowi wtedy EPO skoro dopiero od 2001 bylo wykrywalne. Prawdę powiedziawszy on zawsze jest się w stanie wybronić nowotworem - taka prawda.
PS. Oni niech się dobrze swoim Viranqiem zajmą

nareszcie, ale to kropla w morzu dopingowych dokonan Lance'a;]]]

Nie pozostaje nic jak zgodzic sie z przedmówcami, Francuzki szukali, znaleźli i teraz staraja sie to udowodnic i wcisnac opini publicznej na siłe. Sytuacja analogiczna do Cimoszewicza.
@sebkos, moglbys jakos bardziej sprezycowac swoja mysl dotyczaca tego, ze wytlumaczy sie rakiem ?

Sebkos moja wiedza medyczna jest niewielka, wiec moze ktos z dobra teoria lub praktykujacy sie wypowie, ale moim zdaniem zawartosc EPO w organizmie w zadnym razie nie mozna zrzucic na karb chemioterapii czy innych sposobow walki z nowotworem jakie przechodzil Lance...

Pozdrawiam
Dominik