No i po walce. Adamek wygrywa na punkty, ale trzeba przyznać, że był to trudny pojedynek dla Adamka.
Estrada bardzo przypomina Chambersa. Zarówno budową ciała jak i stylem walki. Z wyglądu trochę kuleczka, prawie zero szyi, mała głowa, która pozwala mu szczelnie się bronić. Teraz wiemy dlaczego ponoć nigdy nikt go nie posadził na tyłku.
Adamkowi ciężko było czysto go trafić. Zadawał więcej ciosów, ale większość z nich Estrada bardzo dobrze blokował. Te które wchodziły nie robiły na Estradzie wielkiego wrażenia.
Gdyby gość miał parę w łapie mógłby być naprawdę groźnym zawodnikiem.
Adamek walczył jak zwykle mądrze, z głową. Choć również kilka czystych sierpów zebrał, to żaden z nich nie wstrząsnął Adamkiem.
Zadawał więcej ciosów, więcej trafiał. Zwłaszcza miał kilka rund, w których przewaga była wyraźna. Na pewno walczył bardzo dobrze, ale widać chyba, że w kwietniu to Arreola będzie zdecydowanym faworytem.
Po takich ciosach od Arreoli jakich kilka dziś dostał od Estrady to wesoło mu na pewno nie będzie.
Estrada był przekonany, że wygrał, ale chyba przecenił swoją defensywę. Było jednak kilka rund wyraźnie dla Adamka i to zadecydowało.
Gdyby Estrada walczył na przyjaznym dla siebie terenie lub miał za sobą rzesze fanów wynik mógłby być remisowy lub niejednogłośny.
W New Jersey jednak musi pokazać coś więcej by wygrać z Adamkiem. Nie pokazał i przegrał.
Czekamy teraz na walkę z Arreolą.
P.S. Denerwujące te wpadki realizatora transmisji. Jako miasto pochodzenia Majewskiego podał "Random City" zamiast Radom
A w narożniku Adamka zrobili z Rogalskiego trenera, a z Gmitruka catmena