Basel bije równo angielskie drużyny od kilku sezonów u siebie
ja bym wolał zagrać że Szwajcarzy strzelą golą..
ale ja się nie znam
Można się śmiać albo brać to na poważnie, ale coś się dzieje w głowach zawodników Arsenalu, kiedy muszą rozgrywać mecze w listopadzie. Wydawał się, że Kanonierzy są bez formy, ale nadszedł grudzień i ligowy mecz z West Hamem. Co się stało? Mimo że Młoty grały na własnym stadionie to nie wiedziały co się dzieje. 5-1 to najmniejszy wymiar kary. Wygląda na to, że Arsenal wraca do dobrego poziomu gry, który prezentował na początku sezonu. Czy tak będzie? Dowiemy się o tym jutro, a Arsenal zagra swój ostatni mecz Ligi Mistrzów tego roku. Rywalem FC Basel, które walczy o trzecie miejsce w grupie. Początek tego spotkania o godzinie 20:45 czasu polskiego.
Arsenal w meczu przeciwko Paris Saint-Germain zaprzepaścił marzenia na upragnione pierwsze miejsce w grupie. Kanonierzy prowadzili 2-1, ale niestety pechowo stracili bramkę i przez gole zdobyte na wyjeździe to mistrz Francji jest bardzo blisko zwycięstwa grupy. Wystarczy, że osiągną przynajmniej taki sam wynik w ostatniej kolejce co Arsenal, a patrząc na klasę rywali i miejsce spotkań jest to bardzo możliwe. Dla podopiecznych Arsene'a Wengera druga pozycja to standard w ostatnich latach. Bardzo lubimy grać w 1/8 z mocnym rywalem i niestety wszyscy wiemy ja później się to kończy.
FC Basel to zdecydowany dominator w Szwajcarii. Ostatnie lata to nieustanna passa sukcesów na krajowym podwórku. 19 tytułów mistrzowskich robi wrażenie. A kolejny w drodze. Young Boys traci do ekipy RotBlau aż 12 punktów, a zostało rozegrany 17 kolejek. Co prawda ostatni ligowy mecz przegrany, właśnie z vice-liderem, jednak można nieśmiało podejrzewać, że myślami byli już przy spotkaniu z Arsenalem. Szwajcarzy muszą to spotkanie przynajmniej zremisować, jeżeli marzą zagrać wiosną w Lidze Europy.
Wtorkowe spotkanie pomiędzy Arsenalem a FC Basel będzie dopiero drugim w historii. Kilka tygodni temu podopieczni Arsene'a Wengera wygrali 2-0. Na Emirates Stadium mogliśmy oglądać fenomenalne spotkanie gospodarzy. Nieustanne i piękne ataki. Po kilku latach mogliśmy chociaż przez chwilę pooglądać stary, dobry Wengerball. Gdyby nie bramkarz ekipy gości to wynik oscylowałby w okolicach rekordu Ligi Mistrzów, który wynosi 8-0. Jutrzejszy mecz na pewno będzie bardziej wyrównany. Stadion Świętego Jakuba to bardzo ciężkie miejsce do gry. Przekonały się o tym już zespoły Liverpoolu czy Manchesteru United, które jeszcze nie tak dawno wracały ze Szwajcarii na tarczy.
Jak mają się sprawy z kontuzjami? W Arsenalu bez zmian. Po mecz z West Hamem nie ma nowych urazów. Jest za to pozytywna wiadomość. Do treningów powraca kapitan Arsenalu, Per Mertesacker. Santi Cazorla udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że leczenie zajmie mu około dwóch miesięcy. Niedostępni w dalszy ciągu są również: Hector Bellerin, Danny Welbeck, Chuba Akpom oraz Olivier Giroud. Urs Fischer również ma kilku zawodników niezdolnych do gry, a są to: Kevin Bua, Dereck Kutesa, Jean-Paul Boetius oraz Manuel Akanji. Są to jednak zawodnicy w głównej mierze rezerwowi.
Zapowiada cię ciekawe i wyrównane spotkanie. Obie drużyny mają o co grać. Arsenal ma jeszcze
iluzoryczne szanse na zwycięstwo w grupie, ale musi liczyć, że Ludogorec Razgrad przynajmniej zremisuje na Parc des Princes.
Brzmi to jak science fiction niestety. Za to FC Basel musi osiągnąć lepszy rezultat niż bułgarska drużyna, żeby grać w Lidze Europy. Wydaję się to być jak najbardziej realne. Warto dodać, że będzie to już trzecie, w tym roku spotkanie, w którym Taulant oraz Granit Xhaka zagrają przeciwko sobie. Który z nich okaże się lepszy? Również inny Kanonier, Mohamed Elneny, powraca na stare śmieci. Czy Arsenal poprawi swoje miejsce w tabeli i zajmie pierwsze miejsce w grupie? A może to gospodarze po raz kolejny nie dadzą pokonać się angielskiej drużynie? Dowiemy się o tym już jutro wieczorem