stiwen, nie potrafił ukryć rozczarowania, co więcej, zdenerwowanie, które go ogarnęło zaczęło przeradzać się we wściekłość...zacisnął pięści a z gardła wydobył , ni to ryk..ni to skowyt..dlaczeeeegggooooo ????!!!!
Potem nastała przeraźliwa cisza..dotknął końcówkami zdrętwiałych palców, cudownie miękki i śnieżnobiały materiał szaty, po czym szybkim ruchem zamknął drzwi szafy i wyszedł z pokoju..
Do jutra kochana...do jutra, zdążył jeszcze pomyśleć nim zabrał się za robienie kanapki z czarnym salcesonem...