1kino1, oczywiście że nie wchodze na stół z myślą, ze przegram (czy ktoś tak w ogóle robi

). Ja tylko biore ewentualność porażki pod uwagę. Optymizm - fajna sprawa. Jednak trzeba rozpatrywać opcje przegranej, a nie tylko zadawać sobie pytanie: "ile wygram". Co do kwestii finansowej to tak jak już pisałem. Jeśli chodzi o ilość (a nie procent od buy innu)wygrywanej kaski to wychodze na tym dużo lepiej niż przy pełnym buy inie. A to dlatego, ze ze shortem większość łatwo daje się wciągnąc w gre, bo przecież "to tylko jakiś fish na shortstacku" I tym samym mając silny układ jak na ironie wyciągam więcej niż na pełnym. I własnie na tych "małych łyczkach" uzyskuje profit większy, niz przy jednym mocnym uderzeniu przy pełnym buy innie.
Sytuacja z wczoraj wieczora. Wszedłem na stolik z 3$ i szybko to potroiłem. Sytuacja ja jako short stack. Ręka AJ, stół A A 4. Nie musiałem kombinowac jak tu wiare naciągnąć. Po prostu bet wysokości pota, a ludzie bez wahania call'ują to , bo to przecież "tylko short stack". I tak w końcu dobiłem do tego all inna i w ostatniej chwili już zwątpiłem, ze moze skoro tak sprawdzają, to mają coś silniejszego. I co? nic nie mieli!! tzn. parke, dwóch kolesi miało po parce

Izzzzzi win. I póżniej ,kiedy juz mialem te 9-10$ trafił mi się najwyższy flush po flopie (ja w ręku miałem A). Bet o 0,10$ i... wszyscy fold

Podobnych sytuacji mam na pęczki.
kolejna sytuacja. Miałem AA. Normalnie bym all inna preflop nie dawał, zeby wiary nie spłoszyć. Ale jako że byłem na bb, a wczęsniej wiara grubsze raisy robiła, to wiedziałem, ze moim all innem na pewno ktoś da się sprowokować. I tak też się stało. Sprawdził mnie koleś który miał najwięcej (albo był drugi) kasy na stole. i teraz masakra. Z czym mnie sprawdził?? 5 7 off suited

Jak mozna być takim idiotą?? i wszystko byłoby cudownie gdyby nie mały drobiazg... Temu debilowi (nie wiem jak inaczej nazwać kogoś, kto podejmuje all inna z 57o )ulożył się strit na stole

to jest tak, ze najpierw przy all innie odkrywają się karty na stole, a później karty poszczególnych graczy ( i to jest wg mnie średnie, bo powinno być tak jak w turniejach, czyli karty graczy a później karty na stole). NO ale taki dosyć pewny siebie patrze co "wychodzi". shit ,shit ,shit, bez szans na kolor, i jeszcze jak na river padł A, to ja już "YES, YES, YES". KIedy się okazało ze wygrał bo miał te 57o... to chyba nie trudno sobie wyobrazić jak się... zdenerwowałem

nie chodzi o o te 3$, tylko o sam fakt porazki z kretynem. Co jak co , ale tego w pokerze nienawidze najbardziej. Gdy ktoś nie umie grac ale ma kosmicznego farta i wygrywa. Przegram z dobrym graczem który zrobił mnie w bambuko - OK. Szkoda, ale jest to jakaś lekcja i nauczka, z której moge wyciągnąć wnioski.
Lekceważenia short stacka ciąg dalszy. Pot 0,40$. Po river koleś (short stack) robi ni z tego ni z owego all inna - jakieś 3$. I to jest po prostu nie do uwierzenia, że koleś mający dużo więcej kasy po prostu go sprawdził, mając tylko second parke.... Ten na shorcie miał strita. Niewiarygodnie głupi call jak dla mnie

i ważnym (dla mnie nawet bardzo) czynnikiem jest minimalizowanie strat w rozdaniach, w których jesteś skazany na porazke. Wczoraj. Ja QJ. Flop Q 3 J (rózne kolory). Gość szaleje. I jak mam zrzucić coś takiego? Rywal mial JJ w ręku i koniec pieśni. Tylko shorta straciłem. A przy pełnym ,albo przepełnionym stacku, jakby koleś mnie tak wycyckał ,to nie sądzę, aby tak na spokojnie dalej mógł kontynuować gre
kurcze, ostatnio wiecej pisze niz gram
